Recenzja Tomb Raider: Legenda Lary Croft – "Słaba historia nie powstrzymuje bohatera Hayley Atwell przed kradzieżą naszych serc"

Ikona gier wideo Lara Croft nie miała szczęścia, jeśli chodzi o ekranizacje. Filmy z Angeliną Jolie spotkały się z krytyką, a restart z 2018 roku z Alicią Vikander w roli głównej nie zyskał popularności w kasie. Choć prace nad kontynuacją tego filmu wciąż trwały, ostatecznie nie ujrzała ona światła dziennego po wygaśnięciu praw studia do serii. Pytanie, jakie pozostało fanom tego niesamowitego archeologa, brzmiało: „Co dalej?”

Weź udział w nowym serialu animowanym Netflix Tomb Raider: The Legend of Lara Croft, który z pewnym sukcesem wita ponownie naszą bohaterkę. Utrzymana w tej samej ciągłości, co najnowsza trylogia gier Tomb Raider, historia rozpoczyna się po wydarzeniach z Shadow of the Tomb Raider z 2018 roku, a jej celem jest wypełnienie osi czasu pomiędzy tą grą a oryginalną serią gier. Jeśli jednak nie jesteś graczem, nie obawiaj się: nadal możesz cieszyć się nową przygodą Lary Croft, nawet jeśli nie znasz wcześniej jej legendy.

Bijące serce

(Źródło zdjęcia: Netflix)

Podczas tej eskapady dołączamy do Lary, gdy tajemniczy, ale potężny artefakt zostaje skradziony z jej domu, Croft Manor, bez żadnego jasnego powodu. Ścigając złodzieja z zamiarem odkrycia prawdy, Lara zostaje wciągnięta w coś znacznie bardziej niebezpiecznego, pozostawiając jej zadanie uratowania całego świata przed potężnym zagrożeniem, które może go całkowicie zniszczyć.

Zrodlo