Czy eskalacja przemocy na Bliskim Wschodzie będzie miała wpływ na wybory w USA?

Analitycy ostrzegają, że w obliczu wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych na niecałe cztery tygodnie, rozszerzające się izraelskie kampanie wojskowe na Bliskim Wschodzie mogą zniweczyć szanse kandydatki Demokratów, wiceprezydent Kamali Harris.

Polityka zagraniczna rzadko jest głównym priorytetem dla amerykańskich wyborców. Jednak trwająca rok wojna Izraela w Gazie, a także intensywna kampania bombowa w Libanie wywołały pytania o rolę Stanów Zjednoczonych w konflikcie.

Administracja prezydenta Joe Bidena niezachwianie wspiera Izrael, rozbijając bazę Demokratów, a niektórzy wyborcy – zwłaszcza amerykańscy arabowie – zwrócili się przeciwko partii.

Ponieważ Harris prowadzi zacięty wyścig z byłym republikańskim prezydentem Donaldem Trumpem, złość wobec administracji Bidena może oznaczać, że arabscy ​​wyborcy w kluczowych stanach, takich jak Michigan, w listopadzie pozostaną w domu.

„To okręg wyborczy, który podczas drugiej kadencji administracji Obamy został zidentyfikowany jako Demokrata większością dwóch do jednego” – powiedział Al Jazeerze Jim Zogby, współzałożyciel Arab American Institute. „Teraz identyfikacja partii jest praktycznie powiązana na poziomie 38 procent każda”.

Jego zdaniem znaczna część tego spadku ma związek ze wsparciem administracji Bidena dla wojny w Gazie, które usunęło całe dzielnice i zabił ponad 42 000 ludzi, w tym wiele kobiet i dzieci.

Kampanię tę umożliwiło wsparcie w wysokości około 20 miliardów dolarów amerykańskiej pomocy w zakresie broni.

„Nie chodzi o to, że ta grupa wyborców staje się bardziej konserwatywna, ale raczej o to, że chcą ukarać tę administrację za to, do czego dopuścili, aby się wydarzyło” – powiedział Zogby.

„Istnieje poczucie, że życie Palestyńczyków i Libańczyków nie ma znaczenia”.

Erodujące wsparcie

A Sondaż z września przeprowadzone przez Arab American Institute ustaliło, że Harris i Trump byli praktycznie porównywalni wśród arabskich wyborców, uzyskując odpowiednio 41% i 42% poparcia.

Liczba ta stanowi w rzeczywistości wyraźną poprawę dla Demokratów. Kiedy Biden ubiegał się o reelekcję, jego poparcie wśród arabskich wyborców spadło po rozpoczęciu wojny w Gazie i w październiku 2023 r. spadło do zaledwie 17 procent.

Biden zdobył wcześniej 59 procent głosów Arabów w wyścigu prezydenckim w 2020 roku.

Kiedy Biden wycofał się z wyścigu w 2024 r. po debacie, która podkreśliła obawy dotyczące wieku 81-latka, część wyborców miała nadzieję, że jego następca, Harris, wprowadzi świeże podejście.

Jednak Harris jak dotąd nie zgodził się na zerwanie z Bidenem ani nawoływanie do zaprzestania transferów broni, mimo że seria eskalacyjnych ataków Izraela doprowadziła Bliski Wschód na skraj szerszej wojny regionalnej.

W tym tygodniu w wywiadzie telewizyjnym zapytana, czy w jakichkolwiek kwestiach odeszłaby od Bidena, Harris odpowiedziała: „Nic nie przychodzi mi do głowy”.

Kampania Harrisa spotkała się także z krytyką podczas sierpniowej Narodowej Konwencji Demokratów, po tym jak urzędnicy partii nie pozwolili palestyńsko-amerykańskiemu mówcy na scenie zabrać głos na temat cierpień w Gazie.

„Ludzie oczekują najmniejszego gestu człowieczeństwa, a kampania im tego nie daje” – powiedział Zogby. „Popełniają błąd, który będzie ich kosztował głosy”.

Stany swingowe

Chociaż polityka Stanów Zjednoczonych wobec Gazy może nie być najważniejszym priorytetem dla większości wyborców, ponad 80 procent arabskich Amerykanów twierdzi, że odegra ona ważną rolę w przesądzeniu w głosowaniu.

Wielu z tych wyborców koncentruje się w niewielkiej liczbie wahadłowych stanów, które odgrywają kluczową rolę w podejmowaniu decyzji o wyborach prezydenckich w kraju.

Na przykład środkowo-zachodni stan Michigan, będący polem bitwy, ma drugą co do wielkości populację arabską w kraju. Ma także największy odsetek Amerykanów pochodzenia arabskiego ze wszystkich stanów: w 10-milionowym stanie prawie 392 733 osób identyfikuje się jako Arabowie.

Średnie sondaże pokazują, że Harris ma tam przewagę zaledwie około 1,8 procent, co mieści się w granicach błędu.

A jej niewielka jak brzytwa przewaga w państwie może zostać zniszczona przez kandydatów z trzeciej partii, takich jak Jill Stein, która aktywnie zabiegała o poparcie głosów Arabów i amerykańskich muzułmanów na tym obszarze.

„Sytuacja w Gazie skomplikowała szanse Demokratów w Michigan” – powiedział Michael Traugott, profesor badań w Centrum Studiów Politycznych na Uniwersytecie Michigan.

„Ponieważ spodziewamy się, że wszystko będzie blisko, Harrisowi zaszkodzi, jeśli duża część społeczności arabskiej w tym stanie pozostanie w domu w dniu wyborów” – dodał.

Jednak arabsko-amerykańska populacja stanu Michigan nie jest monolitem i wewnątrz społeczności istniały gorzkie podziały co do tego, jak najlepiej wykorzystać swoją siłę wyborczą.

Niektórzy uważają, że porażka Harrisa w Michigan byłaby ostrzeżeniem dla przyszłych kandydatów przed niedocenianiem wpływu arabskich wyborców.

Inni postrzegają drugą kadencję Trumpa, proizraelskiego jastrzębia, jako ryzyko niedopuszczalne: republikanin powiedział wcześniej, że Izrael powinien „dokończyć robotę” w Gazie i obiecał deportować cudzoziemców zaangażowanych w propalestyńskie protesty studenckie.

Jedną z grup próbujących balansować na granicy tych perspektyw jest Niezaangażowany Ruch Narodowy, organizacja zrodzona z ruchu protestacyjnego przeciwko Bidenowi.

Podczas prawyborów ruch wzywał Demokratów, aby głosowali „bez zaangażowania”, zamiast udzielać poparcia demokratycznemu prezydentowi.

Teraz, gdy zbliżają się wybory powszechne 5 listopada, ruch twierdzi, że nie może wspierać Harrisa, ale sprzeciwia się także drugiej prezydenturze Trumpa.

„Jako palestyński Amerykanin, sposób, w jaki obecna administracja podchodzi do tego ludobójstwa, wykracza poza wściekłość i demoralizację” – powiedział rzecznik w nagraniu wideo opublikowanym w tym tygodniu.

„Ale rzeczywistość jest taka, że ​​może być jeszcze gorzej. Nikt nie pragnie prezydentury Trumpa bardziej niż [Israeli Prime Minister Benjamin] Netanjahu, ponieważ to jest jego bilet na wymazanie Palestyny ​​z mapy”.

Rozszerzanie walki

Ostatnie tygodnie wyścigu prezydenckiego zbiegły się z groźbą dalszej eskalacji na Bliskim Wschodzie, co dodało element niepewności do ostatnich tygodni wyścigu w USA.

Na przykład na początku października Iran przeprowadził atak rakietami balistycznymi na Izrael w odpowiedzi między innymi na zabójstwa przywódcy Hamasu Ismaila Haniyeha w Teheranie i szefa Hezbollahu Hassana Nasrallaha w Bejrucie.

Tego samego dnia Izrael rozpoczął operację lądową w południowym Libanie, jako uzupełnienie śmiercionośnej kampanii bombardowań powietrznych w regionie. Oczekuje się, że Izrael podejmie dalsze działania również przeciwko Iranowi.

Analitycy obawiają się, że masowy izraelski odwet może wywołać niszczycielską wojnę między Izraelem a Iranem, co jest niepokojem podzielanym przez wielu mieszkańców USA.

A Sondaż z września przeprowadzone przez Pew Research Center wykazało, że 44 procent Amerykanów jest niezwykle lub bardzo zaniepokojonych rozprzestrzenianiem się walk na inne kraje Bliskiego Wschodu. Czterdzieści procent miało to samo zdanie co do możliwości bardziej bezpośredniego zaangażowania sił amerykańskich.

Respondenci identyfikujący się z Partią Demokratyczną byli także bardziej skłonni wierzyć, że izraelska wojna w Gazie zaszła za daleko i że Stany Zjednoczone powinny zrobić więcej, aby ją zakończyć.

Laura Silver, zastępca dyrektora ds. badań globalnych w Pew, powiedziała Al Jazeerze, że wyniki te odzwierciedlają rozbieżne poglądy Demokratów i Republikanów na temat polityki zagranicznej.

„Amerykanie zrzeszeni w Republikanach znacznie częściej chcą, aby Stany Zjednoczone dostarczyły Izraelowi broń, a nieco mniej prawdopodobne jest, że chcą, aby Stany Zjednoczone odgrywały rolę dyplomatyczną” – powiedział Silver.

Podkreśliła, że ​​młodsi i starsi ludzie również mają różne podejście do wojny w Gazie – i szerzej do konfliktu izraelsko-palestyńskiego.

Lutowy sondaż wykazał, że 36 procent osób w wieku od 18 do 29 lat stwierdziło, że administracja Bidena zbytnio faworyzowała Izrael podczas obecnej wojny, w porównaniu z zaledwie 16 procentami osób w wieku od 50 do 64 lat.

Zogby powiedział jednak, że Demokraci muszą jeszcze rozpoznać zmiany zachodzące w kwestii Palestyny ​​wśród ważnych okręgów wyborczych, takich jak młodzi ludzie i społeczności kolorowe.

„Ruch propalestyński stał się częścią większego nacisku na sprawiedliwość społeczną” – powiedział. „Partia Demokratyczna nie zmieniła się w tej kwestii, ale ludzie, którzy na nią głosują, tak. Nie słuchają i zapłacą za to cenę.

Zrodlo