Dafydd kontra Goliat: Jak mały walijski klub (z siedzibą w Anglii) osiągnął europejski wielki sukces

Craig Harrison szuka kontekstu, który ilustruje przepaść pomiędzy jego drużyną The New Saints (TNS) a przeciwnikami, którzy czekają na nich dzisiejszego wieczoru pierwszego wieczoru Ligi Konferencyjnej Europy.

„Jeśli spojrzeć na Transfermarkt (stronę piłkarską), wartość drużyny TNS wynosi około 3 miliony euro (2,5 miliona funtów, 3,32 miliona dolarów)” – mówi menadżer klubu. „Następnie mamy Fiorentinę, która kosztuje około 300 milionów euro. To twój kontekst. Jesteśmy lata świetlne stąd.”

Harrison jednak nie narzeka. Bynajmniej. Najważniejsza noc w historii TNS odbywa się we Florencji, a perspektywa wyjazdu do Fiorentiny pomiędzy meczami wyjazdowymi na stadionach Newtown i Britton Ferry w Cymru Premier wywołuje jedynie ekscytację.

Podczas gdy walijskie kluby grające w ligach angielskich miały za sobą słynne noce na kontynencie, żadna drużyna z najwyższej ligi walijskiej piłki nożnej nigdy nie dotarła tak daleko w europejskich rozgrywkach. To Dafydd kontra Goliat.

„To fantastyczne osiągnięcie i musimy uważać, aby go nie zaprzepaścić” – mówi Harrison. „To coś, nad czym klub i właściciel pracowali przez 25 lat”.


Trening New Saints na stadionie w Park Hall (Oli Scarff/AFP)

TNS nie są niczym wyjątkowym. To podbijający wszystkich walijski zespół, który swoje mecze rozgrywa u siebie w Anglii, będący owocem fuzji w 2003 roku dwóch klubów – Llansantffraid i Oswestry Town – mających siedziby po obu stronach granicy. Tłumy na meczach w ich domu w Park Hall (140 funtów za bilet okresowy dla dorosłych) zwykle mieszczą się w przedziale od 200 do 300 kibiców, jednak ich coroczne kwalifikacje do europejskich rozgrywek i związana z nimi pomoc finansowa pozwalają im działać jako jedyny pełnoetatowy obiekt w lidze walijskiej.

„Zawsze miałem poczucie, że chcę zrobić coś innego” – mówi Mike Harris, wieloletni właściciel klubu Sportowiec. „Zawsze kierowałem się tym, że ludzie mówią mi, że nie mogę czegoś zrobić. Zaczęło się to od moich wczesnych lat dwudziestych, kiedy ludzie mówili, że nie mogę prowadzić własnego biznesu.

„Kiedy zaangażowałem się w futbol, ​​powiedziano mi, że nie mogę robić tego i tamtego. Lubię słyszeć, jak ktoś mówi: „To nie jest możliwe, nigdy tego nie zrobisz”, ponieważ lubię udowadniać, że się mylą”.


Trofea TNS na wystawie w Park Hall (Oli Scarff/AFP)

Nieprawdopodobna historia TNS Harris mocno osadziła się w jej centrum. Jako odnoszący sukcesy lokalny biznesmen, urodzony i wychowany w pobliskim Welshpool, został początkowo zaproszony do sponsorowania Llansantffraid w 1996 r. za pośrednictwem rozwijającej się firmy telekomunikacyjnej, którą założył, Total Network Solutions.

Rok później klub został przemianowany na Total Network Solutions FC, a do 2003 roku zatwierdzono fuzję z znajdującym się w trudnej sytuacji finansowej Oswestry Town, również członkiem Ligi Walii, mimo że znajdował się w tytułowym miasteczku targowym, trzy mile za walijską granicą.

Od tego czasu Oswestry pozostało w domu, ale sprzedaż Total Network Solutions przez Harrisa firmie British Telecom w 2006 roku przyniosła kolejną zmianę nazwy. New Saints, zachowując inicjały TNS, mają obecnie ugruntowaną pozycję dominującej siły w swojej krajowej grze.

„Zawsze mówiono nam, że nie jesteś zbyt dobry, jeśli nie jesteś częścią angielskiej gry” – mówi Harris, który Cardiff City, Swansea City, Wrexham i Newport County nazywa „wygnańcami” ze względu na ich historyczne członkostwo angielskiej ligi piłkarskiej.

„Bardzo trudno jest ludziom wbić do głów informację, że za granicą pojawia się równie dobry produkt. Mamy nadzieję, że to początek kolejnego rozdziału. Nigdy wcześniej nie byliśmy na tym etapie Europy, więc jest to nowy kamień milowy w podróży The New Saints i walijskiego futbolu”.

TNS, napędzane inwestycją Harrisa, napędza rozwój Cymru Premier. Liga złożona z 12 klubów zajmuje 50. miejsce na 55 według współczynników UEFA, wyprzedzając jedynie Macedonię Północną, Białoruś, Andorę, Gibraltar i San Marino. Każdy rok przynosi mecze kwalifikacyjne, takie jak porażka 7:0 z Manchesterem City w 2003 roku i porażka 6:0 z Liverpoolem dwa lata później, ale niewiele więcej.


TNS przygotowuje się do meczu z Liverpoolem na Anfield w 2005 roku (Alex Livesey/Getty Images)

Aż do tego sezonu. Chociaż przy wychodzeniu z procesów kwalifikacyjnych do Ligi Mistrzów i Ligi Europy polegano na drugiej i trzeciej szansie po porażkach z Ferencvarosem i Petrocubem, sierpniowe zwycięstwo 3:0 w dwumeczu z litewską drużyną FK Panevezys zapewniło TNS miejsce w lidze Conference League składającej się z 36 drużyn faza, która rozpoczyna się dzisiaj. „To rzuca światło na naszą rodzimą grę” – dodaje Harris.

Postęp wykraczający poza Poniewieża zapewnił także TNS nieoczekiwany zwrot w postaci transformacji. Każdy z 36 klubów, które dotrą do fazy ligowej Ligi Konferencyjnej Europy, w tym Chelsea, Real Betis i FC Kopenhaga, otrzyma równy udział w wysokości 3,17 miliona euro (2,64 miliona funtów). Dotychczasowa passa TNS zapewniła im już 700 000 euro w kwalifikacjach, a zwycięstwo w którymkolwiek z sześciu meczów zapewniłoby im kolejne 400 000 euro.

TNS może potroić swoje roczne obroty w tym sezonie, generując dalsze dochody z meczów u siebie rozgrywanych w pobliskim Shrewsbury Town po uzyskaniu zgody UEFA na przeniesienie klubu w głąb Anglii. Park Hall, mogący pomieścić tylko 3000 widzów, nie spełniał wymagań stadionu umożliwiających organizację meczów poza kwalifikacjami.

„Myślę, że UEFA podoba się nasza historia” – wyjaśnia Harris. „W piłce nożnej potrzebne są pieniądze, ale myślę, że nasz klub pokazuje, że można odnieść sukces bez pieniędzy przekraczających możliwości przeciętnego biznesmena.

„Nie sądzę, że jakikolwiek klub piłkarski powinien być zależny od jednej osoby, ale zapewniliśmy niezbędne zasoby, aby mógł się dalej rozwijać. Zrobiliśmy to z podłożem, naszymi obiektami i naszą drużyną kobiet.

„Ten rok będzie prawdopodobnie dla nas bardzo udany pod względem finansowym, ale postaramy się włożyć to z powrotem w klub. Zespół w tym roku będzie całkowicie samowystarczalny i osiągniemy zysk. Ale to w znacznym stopniu pokryje koszty ulepszenia naszych obiektów obok naszego terenu. Mamy nadzieję, że pomoże nam to wychowaniu w społeczności większej liczby utalentowanych młodych graczy”.


Ben Clark z New Saints w szatniach Park Hall (Oli Scarff/AFP)

Inne walijskie kluby to zauważyły. Jak po raz pierwszy podała BBC, cztery kluby EFL z Walii zaproponowały udział w Pucharze Ligi Walijskiej, otwierając tym samym zamkniętą drogę do kwalifikacji europejskich. Harris jest zrelaksowany, gdy mówi się o zmianach, które prawdopodobnie sprawią, że o jeden klub z Cymru Premier mniej będzie miał szansę na udział w Lidze Konferencyjnej Europy.

„To podróż pokoleniowa, w której uczestniczymy i ambicją klubu nie jest zatrzymanie się na tym miejscu” – dodaje Harris, który twierdzi, że cieszył się z rozwoju Wrexham pod rządami hollywoodzkich właścicieli Ryana Reynoldsa i Roba McElhenneya. „Być może nie będzie to nasz klub, może to będzie ktoś inny, ale wierzę, że znajdzie się ktoś, kto pójdzie jeszcze dalej i zacznie zdobywać punkty niektórym z tych przeciwników w grupach, dokonując po drodze kilku gigantycznych zabójstw.

„Wtedy naprawdę będzie to oznaczać, że kluby na wygnaniu, jak je nazywają, zaczną się zastanawiać, dlaczego grają w League One i League Two, skoro mogliby grać w Europie. To jeszcze daleka droga, ale musimy stworzyć możliwości i strukturę, aby było to możliwe.”


Piłkarze New Saints przygotowują się do wyjazdu do Włoch (Oli Scarff/AFP)

Oczekuje się, że tego wieczoru na Stadio Artemio Franchi pojawi się „kilkaset” fanów TNS. Jest to bez wątpienia najbardziej efektowny z sześciu meczów grupowych drużyny – pozostałe zmierzą się z Astaną z Kazachstanu, irlandzkim Shamrock Rovers, Djurgarden ze Szwecji, greckim Panathinaikosem i Celje ze Słowenii – i tym, który ogłasza kolejny krok na nieprawdopodobnej drodze.

Gracze wiedzą, że wyzwanie, jakie czeka Davida de Geę, Cristiano Biraghiego i Moise Keana, a także Harrisona, może nigdy nie być większe.

Miesiąc, który minął od losowania w Monako, menadżer TNS miał za zadanie zachować perspektywę, ale osobiste demony, z którymi walczył, utwierdzają go w przekonaniu, że będzie to wieczór warty przeżycia. Kariera piłkarska Harrisona została przerwana po tym, jak złamał nogę podczas gry w rezerwach Crystal Palace w 2002 roku: po 19 miesiącach bezowocnej rehabilitacji został zmuszony do przejścia na emeryturę.

„Musiałem zakończyć karierę w wieku 24 lub 25 lat, a dojście do siebie zajęło mi bardzo, bardzo dużo czasu” – mówi. „Nie mam nic przeciwko mówieniu o tym, że było kilka naprawdę mrocznych dni. Piłka nożna nie była taka, jak teraz, gdy istnieją mechanizmy wsparcia. Na zdrowie psychiczne można pomóc, ale musiałam mieć dużo szczęścia, że ​​mam wokół siebie fantastyczną rodzinę i przyjaciół, którzy pomogli mi przez to przejść.

„Prawdopodobnie wciąż czuję się trochę rozdrażniony z powodu braku kariery, na którą według mnie zasługiwałem. Wciąż pytam: „Dlaczego to się stało?” Teraz mam to pod kontrolą, ale przez dobre 15 lat było we mnie coś naprawdę głęboko zakorzenionego. Nadal tak jest, ale teraz postrzegam to jako pozytyw.

Wczesne ambicje Harrisona nie dotyczyły zarządzania.

„Wiemy, że piłka nożna nie jest sportem, który wybacza błędy, więc z punktu widzenia menedżera wiadomo, że czasami okres przydatności do spożycia jest krótki” – mówi. „Ale wiem, że cokolwiek przydarzy się mi teraz w karierze, nic nie będzie tak złe, jak dzień, w którym musiałem przejść na emeryturę z powodu kontuzji. To był najgorszy możliwy dzień dla każdego piłkarza, z pewnością po dwudziestce. Grałem każdego dnia, kiedy tylko mogłem, aby znaleźć się tam, gdzie jestem, a potem zostało mi to odebrane. Rzuć we mnie teraz, co chcesz, ale nie będzie tak źle.


Craig Harrison zna wyzwanie stojące przed TNS (Oli Scarff/AFP za pośrednictwem Getty Images)

Walijski mecz krajowy dał Harrisonowi możliwości, których nie przewidywał na stanowisku menedżera. Zaczynał w Airbus UK, a w 2011 roku przeniósł się do TNS, aby wraz z klubem zdobyć pierwszy z ośmiu krajowych tytułów mistrzowskich. Były okresy w Hartlepool United, Bangor City i Connah’s Quay Nomads, ale powrót do TNS dwa lata temu pozwolił im ponownie dominować. Razem wygrali 30 i zremisowali dwa mecze w Cymru Premier League w zeszłym sezonie.

TNS, upiera się Harrison, ma talent. Zespół ma doświadczenie w lidze EFL, choć zdobytej w niższych ligach, a w letnim oknie transferowym ich gwiazda, Brad Young, podpisał kontrakt z klubem Saudi Pro League Al-Orobah za 190 000 funtów.

„Mam nadzieję, że dzięki temu walijski futbol wysunie się nieco na pierwszy plan, ponieważ jest niesłusznie krytykowany” – mówi. – W lidze jest kilku dobrych zawodników, trenerów i menadżerów.


Tablica w sali gimnastycznej The New Saints przedstawia harmonogram spotkań, w tym wyjazd do Fiorentiny (Oli Scarff/AFP via Getty Images)

„Daleko mi do Walijczyka – bliżej mi do Szkocji, pochodzę z Gateshead (w północno-wschodniej Anglii). Ale mieszkam w rejonie Chester, tuż przy granicy, od 20 lat i jako menadżer brałem udział w około 400 lub 500 meczach w systemie walijskim.

„Dotarcie tak daleko dla walijskiego futbolu jest wspaniałe. Tak, to fantastyczne dla TNS, ale dla walijskiego futbolu jesteśmy bardzo dumni, że reprezentujemy Walię.

Jeśli jest nadzieja na wyjazd do Florencji, to świadomość, że TNS jest dobrze zaznajomiony z europejskimi przygodami. W tym sezonie rozegrali więcej meczów w rozgrywkach UEFA niż w krajowej lidze i Harris wierzy, że mogą zapewnić sobie pewne punkty w fazie grupowej.

„Fiorentina była w finale tych rozgrywek przez ostatnie dwa sezony, więc możesz zobaczyć, z czym przyjdzie nam się zmierzyć” – mówi. „Być może dobrze jest mieć to z głowy, ale mam tylko nadzieję, że gracze będą mogli się dobrze bawić. Jestem zdeterminowany, że przetrwamy te zawody i nie będziemy zespołem z zerem punktów.

(Najlepsze zdjęcia: Getty Images)

Zrodlo