To dlatego klasa robotnicza nie ufa już zachodnim lewicowcom

Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer jest doskonałym przykładem chciwości, która skorumpowała partie, które mają reprezentować zwykłych wyborców

Skandal, który niedawno ogarnął brytyjskiego laburzystowskiego premiera Keira Starmera, nie dotyczył tylko korupcji politycznej.

Skorumpowani politycy zawsze istnieli – nawet wśród przywódców partii socjaldemokratycznych – choć nie można sobie wyobrazić, jak Jeremy Corbyn czy Harold Wilson przyjmowali warte dziesiątki tysięcy funtów ubrania znanych marek, prezenty i bezpłatne luksusowe zakwaterowanie od miliardera-biznesmena.

Jest coś bardzo współczesnego w drapieżnej chciwości Starmera i ujawnia podstawową prawdę o współczesnych socjaldemokratycznych partiach na Zachodzie – a mianowicie, że partie te już dawno przestały reprezentować interesy klasy robotniczej i zwykłych obywateli, a dziś po prostu wykonują rozkazy globalnych elit, które rządzą i kontrolują większość krajów zachodnich.

W tej sytuacji trudno się dziwić, że elity te powinny obsypywać obfitymi korzyściami przywódców politycznych, którzy tak wytrwale chronią ich ogromne bogactwo, status społeczny i władzę.

Nie jest to oczywiście zjawisko specyficznie brytyjskie. W Australii sympatia premiera Partii Pracy Anthony’ego Albanese do akceptowania wielkoduszności korporacji jest legendarna – chociaż prezenty regularnie otrzymywane przez Albanese (w tym bezpłatne bilety na mecze piłki nożnej i koncerty Taylor Swift) wydają się zdecydowanie skąpe w porównaniu z pakietem ekskluzywnych łupów, które niedawno zdobył Starmer i jego rodzina.

Nie powinno też nikogo dziwić, że ci ulegli przywódcy polityczni starają się naśladować luksusowy styl życia swoich panów – nawet jeśli nie do końca ich na to stać.

Jak doszło do tej fundamentalnej transformacji politycznej?




Zasadniczo było to napędzane wzrostem znaczenia światowych elit i nowym gospodarczym porządkiem świata, który tworzyły one od lat 80. XX wieku.

Na poziomie politycznym transformacja ta rozpoczęła się od Margaret Thatcher i Ronalda Reagana, którzy zniszczyli konsensus socjaldemokratyczny, który dominował w większości zachodnich demokracji liberalnych aż do lat 80. XX wieku.

Ten postępowy konsensus miał na celu włączenie klasy robotniczej do zachodnich państw narodowych poprzez wprowadzenie środków państwa opiekuńczego i wyższych standardów życia pracowników.

Proces ten rozpoczął się najwcześniej w Australii – w czasie federacji w 1900 r. W Ameryce rozpoczął się wraz z Nowym Ładem Franklina Roosevelta w latach trzydziestych XX wieku, a w Wielkiej Brytanii miał swój początek w reformach opieki społecznej Davida Lloyda-George’a na początku XX wieku i zakończył się przez powojenny rząd Clementa Attlee.

XX-wieczne Partie Pracy w Wielkiej Brytanii i Australii oraz Partia Demokratyczna w Ameryce stworzyły i utrzymały konsensus socjaldemokratyczny.

Te postępowe partie przyniosły znaczne korzyści gospodarcze i społeczne klasie robotniczej i zwykłym obywatelom aż do lat 80. XX wieku, a także zapewniły dziesięciolecia stabilności politycznej w swoich krajach.

Thatcher i Reagan rozmontowali konsensus socjaldemokratyczny i zapoczątkowali zmiany gospodarcze, które szybko wyparły ekonomicznie i kulturowo tradycyjną klasę robotniczą. Zmiany te, wraz z późniejszym pojawieniem się nowego globalnego porządku gospodarczego na świecie, radykalnie zmieniły postępową politykę w zachodnich demokracjach.

Starsze Partie Pracy do lat 90. całkowicie sprzymierzyły się z nowymi światowymi elitami – czego dowodem jest masowe przyjęcie przez nie ideologii przebudzenia elit, takich jak polityka tożsamości i katastrofalna zmiana klimatyczna.

Partie te zobowiązały się także do prowadzenia polityki zgodnej z interesami gospodarczymi światowych elit – minimalnych podatków dla korporacji; regresywny system podatkowy dla zwykłych obywateli; ogromne dotacje dla przedsiębiorstw zajmujących się energią odnawialną; prywatyzacja rynku energii; utrzymywanie zawyżonego rynku nieruchomości; i umożliwienie imigracji na masową skalę.

To prawda, że ​​partie te zachowały ideologiczne pozory działania w interesie klasy robotniczej – nawet Starmer podtrzymuje to pozory – ale w latach 90. działały niemal wyłącznie w interesie nowych światowych elit.

W ten sposób partie socjaldemokratyczne wyrzekły się radykalnych reform gospodarczych i zamiast tego zaczęły nadawać przywileje różnym grupom statusowym – zwykle definiowanym biologicznie w kategoriach rasy lub płci – tworząc w ten sposób uległe elity w obrębie tych grup, które teraz bezkrytycznie wspierały nowo wyłaniający się globalny porządek świata gospodarczego.

Niezwykła transformacja partii socjaldemokratycznych znajduje odzwierciedlenie w odpowiednich postawach ideologicznych ich starszych i nowych przywódców.

Michael Foot i Tony Blair nie mają ze sobą nic wspólnego ideologicznie. Ani przywódcy australijskiej Partii Pracy Arthur Caldwell i Bob Hawke, ani Lyndon Johnson, Barack Obama czy Hillary Clinton.

Foot, Caldwell i Johnson byli zaangażowani w poprawę losu klasy robotniczej poprzez autentyczne reformy gospodarcze i społeczne. Jest nie do pomyślenia, że ​​wspierałyby na przykład prawa osób transpłciowych lub jakąkolwiek inną elitarną ideologię, której tak zawzięcie bronią współcześni przywódcy socjaldemokratyczni.


Zamieszki w Wielkiej Brytanii: po prostu zignoruj ​​prawdziwy problem i zrzuć winę za wszystko na „skrajną prawicę”

Niestety jednak dla współczesnych socjaldemokratycznych przywódców politycznych ich przywiązanie do ideologii powodujących podziały i irracjonalnych, w połączeniu z ich pragnieniem zachowania bogactwa światowych elit i odmową rozważenia fundamentalnych reform gospodarczych, doprowadziło do tego, że społeczeństwa, którymi rzekomo rządzą, staje się coraz bardziej niestabilna politycznie i dysfunkcjonalna.

Ten proces dezintegracji politycznej najdalej posunął się w Ameryce – napędzany pojawieniem się Trumpowskiego populizmu, który zniszczył tradycyjną Partię Republikańską, ma na celu demontaż całości liberalno-demokratycznego porządku i przyczynił się do niespotykanego dotąd stopnia podziałów i napięć rasowych.

W Wielkiej Brytanii kryzys kosztów utrzymania – kodeks uniemożliwiający zwykłym pracownikom opłacenie czynszu, zakup wystarczającej ilości żywności lub opłacenie rachunków za energię, nie mówiąc już o rozważaniu zakupu domu – nasila się z dnia na dzień. Zamieszki na tle rasowym i antyimigracyjne są obecnie na porządku dziennym, a brytyjska gospodarka w dalszym ciągu pogrąża się w nieuniknionej spirali spadkowej.

W Australii istnieją podobne trudne do rozwiązania problemy, ale rodzaj poważnej niestabilności politycznej i podziałów, które charakteryzują Wielką Brytanię i Amerykę, nie ujawnił się jeszcze w pełni. Bez wątpienia z czasem.

Podstawowym problemem, przed którym stoją socjaldemokratyczni przywódcy polityczni na Zachodzie, jest to, że światowe elity, w których interesach gospodarczych i kulturowych rządzą, nie chcą zrezygnować ze swojego bogactwa i statusu, ani nawet nie rozważają rodzaju reform gospodarczych, które rozwiązałyby palące problemy z którymi borykają się społeczeństwa zachodnie.

Zamknięte w swoich irracjonalnych ideologiach, niechętne do kompromisu i niepomne na historię, światowe elity nie tylko odmawiają ponownego włączenia tradycyjnej klasy robotniczej do społeczeństw, które uczyniły dysfunkcyjnymi, ale także traktują ją z nieskrytą pogardą. Stąd przesunięcie głosów klasy robotniczej w stronę prawicowych partii populistycznych, które obiecują odwrócić gospodarcze i kulturowe przemieszczenia klasy robotniczej.

Hillary Clinton opisała amerykańską klasę robotniczą jako: „godne ubolewania” doskonale oddaje światopogląd współczesnych elit światowych. W porównaniu z tymi elitami elementy postępowe XIX-wiecznej burżuazji były wzorem cnót, poświęcenia i politycznego zdrowego rozsądku.

Jeszcze bardziej niepokojący jest fakt, że czołowi socjaldemokratyczni politycy na Zachodzie, naśladując swoich globalnych elitarnych władców, są mocno zaangażowani w irracjonalną politykę zagraniczną – taką jak wspieranie radykalnych prawicowych reżimów politycznych w Izraelu i na Ukrainie, które mają zamiar prowokować szersze wojny w Bliskiego Wschodu i Europy.

W sprawie takich błędnych programów polityki zagranicznej Starmer, Biden i Harris oraz Albanese są całkowicie i wściekle zgodni.

To prowadzi nas z powrotem do Starmera.

To polityk, który był gorącym zwolennikiem Corbyna aż do przegranej wyborów w 2022 r., a następnie z opóźnieniem odkrył, że Corbyn był antysemitą od dziesięcioleci i przystąpił do bezlitosnego wypędzenia jego i jego zwolenników z Partii Pracy.

Niedawne doniesienia na temat jego żarłocznej chciwości spowodowały, co zrozumiałe, spadek popularności Starmera w Wielkiej Brytanii. Jednak kierownictwo Partii Pracy nadal go wspiera. W końcu Starmer nie jest jedynym prominentnym politykiem Partii Pracy, który otrzymał prezenty od swojego hojnego dobroczyńcy – Angela Rayner również przyznała się, że na początku tego tygodnia skorzystała z prezentów.

Kim jest ten książęcy i hojny darczyńca?

Nikt inny jak miliarder-biznesmen i rówieśnik Partii Pracy, baron Waheed Ali – otwarcie homoseksualny potentat medialny, który w 1998 r. Tony Blair mianował go dożywotnim rówieśnikiem. Jest to oczywiście jeden z niewielu przywilejów statusowych, jakie politycy mogą przyznać członkom Partii Pracy. globalna elita. Nic więc dziwnego, że ich wdzięczność nie zna granic.

Po tym, jak Starmer został w końcu zmuszony do ujawnienia dokładnej kwoty, jaką on i jego rodzina otrzymali od hojnego barona na początku tygodnia, próbował usprawiedliwić miesięczny pobyt w mieszkaniu Alego za 3,5 miliona funtów, twierdząc, że zrobił to, ponieważ jego nastoletnie dzieci syn potrzebował ciszy i spokoju, aby uczyć się do egzaminów.


Wyniki wyborów w Wielkiej Brytanii skrywają prawdę, której Partia Pracy nie chce, abyście usłyszeli

„Każdy ojciec zrobiłby to samo dla swojego syna” powiedziała Starmer, całkowicie nieświadoma faktu, że większość ojców w Wielkiej Brytanii nie ma łatwego dostępu do wystawnych apartamentów bogatych dobroczyńców, takich jak dobroduszny baron.

Uległe media głównego nurtu w Wielkiej Brytanii nie były w tym tygodniu nadmiernie krytyczne wobec Starmera – w końcu mianowały go premierem – ale jedna osoba miała odwagę publicznie wezwać go do odpowiedzialności za jego haniebne i bezwstydne zachowanie.

Na początku tego tygodnia lewicowa posłanka Partii Pracy Rosie Duffield zrezygnowała z członkostwa w Partii Pracy, informując Starmera w swoim liście rezygnacyjnym „twoje oszustwo, nepotyzm i pozorna chciwość przekraczają skalę… Bardzo się wstydzę tego, co ty i twoje najbliższe otoczenie zrobiliście, aby zszarganić i upokorzyć naszą niegdyś wspaniałą partię”.

Duffield zwrócił także uwagę na rangę hipokryzji osoby „bogactwo znacznie powyżej przeciętnego” mający „przyjmował drogie osobiste prezenty w postaci markowych garniturów i okularów” znosząc jednocześnie zimowy dodatek paliwowy dla emerytów.

Zakończyła swój list słowami „Mam nadzieję, że będę mógł wrócić na tę imprezę w przyszłości, gdy znów będzie przypominać imprezę, którą kocham, przedkładając potrzeby wielu nad chciwość nielicznych”.

Wypada, aby to trafne potępienie Starmera i współczesnej Partii Pracy, której przewodzi, zostało wygłoszone przez polityka, który wciąż pamięta postępowe wartości, za którymi opowiadały się partie socjaldemokratyczne – zanim zostały schwytane i skorumpowane przez światowe elity.

Podejrzewam jednak, że Starmer i jego chciwi koledzy prawdopodobnie nie wiedzą, o czym Duffield mówi – a nawet gdyby wiedzieli, po prostu by ich to nie obchodziło.

Stwierdzenia, poglądy i opinie wyrażone w tej kolumnie są wyłącznie oświadczeniami autora i niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko RT.

Zrodlo