Scenarzysta/reżyserka/gwiazda Alice Lowe po „Prevenge” z 2016 roku stworzyła kolejną odważną, wymagającą i przyjemnie zwariowaną komedię. To komedia romantyczna o reinkarnacji, w której jej bohaterka, Agnes, na przestrzeni wieków wielokrotnie zakochuje się w tym samym facecie, Alexie (Aneurin Barnard).
Najlepsze jest to, że jest płytki i nie interesuje się nią, ale ona nie przyjmie odpowiedzi „nie”, niezależnie od tego, czy są w wiktoriańskiej Anglii, czy w Nowym Jorku z lat 80. Za każdym razem doświadcza przedwczesnej śmierci, zanim około sto lat później te same postacie odradzają się wraz z nią.
Nick Frost to George, w jednej epoce agresywny mąż, w innej prześladowca. Scypion Jacoba Andersona to służący, menadżer gwiazdy popu i nie tylko. Tanya Reynolds gra Meg, najbardziej sympatyczną powracającą postać, która jest zakochana w swojej egocentrycznej, oszukanej przyjaciółce Agnes (która błędnie uważa ją za mądrzejszą z tej pary).
Timestalker ma coś do powiedzenia na temat romantycznej obsesji: niczym nastolatka Agnes powoli uczy się na błędach, jakie popełniła, ubóstwiając nieodpowiedniego, ładnego chłopca. To także zgrabna zmiana norm dotyczących płci w hollywoodzkich komediach, którym Lowe z radością składa hołd: lata 80. będą dobrze znane fanom wszystkiego, od „Pracującej dziewczyny” po „Powrót do przyszłości”.
Ale nie ma nic hollywoodzkiego w Timestalkerze, nakręconym w Walii, pełnym brytyjskiego talentu i przesiąkniętym sprośnym humorem Lowe’a. Chociaż nie wszystkie dowcipy trafią do wszystkich, niektóre z najostrzejszych odnoszą się do popędu seksualnego Agnes, czy to w odniesieniu do wiktoriańskich wibratorów, czy do poniżania, które, miejmy nadzieję, przeszło już do historii: „Załóż majtki!”
Timestalker trafi do kin w Wielkiej Brytanii 11 października.
Więcej informacji znajdziesz w naszym przewodniku po nadchodzących filmach.