George Baldock – adoptowany syn Steel City – uosabiał bajkę Sheffield United

Kiedy Sheffield United szczyciło się wysoką lokatą w Premier League, mój stary szef wpadł na genialny pomysł, aby wyruszyć w trasę po kraju i dowiedzieć się, gdzie zaczęły się piłkarskie marzenia zespołu braci Chrisa Wildera.

Zrobiło się zabawnie, ponieważ zwiedzaliśmy wszystko, od pierwszego klubu Deana Hendersona w Cumbrii po park w Leeds, gdzie młody Oli McBurnie skorzystał z sesji coachingowej prowadzonej przez byłego brazylijskiego kapitana Sokratesa.

Pierwszy zespół George’a Baldocka był jednym z dłuższych wyjazdów, gdyż prawy obrońca wychował się w malowniczej wiosce Steeple Claydon w Buckinghamshire.

Na pierwszy rzut oka najbardziej uderzającym elementem The Rec, gdzie ten sportowo głupi chłopak, najmłodszy z trzech braci, spędził wiele godzin grając w piłkę nożną, krykieta i rugby, był pamiątkowy zegar poświęcony Florence Nightingale, jednej z pionierek nowoczesna pielęgniarka i najsłynniejsza była mieszkanka Steeple Claydon.

Poświęcając czas na zbadanie nie tylko zegara, ale także pawilonu znajdującego się po drugiej stronie The Rec, w miejscu na tyle małym, że każdy mógł się poznać, bez wątpienia wyróżniałem się jako intruz. Co wyjaśnia, dlaczego podczas mojej półgodzinnej wizyty nie mniej niż trzech mieszkańców podeszło do mnie i zapytało, czy mogą pomóc.

W chwili, gdy wspomniałem o moim nietypowym przydziale pracy i imieniu George’a, ich twarze się rozjaśniły. „To taka cudowna rodzina” – brzmiała konsensus, a zaraz po nim nastąpiła duma całej wioski nie tylko z George’a, ale także z jego brata Sama – „kolejnego naprawdę miłego chłopca” – z gry w Premier League.

To właśnie te niechciane wyrazy uznania złożone latem 2020 r. przyszły na myśl, gdy w środowy wieczór pojawiła się straszna wiadomość, że Baldock zmarł w Grecji w wieku zaledwie 31 lat.


George Baldock był adoptowanym bohaterem w Sheffield (Michael Regan/Getty Images)

Obraz namalowany przez tych byłych sąsiadów idealnie pasował do obrazu George’a Baldocka, którego znaliśmy z pakietu prasowego Sheffield United po jego transferze z Milton Keynes Dons w 2017 roku.

W momencie jego przybycia United właśnie awansowało z League One. Dlatego relacje z mediami były znacznie bardziej nieformalne niż później, po kolejnym skoku klubu do najwyższej klasy rozgrywkowej dwa lata później.

W tamtych czasach na poligonie klubu w Shirecliffe – dawnym klubie sportowym należącym niegdyś do stalowego giganta Forgemasters – nie było żadnego eleganckiego apartamentu dla mediów, więc wywiady przeprowadzano na zewnątrz, jeśli pozwalała na to pogoda, lub w maleńkim pokoju, w którym było miejsce tylko dla trzech osób. krzesła i przypadkowy gigantyczny dzwon, który kiedyś należał do poprzednich właścicieli tego miejsca.

Osoby, które przybyły wcześniej na konferencję prasową o godzinie 9:00, zostały również zaproszone na filiżankę herbaty i grzankę w tej samej sali śniadaniowej, z której korzystali gracze. Taka spokojna atmosfera oznaczała, że ​​gracze często wpadali na pogawędkę, niezależnie od tego, czy nadeszła ich kolej na rozmowę kwalifikacyjną, czy nie.

George zawsze należał do osób z gościnnym uśmiechem, które przychodziły się przywitać.

Jednak w sobotnie popołudnie przemiana w „Wściekłego George’a” – biceps wybrzuszył się prawie tak bardzo, jak oczy, gdy przemawiał do lewego skrzydłowego opozycji lub do urzędników – była kompletna. I fani go za to pokochali.

Nawet podczas dwóch desperackich sezonów spadkowych w Premier League, w których United wcześnie tracił punkty, jego czysta determinacja i postawa „nigdy się nie poddawaj” mogły podnieść nawet najbardziej przygnębioną atmosferę.

Nic dziwnego, że w mediach społecznościowych pojawiły się już wezwania do wycofania przez United koszulki z numerem 2, którą Baldock nosił z taką dumą do czasu opuszczenia klubu w maju.

Łzy w jego oczach podczas ostatniego okrążenia honorowego dorównywały łzom na trybunach, gdy kibice żegnali ostatniego członka drużyny, który w 2019 roku wbrew wszelkim przeciwnościom dotarł do Premier League.

Pod wieloma względami Baldock urodził się, aby grać w tej drużynie pod wodzą Chrisa Wildera. Nie było złotej łyżki futbolu, która pchnęłaby go do najwyższej klasy rozgrywkowej i ostatecznie do międzynarodowego uznania w Grecji.

Ciężka praca i chęć uczenia się – nawet będąc w najwyższej klasie rozgrywkowej, Baldock odszukał na Twitterze eksperta od analityki, który pisał o skrzydłowym, prosząc o wskazówki, jak mógłby poprawić grę z gry z ataku – oznaczało, że zasłużył na sukces.

Z perspektywy czasu przyznał, że jako młodzieniec, rozpoczynając pracę w MK Dons, zachował się zbyt pochopnie. Wpadanie w wślizg, gdy piłki nie było do zdobycia, i narażanie drużyny na kłopoty. Zebrał też swoją część obrażeń.


George Baldock musiał pohamować swoje dzikie instynkty w MK Dons (Pete Norton/Getty Images)

Karl Robinson, jego ówczesny menadżer MK, pomyślał, że pomoże mu wypożyczenie do IBV w Islandii. Tak się stało. Następnie Baldock udał się do Tamworth w Conference Premier (obecnie National League, piąta liga angielska w piłce nożnej). Było to pouczające doświadczenie, które uświadomiło mu, jak wysoka jest stawka w piłce nożnej seniorów.

Jego przeprowadzka do Sheffield nastąpiła pod koniec sezonu, kiedy na własne oczy przekonał się, jak duże jest wsparcie United, gdy 7 000 fanów przybyło na stadion, aby kibicować drużynie Wildera w wykonaniu kolejnego kroku w stronę tytułu League One. Kilka tygodni później sam dołączył do klubu.

W koszulce United przeżył wiele wspaniałych chwil, jak chociażby dwa awanse do najwyższej klasy rozgrywkowej oraz kilka niezapomnianych goli. Najważniejszym wydarzeniem było zdobycie punktu w meczu z Tottenhamem Hotspur po tym, jak VAR wykluczył gol, który według United był całkowicie dobry, ponieważ palec u nogi Johna Lundstrama był na spalonym. Podobnie jak jedwabiste umiejętności, które kilka tygodni później przyniosły kolejnego gola w Norwich City.

„Wściekły George” mógł być jego osobowością w oczach kibiców, ale nigdy nie został wyrzucony z boiska w 219 występach United.

Wychwalany przez Manchester United system nakładania się środkowych obrońców mógł rzucić światło na nagłe ataki Chrisa Bashama i Jacka O’Connella z pola gry. Jednak system, który zapewnił klubowi z Yorkshire dziewiąte miejsce w Premier League, nie mógłby zadziałać bez Baldocka i Endy Stevensa na przeciwnej flance.

Ponownie udało się to osiągnąć dzięki ciężkiej pracy, gdy zamieszanie podczas jego pierwszej sesji treningowej z United – kiedy był zdumiony widokiem Bashama uderzającego skrzydłem – ustąpiło miejsca temu, że stał się integralnym trybikiem w dobrze naoliwionej maszynie.

George Baldock mógł wychować się 200 km na południe od Sheffield, ale tak naprawdę został ukształtowany w stalowym mieście. I będzie nam bardzo brakować.

(Zdjęcie na górze: George Wood/Getty Images)

Zrodlo