Keanu Reeves i Sandra Bullock wspominają, jak „faktycznie uderzali w samochody” podczas kręcenia „Speed”

Chociaż hit z 1994 r Prędkość był wypełniony skrupulatnie zaplanowanymi akrobacjami, a jedna scena wydawała się zbyt realna jak na gwiazdy.

Z okazji 30. rocznicy powstania filmu akcji Jana de Bonta Keanu Reeves i Sandra Bullock ponownie spotkali się z reżyserem we wtorek na festiwalu Beyond Fest, gdzie aktorzy wspominali, że byli „trochę niedoinformowani” o tym, dokąd zmierza autobus.

– Ale nie pamiętasz tamtego dnia w autobusie? Według Reevesa IndieWire. „Kiedy rozbijaliśmy się o wszystkie samochody na ulicy? Pamiętam, że byliśmy trochę niedoinformowani. Wszyscy byliśmy w autobusie, a potem jechaliśmy przez San Diego czy coś. Utknęliśmy nad oceanem i nagle zderzamy się z samochodami. Wysięgnik! Wysięgnik! Wszyscy w autobusie postradali zmysły. Ludzie krzyczeli.”

Choć zauważyła, że ​​„zdobyła prawo jazdy autobusu w Santa Monica”, Bullock zauważyła, że ​​w filmie „nigdy, przenigdy” tak naprawdę nie prowadziła samochodu. „Nie jest to pojazd łatwy w manewrowaniu” – dodała.

Aktorka powiedziała: „Najzabawniejsze było to, że siedziałam za sterami autobusu, ale z tyłu ktoś jechał po dachu. Ktoś prowadził, a mnie ktoś pilnował [director] styczeń [de Bont] Poczułem, że muszę uderzyć.

W PrędkośćReeves gra funkcjonariusza policji Los Angeles, Jacka Travena, który z pomocą pasażerki Annie Porter (Bullock) musi zapobiec eksplozji autobusu miejskiego, ponieważ bomba na pokładzie wybuchnie, jeśli prędkość pojazdu spadnie poniżej 50 mil na godzinę. W filmie występują także Dennis Hopper, Jeff Daniels, Alan Ruck, Joe Morton i Beth Grant.

Chociaż Bullock powrócił w sequelu z 1997 roku Prędkość 2: TempomatReeves nie powtórzył swojej roli. Jason Patric zagrał nowego chłopaka Annie, policjanta, Alexa Shawa, który musi przejąć kontrolę nad statkiem wycieczkowym porwanym przez szalonego pasażera Johna Geigera (Willem Dafoe).

O możliwości powstania kolejnej kontynuacji Bullock powiedział: „To wymagałoby wiele od wszystkich. Nie wiem, czy żyjemy już w branży, która jest skłonna to tolerować i mieć dość odwagi, aby to zrobić. Może mogę się mylić. … Jeśli [Jan de Bont] nie mogę zrobić [what’s in his brain] dla publiczności, to wtedy poniósł porażkę… Nie wiem, co moglibyśmy zrobić, co byłoby wystarczająco dobre dla publiczności”.

Zrodlo