Analiza: Izrael i wieczna wojna

Po roku wszechstronnego niszczenia Gazy, przy użyciu przeważającej siły armii, aby stłumić bojowników Hamasu, Izrael jest wyczerpany i coraz bardziej izolowany.

Nadmierna przemoc wobec cywilnej ludności palestyńskiej, przetrzymywanej w niewoli we własnej enklawie, osłabiła poparcie dla Izraela, pomimo zdecydowanego wsparcia ze strony Stanów Zjednoczonych. Gospodarka Izraela jest w strzępach, a port w Ejlacie ogłosił upadłość. Rolnictwo znajduje się w stagnacji, a przemysł turystyczny nie istnieje.

Zamiast pośredniczyć w zawieszeniu broni w związku z atakiem w Gazie – główną przyczyną przemocy oraz ostrzału rakietowego i rakietowego zarówno wobec Izraela, jak i międzynarodowego transportu morskiego przepływającego przez Morze Czerwone – Izrael rozpoczął kolejną ofensywę wojskową, tym razem w południowym Libanie przeciwko Hezbollahowi.

Wojna za daleko

Potencjalne bagno wojny z Hezbollahem wyczerpie gospodarkę Izraela i jego wojsko. Chimera „strefy buforowej” jedynie wciągnie Izrael w konflikt, którego nie będzie mógł wygrać na dłuższą metę. Pomysł, że Hezbollah można w jakiś sposób usunąć, jest naiwny, jednakże Izrael zastosował się do tego pomysłu, czego bezpośrednim skutkiem były cierpienia narodu libańskiego i zniszczenie dużej części Libanu.

Podobnie jak w 2006 roku, jedyne, co Hezbollah musi zrobić, to przetrwać, aby grupa mogła ogłosić zwycięstwo – i podczas gdy Gaza trwa, a wojska izraelskie są w Libanie, rakiety i pociski Hezbollahu będą nadal spadać na Izrael.

Izrael kupił koncepcję wojny na wielu frontach, a jego siły zbrojne szkolą się na taką ewentualność. Ale charakter tego konfliktu jest inny.

Sanitariusz Hezbollahu spaceruje wśród gruzów po izraelskim nalocie, który uderzył w mieszkanie w wielopiętrowym budynku w centrum Bejrutu w Libanie, czwartek, 3 października 2024 r. [Hussein Malla/AP]

Błędy wyciągnięte z poprzednich zwycięstw

Izraelskie spojrzenie na swoją historię przesiąknięte jest wojnami „nielicznych przeciwko wielu” i narracją o tym, jak jeden mały kraj walczył z wieloma agresorami w krótkich, ostrych wojnach, które zakończyły się klęską jego wrogów i zwycięstwem Izraela. Zwycięstwa mogą być jednak niebezpieczne – zwłaszcza gdy pycha podnosi swą brzydką głowę w zmilitaryzowanym społeczeństwie, gdzie armia niczym kręgosłup krąży po izraelskim życiu kulturalnym i politycznym.

Zdecydowana większość obywateli Izraela służyła w siłach zbrojnych, podczas gdy większość przywódców kraju służyła w siłach specjalnych lub jako generałowie. Amerykański psycholog Abraham Maslow napisał kiedyś: „Jeśli jedynym narzędziem, jakie posiadasz, jest młotek, każdy problem postrzegasz jako gwóźdź”. Błędne użycie siły militarnej w przypadku problemów o zasadniczym znaczeniu politycznym wciągnęło Izrael krok po kroku w jego obecną sytuację.

Kraj dramatycznie przesunął się na skrajną prawicę – szczególnie wśród młodych ludzi, którzy są coraz bardziej nietolerancyjni wobec Palestyńczyków i którzy są również w wieku poborowym. Słabemu systemowi politycznemu opierającemu się na rządach koalicyjnych, zwykle przetrzymywanych jako zakładnicy przez małe, skrajne partie polityczne, towarzyszy lider, którego przetrwanie polityczne zależy od nadzwyczajnych warunków wojny, aby utrzymać się przy władzy. Wynikające z tego myślenie grupowe będzie nieszczęściem dla Izraela i jego sąsiadów.

Wrogowie Izraela wiedzą znacznie lepiej, jak nie angażować jego potężnej, dobrze wyposażonej i dobrze wyszkolonej armii w wojnę konwencjonalną i coraz częściej stosują taktykę asymetryczną, aby zrównoważyć przewagę Izraela. Naloty, rakiety, zasadzki, kompleksy tuneli, powolna, stopniowa wojna z gospodarką Izraela – wszystko to powoli wyczerpuje Izrael, a jego sojusznicy są coraz bardziej rozczarowani masowymi cierpieniami, które kraj rozpętał w imię obrony.

Jednak Izrael w dalszym ciągu używa broni konwencjonalnej przeciwko swoim przeciwnikom, a pokusa zdecydowanych zwycięstw i schludnych rozwiązań zawsze jest tuż nad horyzontem.

Rosnąca izolacja

Nie widząc żadnych oznak rozwiązania wojny w Gazie, „normalizacja” stosunków Izraela z regionalnymi państwami arabskimi została odłożona, być może na czas nieokreślony. Stany Zjednoczone są świadkami szybkiego rozpadu szeroko zakrojonych wysiłków mających na celu włączenie Izraela do regionalnego kręgu dyplomatycznego.

Państwa arabskie coraz głośniej mówią o niemoralności wojny w Gazie i zagrożeniach dla stabilności w regionie. Niebezpieczeństwo to zostało wzmocnione przez izraelską ofensywę lądową na południowy Liban.

Ostrzeżenie po wyraźnym ostrzeżeniu kolejnych przywódców regionalnych, że kolejna wojna, zwłaszcza jeśli pierwsza nie została rozwiązana, jest bardziej nierozsądna i prowadzi do pogłębiających się zakłóceń gospodarczych i osłabienia porządku międzynarodowego.

Stosując całkowite wsparcie dla Izraela, niezależnie od tego, jakie przekroczenia się dopuści, Stany Zjednoczone degradują władzę i globalną obecność Organizacji Narodów Zjednoczonych. W coraz większym stopniu postrzegane jako nieistotne, rezolucje ONZ są ignorowane, a głosy w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ są lekceważone.

Takie postępowanie zmniejsza znaczenie i konsensus ciała, stale podążając drogą Ligi Narodów, gdzie coraz bardziej nietolerancyjne i polaryzujące opinie pomogły doprowadzić do II wojny światowej, będącej jak dotąd największą katastrofą, jaką ludzkość kiedykolwiek sobie skazała.

Wieczna wojna

Gdzie to się skończy? Jak to się skończy? Czy to się kiedyś skończy? Jest wysoce nieprawdopodobne, aby wrogowie Izraela mogli zostać ostatecznie pokonani, ale perspektywy na pokój są nikłe. Wieczna wojna będzie się przedłużać, oferując zamiast tego ponurość.

W Izraelu narosła ideologia ekstremistyczna, która nie ma problemu z czystkami etnicznymi, ideologowie w Izraelu wierzą, że nadszedł ich czas, że historyczna szansa na pozbycie się Palestyńczyków raz na zawsze jest teraz.

Populacje są obecnie brutalizowane i przesiedlane, gospodarka zniszczona, naloty, ataki rakietowe, bomby, bojówki, izraelskie wojsko i ludność całkowicie znieczulona na cierpienia, jakie powodują w imię obrony – a w środku tego straumatyzowani Palestyńczycy widzą jak niewiele pozostawili zniszczone.

A Izrael? To nie jest ani odrobinę bezpieczniejsze.

Zrodlo