Fernando Rueda: "Mafie płacą politykom lub strażnikom cywilnym za prowadzenie interesów"

Są pewni politycy, którzy są bardzo przydatni do prowadzenia określonego rodzaju interesów.. Politycy zawsze są w takich przypadkach: dostarczają informacji, otwierają i zamykają drzwi i okna, aby wejść i wyjść. Fernando Ruedyekspert ds. bezpieczeństwa, zrobił w Niedzielne wydanie El Cascabel. Dziennikarz właśnie opublikował „Czerwone liniefikcyjna opowieść oparta na prawdziwych wydarzeniach, w której odtwarza powiązania Mossadu z międzynarodową mafią działającą na Malcie lub w Hiszpanii: „Zamiast Wenezueli jest to Izrael. Ale ostatecznie mafia jest związkiem ludzie, którzy chcą szerzyć swoje wpływy i robić interesy, w tym przypadku ludzie. Ze względu na doświadczenie, jakie mamy w demokracji, zawsze istnieje pokusa oskarżenia stron. Jest sprawa Filesa i sprawa Naseiro. Partie wydają więcej pieniędzy, niż zarabiają.”

„Są pewni politycy, którzy są bardzo przydatni w prowadzeniu określonego rodzaju interesów”.

Fernando Ruedy

Dziennikarz i autor „Líneas Rojas”

Bohaterami historii, którą podpisuje Rueda, są agenci hiszpańskich sił i korpusu bezpieczeństwa infiltrował skrajnie prawicowe organizacje przestępcze lub grupę terrorystyczną ETA. Podobnie jak Mikel Lejarza, El Lobo i kobieta, którą nazywa Izaskum, która przez rok mieszkała z dwoma zabójcami z komanda Donosti. „Ta historia” – opisuje Any Samboal – „jest inspirowana prawdziwym wydarzeniem, międzynarodową mafią handlarzy ludźmi, w której uczestniczyli politycy. A właściwie 20 lat temu Mikel Lejarza brał w nim udział. Fikcja pozwala także opowiedzieć historię zespół infiltratorów. Jednym z nich jest ktoś, kogo nazywam Izaskum. Mieszkał z dwoma członkami ETA z komanda Donosti. Oszukał ich. Odsiedzieli ponad 20 lat za przestępstwa krwi. Zakochało się w niej dwóch członków ETA

Książka Ruedy jest także potępieniem

Żałuje znęcaniu się, na jakie państwo naraża tych, którzy poświęcają znaczną część swojego życia w służbie demokracji i Hiszpanii. El Lobo – wspomina – „został przeniknięty do ETA z ogromnym sukcesem. I mu nie pomogli. Służby specjalne nigdy nie oddały mu do dyspozycji psychologa”. Nie pomogły też gwardii cywilnej, która musiała zdradzić swojego przyjaciela, przywódcę skrajnie prawicowej organizacji chcącej zaatakować rodzinę królewską: „Wykonał swoje, ale zdrada pozostaje, bo przekroczył czerwoną linię”. Policja – przyznaje Rueda – lepiej zachowała się w stosunku do Izaskuma. “Mówią, że infiltratorzy dzielą twój mózg. Po pierwsze, jego prawdziwą osobowość, żeby nie zapomnieć wspomnień i życia: policjant, z rodziną, z pewnymi doświadczeniami. I jeszcze jedno, osobowość tego terrorysty. Co jest bardziej terrorystyczne niż sami członkowie ETA. Po roku bycia z nimi w związku jest to bardzo skomplikowane, aby z drugiej strony nie zarazić cię. Bo w końcu nie udajesz. Odniesiesz sukces tylko wtedy, gdy uwierzysz w charakter. I zostają ci konsekwencje.”

El Lobo, najsłynniejszy z infiltratorów ETA, musi teraz znieść potępienie rodziny terrorysty Josu Múgica. Ukrywał się przez czterdzieści dziewięć lat. W samochodzie było czterech członków ETA – wspomina w wydaniu El Cascabel Domingo – i zobaczyli, że jedzie po nich policja. „Mikelowi udało się uciec, chociaż nikt z tajnych służb nie ostrzegł, że jest infiltratorem. Inny zginął. Czterdzieści dziewięć lat później prokuratura twierdzi, że nie może ścigać morderców Miguela Ángela Blanco, bo minęło już dwadzieścia lat. Ale El Lobo zostaje potępiony za zbrodnię przeciwko ludzkości„. Teraz – podsumowuje Rueda – „ważna jest historia. Problem w tym, że pozwalamy terrorystom wygrać tę narrację i właśnie to próbują zrobić”.

Zrodlo