Spędziłem późne lata liceum, opuszczając zajęcia, aby zagrać w Left 4 Dead 2 w kafejce internetowej. 15 lat później nadal uważam tę grę za najlepszą strzelankę zombie w historii. Być może jest to zasługa zapadającej w pamięć obsady postaci, z których garstka znalazła domy w grach takich jak Dead by Daylight czy Dying Light. Być może przyczyną jest różnorodność wrogów, do których należy podejść z zdecydowanie chaotycznym strumieniem i nastawieniem modlitewnym – lub, w przypadku Czarownicy, całkowitą ciszą. Głupie imiona ekranowe, które moi przyjaciele i ja wybieraliśmy dla siebie, z pewnością miały coś wspólnego z moją przyjemnością i do dziś znajduję młodzieńczą radość, ustawiając moją nazwę ekranową L4D2 jako śmierdzący makaron lub bumfluff.
Ale ostatecznie, pomijając nostalgię, w grze chodzi o coś więcej. Raczej chodzi o mniej. Left 4 Dead 2 to rozsądna strzelanka FPS o zombie, w której chodzi przede wszystkim o zabawę przez cały czas i która nie wymaga żadnych bajerów i bajerów, aby udowodnić, że zasługuje na przetrwanie próby czasu.
Tutaj 4 dobre
Gdybyście w 2011 roku powiedzieli mi 16-latkowi, że mając około dwudziestu lat nadal będę grać w Left 4 Dead 2, uwierzyłbym wam bez wątpienia. Jest coś w tej strzelance kooperacyjnej, która niezależnie od tego, z którymi kampaniami i mapami pracujesz, ma trwały urok, który wciąż nie blaknie.
Włączam się do mojego pierwszego meczu od lat i wybieram zaufanego Billa Overbecka jako moją grywalną postać, od razu przenoszę się w czasie. Wracam do kafejki internetowej Station 7 – zwanej po prostu S7 dla mnie i reszty starszych nastolatków ze szkoły South Island – kiedy naprawdę powinienem być na zajęciach. Palenie w pomieszczeniach było już zakazane od kilku lat, ale to nigdy nie powstrzymywało posłusznych internautów w Hongkongu od zapalania się między stresującymi rundami Call of Duty. Jednak ja i moi przyjaciele nie mamy takich skłonności. Jesteśmy tutaj, aby wydmuchać dym papierosowy z oczu, zająć cały rząd komputerów na tyłach sali i zagrać kilka rund w Left 4 Dead 2, zanim wsiądziemy do taksówki, aby dotrzeć na montaż. Cue, tracąc popołudnie na rzecz nadciągających hord, ciągłą wymianę broni, gdy tłoczymy się wokół składów amunicji podczas ostatniego etapu kampanii Mrocznego Karnawału, przedzieramy się przez wściekłych nieumarłych i śmiejemy się, gdy fizyka szmacianych lalek sprawia, że spadają ze sceny jako efekty pirotechniczne zaalarmować helikopter ratunkowy o naszej obecności.
To bardzo specyficzne wspomnienie, ale zapytaj kogokolwiek, kto grał w L4D2 w ciągu ostatnich 15 lat, a bez wątpienia usłyszysz kolejną osobistą anegdotę. Część mnie zastanawiała się, czy nostalgia jest jedyną rzeczą, która sprawia, że wciąż z sentymentem myślę o ofercie Valve z 2009 roku. Wypuszczając na rynek zaraz po Killing Floor studia Tripwire Interactive, samodzielnej grze, która została przekształcona w mod, Left 4 Dead posłużyło do poszerzenia doświadczenia związanego ze strzelanką hordy i uczynienia go bardziej interesującym. Mówię o modach, trybach gry i ogólnie o większym bogactwie narzędzi do zabawy. Kontynuacja przesunęła te granice dalej, opierając się na funkcjach kooperacji i zuchwałym poczuciu głupkowatego chaosu typu hack’n’slash (w tym kule), aby zapewnić jedno z najprzyjemniejszych doświadczeń dla wielu graczy, w jakie miałem przyjemność grać. Ale od tego czasu pojawiło się wiele gier, które walczyły o koronę królewskiej strzelanki zombie – między innymi World War Z, Days Gone i Warhammer 40k: Darktide. Po ogromnym sukcesie, jaki Helldivers 2 i Space Marine 2 odniosły tylko w tym roku, jasne jest, że apetyt na szybką i wściekłą strzelaninę z hordą wciąż pulsuje w naszych brzuchach.
Mimo to nadal trzymam kciuki za Left 4 Dead 2. Nie jest to już najświeższa pozycja w menu najlepszych gier FPS, ale zbliżając się do swoich 16. urodzin, L4D2 wciąż jest na pierwszym miejscu dla wielu zombie- zabicie fanatyka. Dlaczego? Ponieważ formuła fajnej broni, fajnych map i fajnych postaci jest tak prosta i skuteczna, nie trzeba nic więcej, aby uzasadnić, co sprawia, że jest to dobry czas. Nie oznacza to, że Back 4 Blood należy odrzucić – włączenie mechaniki budowania talii uwydatnia umiejętności i biegłości każdej postaci, a także oddaje ruch i przepływ typowego bezpiecznego pokoju L4D2 do jego przeszukiwania. Back 4 Blood jest fajne i w ogóle, ale duchowy następca może naśladować tylko tyle ducha – zwłaszcza gdy duch Left 4 Dead 2 wciąż żyje, kopie i krzyczy w 2024 roku.
Zabij masy nieumarłych w najlepsze gry o zombieod Left 4 Dead 2 po Resident Evil.