Gwiazda „Lekcji gry na pianinie”, John David Washington, mówi, że zespół „nieustraszył się”, adaptując klasyczną sztukę Augusta Wilsona – Contenders London

Lekcja gry na fortepianie reżyser Malcolm Washington przybył do Deadline’s Contenders London z gwiazdami swojego debiutu fabularnego – Johnem Davidem Washingtonem i Danielle Deadwyler – a także kompozytorem Alexandre Desplatem, aby omówić swoją adaptację słynnej sztuki Augusta Wilsona z 1987 roku. Akcja rozgrywa się w latach trzydziestych XX wieku w epoce kryzysu, Lekcja gry na fortepianie to historia skupiająca się na różnicy zdań pomiędzy bratem i siostrą co do tego, co zrobić z rodzinną pamiątką.

Odpowiadając na pierwsze pytanie, Malcolm Washington wyjaśnił, że wyrafinowany styl wizualny filmu był kluczem do zrozumienia historii Wilsona. „W dialogach jest piękna poezja i rytm, które są nieodłącznie związane z tekstem” – powiedział – „chcieliśmy więc poważnie podejść do adaptacji, ale szanować medium, w którym pracujemy. A to z natury oznaczało uwzględnienie obrazu i dźwięku – tego, jak funkcjonują razem, gdy je oddzielisz. Chciałem to od razu zaplanować, aby widzowie wiedzieli, w jaki rodzaj filmu się pakują. Zatem przez pierwsze siedem minut nie ma w ogóle żadnego dialogu; to po prostu projekt obrazu, muzyki i dźwięku, który w pewnym sensie oczyszcza drogę i resetuje podniebienie”.

To powiedziawszy, Deadwyler zauważył, że Waszyngton dał obsadzie dużą swobodę. „Malcolm nie narzucił nam żadnych z góry przyjętych ram” – powiedziała. „Myślę, że kierowało nami po prostu serce. Kierowała nami intencja charakteru. Kierowały nami spekulatywne wyobrażenia, które były częścią rozmów, które prowadziliśmy. Dał nam więc swobodę, szczególnie podczas prób, a te pomysły i sposób, w jaki się angażowaliśmy, pozwoliły mu stworzyć wszystko, co zrobił z kamerą. Wierzę, że jestem w pełni godny zaufania wobec mojego reżysera. Nie patrzę na playbacki, nie robię nic takiego.

Jeśli chodzi o presję związaną z adaptacją słynnej sztuki, John David Washington (brat Malcolma) określił obsadę jako „nieustraszoną”. Wyjaśnił: „To było takie nieustraszone, ponieważ od razu pomyśleliśmy: OK, robimy nasz film. Istnieje wiele wersji tej historii, a ta jest nasza. Przepuścimy to przez nasz filtr szczerości, prawdy i wrażliwości, postawimy się na szali i dostroimy to do tego stopnia, że ​​kiedy dotrzemy do końca, duch nadal tam będzie. Słowa śpiewają, obrazy towarzyszą im, a my staramy się stworzyć pełne kinowe doświadczenie, w którym poczujesz wszystkie uczucia i użyjesz wszystkich narzędzi.

Zrodlo