Pracownicy Bimbo wychodzą na ulice przeciwko zamknięciu fabryki w Valladolid: „Wszyscy u podnóża kanionu”

W tę sobotę setki ludzi wyszło na ulice, aby protestować przeciwko zamknięciu fabryki Bimbo na terenie osiedla przemysłowego San Cristóbal w Valladolid. Wśród uczestników była rodzina, przyjaciele i pracownicy, tacy jak Ramiro. W fabryce Bimbo pracuje od 26 lat. Zajmuje się etykietowaniem i produkcją wyjściową, w dziale logistyki. Uważa, że ​​zamknięcie i ERE, które dotyka 200 kolegów, to „niesprawiedliwość”.

„Życie, które im poświęciłeś, przeminęło, kiedy mają korzyści, kiedy mają występ i kiedy nie masz poczucia winy ani smutku. Łatwiej jest zakończyć projekt niż pomyśleć, że zobaczę, co mogę dać tym dzieciakom” – Ramiro mówi COPE.

Alicia to kolejny z 200 pracowników, których dotyczy ERE zaproponowane przez Bimbo. Powiedział COPE, że jest to jego pierwsza praca i pracuje tam od 26 lat. Jest operatorem produkcyjnym, zajmuje się pakowaniem i pakowaniem pączków, nuggetsów, pączków…

Czuje się zawiedziona i twierdzi, że sytuacja jest „frustrująca”, ponieważ odkąd zostali poinformowani o decyzji, nie były to łatwe dni, ale wśród współpracowników nie brakuje wsparcia. „Wszyscy jesteśmy u podnóża kanionu. Gdy tylko dowiemy się, że czyjś humor nieco opadł, jesteśmy na miejscu. Jeśli to możliwe, stało się to dla nas jeszcze większym zjednoczeniem” – mówi.

Podkreśla wartość ludzką każdego ze współpracowników. Od chwili, gdy firma poinformowała ich o zamknięciu. Decyzja, której Alicia mówi nam, że nikt się nie spodziewał i że musieli nawet wstrzymać produkcję. Zapewnia, że ​​wszyscy idą razem i że spróbują wszystkiego. „Pierwsza walka nie będzie zamknięta. Jeśli tak jasno wyrażą, że chcą zamknięcia, będziemy walczyć o uzyskanie maksymalnego wynagrodzenia i najlepszych warunków dla kolegów, którzy przechodzą na wcześniejszą emeryturę, ponieważ nic nie wiemy, czy będą transfery do czasu ich ponownego spotkania”.

Mobilizacja była wołaniem o pomoc, ponieważ, jak stwierdził przewodniczący Komisji Biznesu Félix Fernández, Bimbo nie powinno się zamykać.

Wyróżnia się profesjonalizm pracowników, którzy kontynuują swoją pracę. W poniedziałek po raz kolejny spotkali się z firmą, aby przekazać im stanowisko Fundacji Anchorage.

Odnośnie propozycji spółki poruszonej na jednym z ostatnich spotkań, aby rozważyć kwestię wynagrodzeń lub transferów. Fernández zapewnia, że ​​było to „przelotne” i mają nadzieję, że na kolejnych spotkaniach „będzie trochę jaśniej”

„Nie chcemy rekompensat, nie chcemy transferów, chcemy kontynuować pracę w Valladolid i do tego potrzebujemy planu przemysłowego w Valladolid. Fundacja Anclaje daje nam ten plan przemysłowy z taką możliwością, a my przy tym stole jeszcze raz to podkreślimy. Powiemy, że trzeba rozważyć taką opcję” – mówi przewodniczący Komitetu.

Oczekiwanie na decyzję podjętą przez robotników na Zgromadzeniu, które odbyło się w tę sobotę. Minister Przemysłu, Handlu i Zatrudnienia Leticia García potwierdziła, że ​​Komitet Zakładów Bimbo poinformował już swój departament o dniach strajku. Będzie to 9 dni przez cały październik i rozpocznie się w przyszłą środę, 9 października

Władze w dalszym ciągu nalegają, aby firma znalazła rozwiązanie. Minister Zatrudnienia i Przemysłu Leticia García wyjaśniła, że ​​w dalszym ciągu nalegają na zorganizowanie tego spotkania, ponieważ w tej chwili wykazują „dużą niechęć”, chociaż doradca ufa, że ​​ponownie to rozważą. „Pracownicy nalegają na znalezienie rozwiązania przemysłowego, podobnie jak Junta de Castilla y León. Mamy opcje, które chcemy przedstawić firmie, ale wymagamy od niej, aby usiadła i poszukała rozwiązania przemysłowego, a przede wszystkim utrzymania działalności, zanim podejmie godną pożałowania decyzję o zwolnieniu” – wyjaśnił García.

Burmistrz Jesús Julio Carnero również okazał wsparcie pracownikom w znalezieniu rozwiązania. „Wyraźmy naszą solidarność i nasze zaangażowanie w dalszą pracę w poszukiwaniu alternatywy przemysłowej, aby te rodziny mogły kontynuować projekt życiowy w mieście Valladolid” – argumentuje.

Zrodlo