Najlepsza jak dotąd wersja Realu Madryt w tym sezonie zapewniła im pierwsze zwycięstwo w Eurolidze. Przekonujący przeciwko Partizanowi, którego przełamanie zakończyli w drugiej połowie poprawioną w porównaniu z poprzednimi wydarzeniami obroną, dominacją w zbiórkach, z wieloma zawodnikami na wysokim poziomie, a przede wszystkim ze znakomitym Campazzo. Zastosowano środek zapobiegawczy, opóźniając jego możliwą karę jednego meczu, a biali w końcu krzyknęli: Dobrze, że zagrałeś!
Rozgrywający ugniatał zapałkę, aby nadać jej pożądany kształt. Skończył z ośmioma punktami, sześcioma zbiórkami i 11 asystami. Recital dyrygencki ze świetnym występem Ibaki, dominatora obręczy z wynikiem 15+7; o sukcesie Rathana-Mayesa, który w trójkach zarobił 4/4 i zaczyna zmieniać zdanie; o Muzie, która przeszła od mniej do więcej; i Ndiaye, zdecydowani pokazać, że być może podpisanie „4” nie jest aż tak konieczne.
Tak jakby Madryt przygotowywał mecz bez Campazzo, rozgrywający pozostał na ławce startowej. Własność Feliz. Partizan zaczął lepiej, mając kolejną niespodziankę w swoim kwintecie, młodzieżowym składzie Madrytu Mario Nakicu. Zdobył pierwsze pięć punktów w meczu i zniknął. Ndiaye był pobudką dla Madridistas z wynikiem 2+1 po sensacyjnej grze od wybrzeża do wybrzeża i potrójnej bramce.
Biali po raz kolejny zawiedli w obronie zewnętrznej. Partizan zdobył trzy punkty jakby to nie było trudne: 6/10 w pierwszej kwarcie. Mateo potrząsnął drzewem i wypróbował bardziej defensywny kwintet z Rathan-Mayesem, Ibaką, Deckem i Campazzo, co wszystko zmieniło. Zaczął kierować, aby przejść do frekwencji na minutę, łącząc się ze wszystkimi. Nie zmartwiła go nawet obrona Bongi, wyższego o 23 centymetry. To było coś innego. Na koniec pierwszej kwarty remis do stanu 24, przy częściowym wyniku 13-2 dla miejscowych (33-26).
Kontuzja Feliza
Rozgrywający zrobił sobie przerwę i wrócił Feliz, którego spotkał pech. Po swoim pierwszym koszu w Eurolidze, odważnym wślizgu, doznał kontuzji prawej stopy. To nie było skręcenie. Musimy poczekać na rozległość kontuzji. Odszedł bez wsparcia.
Biali utrzymali prowadzenie dzięki dominacji w obszarach. Tavares zmiażdżony, a Ibaka w ofensywie był odkurzaczem. Przyjemność w wieku 35 lat. Na przerwę wyszedł z 11 punktami i czterema zbiórkami, z czego trzy w koszu przeciwnika. Tyrique Jones był zagrożeniem dla Serbów, którzy do szatni schodzili trzema przegrywami (50-47).
Madryt szybko spotkał się z czwartym faulem Tavaresa, ale nie przeszkodziło mu to w oddaniu strzału (57-49). Partizan ukarał kilka błędów, przez co ucieczka nie była udana. Campazzo zanotował potrójną przewagę i zaliczył asystę, zanim odszedł na ławkę rezerwowych, ale jego zespół z Llullem na czele nie ucierpiał na tym. Tak naprawdę zdobyli maksymalnie 17 punktów (83-66), korzystając z wyniku 15-0, na który złożyły się dwie trójki Rathan-Mayesa i potwierdzenie powrotu Musy.
Zespół grał płynnie, a obrona sprawiła, że Serbowie przez cztery minuty nie zdobyli bramki. Carlik Jones z dziewięcioma punktami podtrzymał swoje nadzieje. Ndiaye nadal zachowywał się jak „5”, który zdobył trójkę, aby się uspokoić. Campazzo, wraz z innym, któremu pozostało 1:15, wydał wyrok. Grał i dyrygował orkiestrą najlepszej wersji białych, jaką widziano w tym sezonie.
Karta techniczna
93 – Real Madryt (24+26+18+25): Andres Feliz (2), Hezonja (10), Musa (12), Ndiaye (10), Tavares (8) -skład wyjściowy-, Campazzo (8) Rathan-Mayes (12) , Abalde (4), Deck (10), Llull (2), Ibaka (15) i Hugo González (-).
86 – Partyzant (24+23+17+22): Lundberg (6), Brown (12), Nakic (5), Bonga (6) i Davies (8) -inicjał cinco-, Carlik Jones (15), Marinkovic (12) Ntilikina (11), Tyrique Jones (11) i Pokusevski (0).
Sędziowie: Emin Mogulkoc (Turcja), Milan Nedovic (Słowenia) i Tomasz Trawicki (Polska). Żadnych eliminacji.
Incydenty: Drugi mecz fazy zasadniczej Euroligi rozegrany w WiZink Center.