Fragmenty nas

Do dziś i, niestety, w najbliższej przyszłości ludzie, którzy kochają i pieprzą się z osobami swojej płci i/lub całkowicie sprzeciwiają się idei płci, są niemile widziani w życiu codziennym. Jest to jeden z powodów, dla których pomogliśmy wymyślić „życie nocne”, czyli różne światy dla naszych własnych spotkań i rozmów. Muzyka taneczna i elektroniczna zawsze była queer, od Joe Meeka i Wendy Carlos po SOPHIE i LSDXOXO, i zawsze była kluczem do siły nocnego życia. Zatem jednym ze sposobów opowiedzenia dzisiejszej historii osób LGBTQ+ jest tworzenie muzyki elektronicznej; innym jest po prostu słuchanie. Midlanda Fragmenty nas robi oba na raz. To kieszonkowa ambientowo-electro historia brytyjskich i amerykańskich subkultur gejowskich.

W 2016 roku Midland z dnia na dzień stał się sensacją dzięki megahitowi „Końcowe napisy”, który z miłością połączył funkowy klejnot Lee Alfreda z 1980 r. z hymnem wszechczasów Gladys Knight & the Pips z 1972 r. To platoniczny ideał ostatniej piosenki: muzyki, z którą należy się pożegnać, o której nie chce się mówić do widzenia. Tworzy chwilę z chwil z przeszłości.

Od tego czasu urodzony jako producent Harry Agius wydał serię EP, które w mniejszym stopniu opierają się na samplowaniu, a bardziej na jego błyskotliwym doświadczeniu z różnymi nurtami muzyki house, jednocześnie kontynuując DJ-a i kuratora imprez i wydarzeń queer. W swoim pełnometrażowym debiucie mógł podać mnóstwo powodów, dla których warto zebrać się na parkiecie. Zamiast, Fragmenty nas to album w sensie bycia kolekcja— ludzi, chwil, idei i zapisów historycznych.

Zaczyna się od tego, co mogłaby powiedzieć miłość, która nie odważyła się wymówić swojego imienia: Polari, początek lat 20t-wieczny brytyjski slang, od którego wzięła się nazwa radiofonicznego otwieracza „Omi-Palone” (określenie zniewieściałych lub homoseksualnych mężczyzn). Następnie następuje utwór tytułowy z delikatnie potykającą się perkusją i podkładkami tak oszołomionymi jak dreszcz sekretnego zauroczenia. Potem przychodzą koszmary. „In My Head” przedstawia próbki prezenterów i polityków w taki sam sposób, w jaki utwory rave i hardcorowe wykorzystywały dialogi z horrorów, badając rzeczywisty terroryzm na mocy sekcji 28 przepisów Margaret Thatcher, które zakazały „promowania” homoseksualizmu w Wielkiej Brytanii od 1988 do 2003 roku i utorowało drogę do wprowadzenia w życie podobnych przepisów w całych Stanach Zjednoczonych. Midland zamienia te teksty w wrzask przemysłowych eksplozji, dokuczliwe melodie i zakłócenia.

Sekcja 28 była strefą mrożącą krew w żyłach, w której można było dorastać, podobnie jak Midland; gorsze były oczywiście pierwsze fale kryzysu związanego z AIDS. Ale zmarli wciąż są z nami, w pamięci i w nagraniach, które Midland wykorzystuje z taką samą zręcznością, jak w „Final Credits”, wywołując niszczycielski efekt. W nawiedzonym mroku „Snu Dawida” bohatersko wściekły artysta i pisarz David Wojnarowicz rozmyśla o własnej śmiertelności za pośrednictwem nagrania głosu, którego nagrał przed śmiercią z powodu AIDS w 1992 roku. Języki Zjednoczone zmarły w 1994 roku reżyser Marlon Riggs pojawia się w „Construct a Future” i w tym przypadku ta głupia, stara nazwa gatunku „inteligentna muzyka taneczna” naprawdę pasuje. Riggs porusza kwestię tego, co nazywa „wzajemną apatią” i „nieufnością”, które dzielą społeczności białych gejów od społeczności czarnych – dwóch grup najważniejszych dla budowy podziemnego życia nocnego. To samplowanie jako reanimacja.

Zrodlo