Arsenal 3 Southampton 1: Odporność, Havertz przyćmiewa Jezusa i jak przyjęto Ramsdale?

Może nie było to takie proste, ale Arsenalu to raczej nie obchodziło.

Podopieczni Mikela Artety stanowczo zareagowali na przegrywanie z nowo awansowanymi przeciwnikami, strzelając trzema bramkami w drugiej połowie i utrzymując swoje wyzwanie na szczycie Premier League.

To, że musieli odrobić deficyt, samo w sobie było szokiem. Southampton, którego ostatnie ligowe zwycięstwo z Arsenalem miało miejsce w listopadzie 1987 roku, broniło się zaciekle przez pierwszą połowę i mogło nawet wyprowadzić na prowadzenie dzięki Mateusowi Fernandesowi po doskonałej akcji Tylera Diblinga po przerwie. Gospodarze jednak nie posłuchali tego ostrzeżenia.

Chwilę później Fernandes odesłał Camerona Archera, a napastnik zaatakował lewym skrzydłem i posłał niski strzał obok Davida Rayi w dalszy róg.

To ustępstwo pobudziło Arsenal, a Flynn Downes szybko oddał piłkę, a Kai Havertz zdobył wyrównującą bramkę. Niemca podał znakomity Bukayo Saka, który powtórzył tę sztuczkę dla Gabriela Martinelliego, unikając mocnego ataku spalonego i drugiego z woleja gospodarzy z bliskiej odległości.

Nie oznacza to, że goście pozwolili, aby po tym meczu wszystko się uspokoiło. Obiecujący Dibling zobaczył, że strzał odbił się od słupka, a po rzucie rożnym trafił w poprzeczkę, po czym Saka uzupełnił wynik własnym golem.

Jordan Campbell omawia główne tematy rozmów z innego rozrywkowego popołudnia na stadionie Emirates.


Czy Arsenal wyciągnął wnioski z poprzedniego sezonu?

Mikel Arteta powiedział w piątek, że ojciec zawsze mu przypomina, że ​​to straty Arsenalu w meczach z słabszymi drużynami kosztowały Arsenal w ciągu ostatnich dwóch sezonów.

Wyglądało na to, że znów mieli się potknąć, gdy przegrywali 1:0, ale tak jak to miało miejsce w ubiegły weekend, kiedy odbili się po straceniu dwubramkowego prowadzenia z Leicester, zespół Artety ponownie nabrał tempa, gdy musieli.

To była cecha, której brakowało im w grudniu zeszłego roku, kiedy przegrywali kolejne mecze z West Hamem i Fulham. Nawet w porażkach z Newcastle i Aston Villą nie pokazali odporności psychicznej, gdy przegrywali.

Te gry wypaliły. Dla kontrastu, tutaj Arsenal wyglądał na rozgniewanego; obrażony, że inny zespół myśli, że może ich pokonać na własnej łatce.


Saka świętuje trzecią bramkę gospodarzy (Shaun Botterill/Getty Images)

Nie wszystkie mecze mogą być tak wyczerpujące – będzie to miało swoje żniwo przez cały sezon – ale był to kolejny test charakteru, który zdał egzamin i po raz kolejny udowodniła siłę ławki rezerwowych.

Seria bramek w drugiej połowie zapewniła Arsenalowi przypieczętowanie 400. zwycięstwa u siebie w erze Premier League, stając się drugim klubem, który osiągnął ten punkt orientacyjny, i przedłuża swoją passę meczów bez porażki u siebie z nowo awansowanymi drużynami do 41.


Havertz cieszy się życiem głównego bohatera Arsenalu

Po wyrównaniu Kai Havertz pobiegł z powrotem na linię środkową i machał rękami, próbując nakłonić swoją drużynę i kibiców do działania.

Trudno było uwierzyć, że to ta sama ospała postać, która w pierwszej połowie poprzedniego sezonu często wyglądała, jakby wystąpiła w złym filmie.

Jednak Havertz był siłą napędową drużyny przez większą część drugiej połowy, w samym środku akcji odbierając piłkę i atakując. Kiedyś krytykowany za bycie na peryferiach, to właśnie on był bohaterem powrotu Arsenalu.


Havertz zdobywa pierwszego gola Arsenalu popołudniu (Stuart MacFarlane/Arsenal FC za pośrednictwem Getty Images)

Jego postawę w zespole podkreśliła zupełnie inna aura wokół Gabriela Jesusa, która trwała tylko godzinę.

Brazylijczyk po raz pierwszy od 12 meczów wystąpił w Premier League w ataku. Stracił status zawodnika pierwszego wyboru, a różnica w skuteczności między nim a Havertzem była wyraźna.

Wciąż był ten dziwny magiczny moment w jego skręcaniu się i obracaniu, ale miał trudności z wywarciem wpływu na grę i miał tendencję do nadmiernego komplikowania ostatniej akcji w ostatniej tercji, włączając w to ostatnie dotknięcie przed pokonaniem, gdy nie udało mu się wykonać decydującego wyboru w obiecującym scenariuszu „dwa na jednego”.

Arsenal to bardziej powiązana drużyna, a Havertz jest w centrum uwagi – obecnie strzelił gola u siebie w sześciu kolejnych meczach. Arteta wierzy, że może być pierwszym zawodnikiem Arsenalu, który w ciągu pięciu lat przekroczy barierę 20 bramek.

Grając z takim przekonaniem, szanse wyglądają obiecująco.


Gabriel Jesus przeżył frustrujące popołudnie (Clive Mason/Getty Images)

Czy Thomas Partey początkowo utrudniał Bukayo Sace?

W atakach Arsenalu w pierwszej połowie istniał znajomy schemat i znajomy jęk z trybuny zachodniej, który niezmiennie prowadził ich donikąd.

Bukayo Saka widywał dużo piłki na prawym skrzydle, ale do towarzystwa miał nie tylko Kyle’a Walkera-Petersa. Southampton podwoiło, a czasem nawet potroiło przewagę na nim.

Grał w obie strony, próbując znaleźć metr wolnego miejsca, ale najczęściej musiał zaakceptować liczby i grać ponownie Thomasowi Parteyowi, który zastępował prawego obrońcę.


Partey został poproszony o grę na prawym obrońcy (Stuart MacFarlane/Arsenal FC za pośrednictwem Getty Images)

Ponieważ Ben White i Jurrien Timber wykluczeni zostali z gry, a Takehiro Tomiyasu powrócił na ławkę rezerwowych dopiero po kontuzji, Arteta musiał znaleźć alternatywę.

Zamiast przesunąć lewonożnego Riccardo Calafioriego na stronę przeciwną, jak to zrobił w drugiej połowie wtorkowego meczu z PSG, wyrzucił Parteya z powrotem ze środka pola.

Nie było to dla niego zupełnie nowe. W pierwszych dwóch meczach ubiegłego sezonu zaczynał na prawym obrońcy, choć zarzucano mu przechodzenie na pomocnik.

Tutaj odegrał bardziej ograniczoną rolę, ale tak naprawdę utrudniał Arsenalowi grę na prawym skrzydle przez długie okresy pierwszej połowy. Ponieważ nie pomagał mu żaden środkowy obrońca, który pomagał Sace, Sace zbyt często brakowało wabików potrzebnych do stworzenia miejsca, co było ważnym czynnikiem, gdy Arsenal oddał pierwszy celny strzał dopiero w 46. minucie.

Jednak utrzymanie Saki w spokoju przekracza możliwości większości przeciwników w tym sezonie. Angielski skrzydłowy nadal asystował przy dwóch pierwszych bramkach i wbił jednego ze swoich, aby zakończyć zwycięstwo – dowód na to, że nawet jeśli jego wszechstronna gra nie jest najlepsza, nadal jest czynnikiem decydującym o zwycięstwie Arsenalu.


Saka mógł początkowo napotkać trudności, ale ostatecznie zwyciężył (Stuart MacFarlane/Arsenal FC za pośrednictwem Getty Images)

Jak Aaron Ramsdale radził sobie po powrocie?

Pierwszy powrót do byłego klubu nigdy nie jest łatwy, zwłaszcza jeśli jesteś bramkarzem, a po drugiej stronie boiska stoi człowiek, który ukradł Ci rękawiczki.

To był ważny dzień dla Aarona Ramsdale’a, który tego lata na stałe przeniósł się do Southampton.

Powiedział, że w tym tygodniu zmęczyło go to, że kamery obserwowały go na trybunach w równym stopniu, jak kamery rejestrujące Rayę między kibicami na późniejszych etapach jego kariery w Arsenalu, ale tej podwójnej narracji nie dało się uniknąć.

Przed meczem w tunelu odbyły się uściski z jego byłymi kolegami z drużyny, w tym ciepły uścisk z Rayą, ale były też nerwy.


Ramsdale kibicuje kibicom po powrocie do Arsenalu (Rene Nijhuis/MB Media/Getty Images)

Można było się spodziewać, że Arsenal wywrze na nim ogromną presję związaną z piłką, aby sprawdzić jego pewność siebie, ale powstrzymał go, gdy był w posiadaniu piłki, i zmusił go do pierwszej obrony dopiero po pierwszej połowie.

Większym testem były rzuty rożne, słynna broń Arsenalu. Wie wszystko o blokujących akcjach stosowanych wobec bramkarzy przeciwnika i w dużej mierze dobrze radził sobie z podaniami, agresywnie schodząc z linii, aby przechwytywać. Nie zawsze mu się to udawało, ale dopiero w drugiej połowie zmuszono go do naprawdę ciężkiej pracy.

Przy trzech golach był bezradny

W pierwszej połowie kibice Southampton skandowali „Odszedł, bo jesteś do cholery”, ale w 98. minucie to kibice gospodarzy krzyczeli jego imię w dowód uznania za jego wkład w klub. Na pełny etat Arteta zadbał o to, aby był pierwszym zawodnikiem, którego wszedł na boisko, aby go przytulić.

zejść głębiej

ZEJDŹ GŁĘBEJ

Ramsdale stoi w obliczu walki ze spadkiem, ale było to ryzyko, które był skłonny podjąć


Co powiedział Mikel Arteta?

Przekażemy Państwu przemyślenia menadżera Arsenalu, gdy zakończy on konferencję prasową po meczu.


Co dalej z Arsenalem?

Sobota, 19 października: Bournemouth (na wyjeździe), Premier League, 17:30 w Wielkiej Brytanii, 23:30 ET


Zalecana lektura

(Zdjęcie na górze: Adrian Dennis/AFP za pośrednictwem Getty Images)

Zrodlo