Draymond Green jest tutaj, aby zbudować kolejny tytuł Warriors, kiedy tylko nadejdzie

LĀ’IE, Hawaje — Draymond Green, świeżo po zdjęciu stołu do masażu w sali gimnastycznej kampusu BYU na North Shore, relaksował się na krześle ustawionym z boku. Uśmiechał się, mówiąc o starzeniu się, i wspominając, jak 13 lat temu został wybrany w drugiej rundzie draftu. Przygotowując się do opuszczenia Centrum Aktywności Cannon po pierwszym dniu obozu szkoleniowego Golden State Warriors, stopniowo zdejmował skarpetki i spocony strój do ćwiczeń.

To była spokojna, pełna wdzięczności strona Greena. Kontrast między tym, gdzie był, a tym, gdzie jest, wywołuje ciepło w jego oczach. Uosobienie ducha aloha.

Potem przyszedł temat mistrzostw. Pochylił się do przodu na swoim siedzeniu. Jego oczy rozszerzyły się, chcąc podkreślić. Jego głos uległ wzmocnieniu. Był na tyle ożywiony, że nie zauważył Stephena Curry’ego, który żartobliwie kradnie białą kopertę, na której widniał Draymond Green wypisany czarnymi literami, wypchany pieniędzmi z jego diety.

Green wyrażał się bardzo jasno, a nawet nieugięcie, jeśli chodzi o prawdę, którą wypluwał dla protokołu. O jego sposobie myślenia przed tym sezonem.

Wojownicy Czy gra o tytuł. Green rzeczywiście gra o mistrzostwo.

Żaden wiarygodny prognostyk nie uważa Warriors za pretendenta do korony NBA w tym sezonie. Opuścili play-offy w 2024 r. po sezonie spędzonym w turnieju play-in. Stracili Klaya Thompsona na rzecz wolnej agencji. Nie zastąpili go graczem kalibru All-Star. Nawet Green, jeśli ma być szczery, nie wierzy, że w tej chwili mistrzostwo jest w zasięgu ręki.

Ale jego punkt widzenia jest taki: teraz zaczynają się elementy składowe kolejnego pierścienia Wojowników. Kiedykolwiek to jest.

„Niezależnie od tego, czy zdobędziemy kolejne mistrzostwa, czy nie” – powiedział Green, posiadacz czterech pierścieni – „jeśli (Warriownicy) zdobędą mistrzostwo za siedem, dziesięć lat, to będzie to nasze mistrzostwo. Okres.”

Green ma 34 lata i rozpoczyna swój 13. sezon u podnóża góry, gotowy na ponowną wspinaczkę. Uczucie, że jego Wojownicy są tak daleko od szczytu, jest łagodzone przez dreszczyk emocji związany z ponownym zrobieniem tego. Biorąc pod uwagę rzeczywistość, gdyby nie jego zawieszenia, Warriors w zeszłym roku prawdopodobnie odnieśliby 50 zwycięstw. Pogodą akceptując możliwość, że kolejne mistrzostwa mogą się nie odbyć.

Czasy są inne. Liga się zmieniła. Piasek w klepsydrze jego kariery znika jak plaże Kalifornii. Green mógł w swojej karierze sięgnąć po trofeum Larry’ego O’Briena tylko cztery razy.

Zaszczyt jest teraz tak wysoki, jak tylko może osiągnąć, zanim zakończy misję. Jak mocny fundament może pomóc Warriors zbudować, na którym można położyć przyszłe nadzieje związane z franczyzą.

Po raz pierwszy od dłuższego czasu Warriors rozpoczynają sezon bez reputacji mistrza, która wisiała na włosku przez cały sezon. Dynamika dynastii ustała, gdy przegrali z Sacramento Kings w fazie play-in. Stali się zwykłymi śmiertelnikami.

Od jakiego roku 2013 nie weszli w sezon z tym paradygmatem? Może najpóźniej w 2014 roku, po wyjściu z Los Angeles Clippers w pierwszej rundzie i zatrudnieniu Steve’a Kerra na stanowisko głównego trenera. W tym momencie nie osiągnęli nic innego, jak tylko wyjście z drugiej rundy play-off. Byli głodni.


Warriors zdobyli swój pierwszy tytuł w tej erze w 2015 roku, trzecim sezonie Draymonda Greena, kończąc przemianę z drużyny loteryjnej w mistrza. (Andrew D. Bernstein / NBAE za pośrednictwem Getty Images)

Część Greena lubi tu wracać. Czuję się jak za starych, dobrych czasów. Ten zespół ma taką atmosferę. To odmładzające.

„Widzę, że Draymond i Steph naprawdę lubią ten zespół” – powiedział Kerr. „Myślę, że najtrudniejsze jest to, że dla współczesnego fandomu sportu wszystko sprowadza się do tego, czy „wygrać mistrzostwo, czy nic innego się nie liczy”. Ale to naprawdę nieprawda. Liczy się to, czy masz dobry zespół? Czy masz zespół, który fani kochają to, co robisz? Czy masz zespół, który mówi: „Hej, mamy szansę”. Bądźmy szorstcy. Bądźmy twardzi jak cholera. Stwórzmy zespół, który wniesie dużo soku, dużo energii i dużo radości. To nie jest gra o sumie zerowej.”

Wracają do fazy budowy. Z wystarczającą ilością nowości, aby poczuć się odświeżonym, i wystarczającym brakiem, aby poczuć głód.

Green nie domagał się wymiany z pretendentem do tytułu – jak niektórzy to robili, gdy ich pierwotna drużyna wypadła z rywalizacji – ponieważ wolał, aby jego następne doświadczenie w mistrzostwach miało miejsce u siebie. Kiedy tylko nadejdzie.

„Kiedy zbudujesz tę grę na podstawie pośmiewiska NBA” – powiedział Green – „…czujesz się trochę inaczej. Dwa lata temu powiedziałem Joe Lacobowi: „Powinieneś zrozumieć, że myślę o tej organizacji tak, jakby była moja”. Nie chcę okazywać braku szacunku właścicielom tego obiektu, ale jestem bardzo dumny z tego, co tu zbudowaliśmy. To jest dla mnie dom. Dla mnie to jak stan Michigan. Większość ludzi nie ma domu związanego z NBA. Interesuje mnie, jak ta organizacja będzie wyglądać za 10 lat. To będzie dla mnie ważne.”

Zatem następne trzy lata, czyli tyle, ile jemu i Curry’emu pozostało w ramach kontraktów, będą miały kluczowe znaczenie dla tego, co stanie się w ciągu następnej dekady. Green ma nadzieję, że będzie jedną ze starych legend wciąż związanych z jego franczyzą. Nadal jeżdżę dla Golden State. Wciąż mówię tę rozmowę.

Jest więc teraz na obozie przygotowawczym i obserwuje swoich nowych kolegów z drużyny. Nie ich talenty i umiejętności. Grał z nimi wszystkimi i przeciwko nim. Widział film. Teraz obserwuje, jak się poruszają. Jak są zrobione. Uczy się zawiłości i sposobów myślenia. Jego wersja sprawdzania narzędzi w szopie, za pomocą których można budować.

Dobrze zna niektóre nowe kawałki. De’Anthony’ego Meltona. Kyle’a Andersona. Kumpel Hield. To jeden z powodów, dla których dobrze się czuje wspinając się na tę górę. Są dowodem na to, że biuro Warriors i sztab trenerski myślą w ten sam sposób co on.

„Wiem, że jeszcze nie skończyłem. Wiem, że jeszcze nie skończył” – powiedział Green, wskazując Curry’ego, który zwrócił kopertę z pieniędzmi. „Więc to nie jest tak: «W porządku, czuję, że to już koniec. Spłacam to. Nie. Możemy to zrobić jeszcze raz. Wiem, że możemy to zrobić jeszcze raz. Nie należę do konsorcjum, które nie uważa, że ​​uda nam się tego dokonać. Ale robiąc to ponownie, musisz przyznać, że nie będzie to wyglądało tak jak wcześniej. Miałbym problemy, gdybyśmy po prostu to spieniężyli. To nie dla mnie. Ale nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek tutaj tak robił. Aktywnie staramy się składać elementy w całość i budować.”

Dyrektor generalny Mike Dunleavy, Kerr, Green i Curry są zgodni co do celu końcowego. Ale ścieżka jest zmieniona.

Nie chodzi już o budowanie wokół Wielkiej Trójki w nadziei, że ich aura mistrzostwa podniesie na duchu drugoplanową obsadę. Chodzi o stworzenie nowej tożsamości. Chodzi o odkrycie, co tak naprawdę mają, i zebranie zapasów tego, czego potrzebują.

Draymonda Greena


„Kiedy zbudujesz tę grę na podstawie pośmiewiska NBA” – Draymond Green mówi o swoich powiązaniach z Warriors, „…czujesz się trochę inaczej”. (Rocky Widner / NBAE za pośrednictwem Getty Images)

Ostatnim razem nie pominęli żadnego etapu budowy. Dzięki swojemu rdzeniowi i sposobowi, w jaki podeszli do zwycięstwa, stali się realnym celem podróży. Ich potencjał stał się atrakcyjny. Byli znani ze swojej chemii. W ciągu trzech lat przeszli od rywalizacji, przez imponującą, niebezpieczną, aż po dominującą – każdy poziom osiągano, dodając po drodze nowe elementy.

W ten sposób zaczyna się ich szansa na odtworzenie tej ścieżki. Green powiedział, że Warriors dobrze rozumieją, że drużyn mistrzowskich nie buduje się z dnia na dzień. Wiedzą, że to długa droga.

Dzięki oporowi Jordana Belforta i pieniądzom pozwalającym rywalizować z Wilkiem z Wall Street Green zdecydował, że nie odejdzie. Wolałby budować od nowa.

„To taki ton, który każdy chce nadawać – nie chcesz mistrzostw, jesteś porażką” – powiedział Kerr. „To nie jest prawdziwe życie. Zatem dla nas prawdziwe życie polega na tym, że mamy szansę rozegrać piekielny rok i być naprawdę zgranym, mocnym i nastawionym na defensywę zespołem. Mamy elementy, żeby to zrobić. A kiedy robisz wszystko dobrze, robisz wszystko zgodnie z planem i robisz to z siłą, to przygotowuje cię do zrobienia kolejnego kroku.

W ostatecznym rozrachunku może to zadecydować o mistrzostwie. Jeśli i kiedy tak się stanie, Green będzie rościł sobie prawo do przynajmniej częściowej własności. I słusznie.

zejść głębiej

ZEJDŹ GŁĘBEJ

Steph Curry zapowiada nadchodzący sezon Warriors: „Możemy być odpowiednią drużyną”

(Górne zdjęcie Draymonda Greena po kwietniowym meczu z Dallas Mavericks: Noah Graham / NBAE via Getty Images)

Zrodlo