Muzyka księżycowa

W wywiadach związanych z płytą Martin występuje w obronie, wymownie (choć wciąż naiwnie) opowiadając się za akceptowaniem „niefajności”. „Gdyby pozwolono ci być sobą, czy świat byłby tak agresywny jak obecnie?” zapytał „New Yorkera”.Amanda Petrusich: „Dużo myślę o przemocy i konfliktach [in the world] pochodzi z represji, ucisku i niewydanych szkód.” To jedyne uzasadnienie, dla którego Coldplay pozwala sobie na dziecięce zachwyty. Ale wielkie emocje nie muszą oznaczać prostych, a dziecięce zdziwienie nie musi oznaczać cofania się do możliwie najbardziej banalnych uczuć. To wtedy tam Czy uczucia: Słowa najczęściej słyszane na tym albumie to „la la”, a około połowa piosenek kończy się śpiewem bez słów. Kiedy Martin śpiewa „La-la-lay/To wszystko, co mogę powiedzieć” w przedostatnim utworze „All My Love”, praktycznie rzuca komuś wyzwanie: tak, Chris, wiemy!

Kiedy Coldplay przypomni sobie o swoich mocnych stronach, otrzymuje najlepszy materiał od lat. „Jupiter” to naprawdę urocza oda do kobiety odkrywającej swoje uczucia do innych kobiet: jest przemyślana w sposób, jakiego Coldplay nie robiło od dawna, rzadki post-Historie o duchach piosenkę, aby z sukcesem powrócić do intymności z wczesnej twórczości. („Don’t Give up” znaczy więcej, gdy jest śpiewane dla jednej osoby niż dla 80 000 osób). Tekst utworu „Aeterna” schodzi na dalszy plan na rzecz ambientowego tanecznego rytmu, ponieważ basista Guy Berryman ma pierwszeństwo przed cyfrowo zmienionym falsetem Martina. Z podkładem zaczerpniętym z utworu „Weird Part of the Night” ekscentryka jazzowego Louisa Cole’a, jest to rodzaj stylistycznego objazdu, który sprawia, że ​​zastanawiasz się, dlaczego wciąż rekrutują Chainsmokers do wspólnego napisania piosenki zatytułowanej „GOOD FEELINGS”.

Ta nieprzewidywalna kontrola jakości sprawia, że ​​obrona Coldplay jest frustrująca Lub odrzucić – dla każdego wątpliwego wyboru istnieje 6-minutowy nu-jazzowy wampir Lub klasyczne dzieło prog-popowe czekając za rogiem. Tylko Coldplay stworzyłby piosenkę zatytułowaną „🌈”, ale tylko Coldplay uczyniłby ją jednocześnie najpiękniejszą i odkrywczą piosenką na płycie. To, co zaczyna się jako kolejne bieżnikowanie „Fix You”, stopniowo staje się błogie, jakby Martin podczas produkcji słuchał Cocteau Twins i Sigur Rós Spadochrony zamiast Jeffa Buckleya. Tym bardziej jest to irytujące, gdy piosenka taka jak „We Pray” nie wykorzystuje swojego potencjału. Niektóre z dokonanych wyborów są odważne: artykuł autorstwa palestyńskiej chilijskiej artystki Elyanny i nazwa Irańska piosenka protestacyjna „Baraye.” Burna Boy i Little Simz dają z siebie wszystko, występując gościnnie z uduchowieniem. Ale „We Pray” znów jest wypełnione „la la” i prostymi uczuciami, tak przeładowanymi, że dwa wersje alternatywne z różnymi wersetami. Produkcja wypada zupełnie płasko: są utwory Imagine Dragons z mocniej uderzającymi dźwiękami 808.

W najlepszym wydaniu Coldplay są zdolni do rzeczy, których żaden inny zespół tej wielkości nie jest w stanie dokonać. Jest wystarczająco dużo uroku Muzyka księżycowa aby zademonstrować, dlaczego przetrwali tak długo, dlaczego żadne źle pomyślane hip-hopowe ćwiczenie ani niezgrabne teksty nie są w stanie powstrzymać ich panowania. Kolejny bonusowy utwór, „The Karate Kid”, jest równie dobrą, żałosną balladą, jak każda inna, którą napisali. Teksty wciąż są bzdurami na papierze i trudno stwierdzić, czy „Daniel” w piosence to postać oryginalna, czy faktyczny bohater Dzieciak Karate. Ale szczegóły nie mają znaczenia: piosenka przedstawia rzadki moment, w którym Martin siedzi z bólem ukochanej osoby, zamiast próbować go naprawić, dlatego nieuniknione wersety o spełnianiu marzeń wydają się zasłużone. Lub w żargonie Coldplay z późnej ery: oni wciąż pamiętają, że jest 🌧️ przed 🌈.

Wszystkie produkty prezentowane na Pitchfork są niezależnie wybierane przez naszych redaktorów. Jeśli jednak kupisz coś za pośrednictwem naszych łączy detalicznych, możemy otrzymać prowizję partnerską.

Zrodlo