Bolonia realizuje marzenie o Lidze Mistrzów. Plus: Unieważniona czerwona kartka Fernandesa i co to mówi o VAR

Athletic FC jest Sportowieccodzienny biuletyn poświęcony piłce nożnej (lub piłce nożnej, jeśli wolisz). Zarejestruj się, aby otrzymać go bezpośrednio na swoją skrzynkę odbiorczą.


Cześć! Bolonia jest zakochana w Lidze Mistrzów. Borussia Dortmund… nie za bardzo.

Po drodze:


60-letnia podróż Bolonii


(Getty Images; projekt: Eamonn Dalton)

Dotyk Midasa Sartoriego

Giovanni Sartori jest włoskim majsterkowiczem. Ściśle rzecz biorąc, 67-latek jest napastnikiem włoskich klubów. Gdziekolwiek się pojawi, los się poprawia – a w piłce nożnej przez przypadek niewiele się poprawia.

Poprowadził Chievo do powrotu z Serie C do Serie A. Jego przebudowa Atalanty zapewniła im tytuł Ligi Europy. A teraz, z Sartorim, który ponownie pociąga za sznurkijego zręczny dotyk sprawił, że hymn Ligi Mistrzów rozbrzmiewał na ulicach Bolonii.

Bologna zmierzy się dziś wieczorem na Anfield, a jego gospodarzem będzie Liverpool w początkowej fazie Ligi Mistrzów. To nowy teren dla zespołu ze wzgórz północnych Włoch. Nigdy wcześniej nie grali w tej lidze, ani w jej erze Ligi Mistrzów. Tylko raz zakwalifikowali się do starego Pucharu Europy i odpadli w rundzie wstępnej.

Ich historia może pochwalić się siedmioma tytułami mistrzowskimi w Serie A, ale chociaż Bolonia była kiedyś wielką zdobywczynią drużyny na arenie krajowej, ostatnie scudetto zdobyła w 1964 roku. To sprawia, że ​​dzisiejszy wieczorny remis jest ich najgorętszym meczem od 60 lat – nagroda za zaangażowanie kanadyjsko-włoskiego prezesa w myślenie na wielką skalę.

„Marzenie o grze na Anfield”

Właścicielem Bolonii jest w większości Giuseppe „Joey” Saputo (powyżej), urodzony w Kanadzie biznesmen, który założył franczyzę MLS CF Montreal (dawniej Montreal Impact). Sartori jest dyrektorem technicznym, a Marco Di Vaio – w swoich czasach płodny napastnik Serie A – pełni funkcję dyrektora sportowego. Di Vaio zakończył karierę w Montrealu.

Rozwój w Bolonii jest wynikiem niezmiennie solidnej oceny sytuacji. Thiago Motty był dobrym wyborem na głównego trenera w 2022 rokuw tym samym roku, w którym Sartori pojawił się na scenie – do tego stopnia, że ​​Motta jest teraz zarządzający Juventusem.

Jakość ich formy w Serie A w zeszłym sezonie, kiedy zajęli piąte miejsce i zanotowali 17 czystych kont, może ocenić Arsenal, który podpisał z Liverpoolem umowę o wartości 42 milionów funtów (56 milionów dolarów). zdjąć Riccardo Calafiori z ich rąk w lipcu, dwa krótkie tygodnie po Manchesterze United zapłacił Bolonii 34 miliony funtów za Joshuę Zirkzee (na zdjęciu powyżej z Saputo).

Szukają graczy daleko i szeroko, od Szwajcarii, przez Holandię, po oczerniane ligi szkockie. Jeden z ich środkowych obrońców, Sam Beukema, prawie podpisał kontrakt z głównym trenerem Liverpoolu Arne Slotem, gdy Slot był trenerem Feyenoordu. „Myślę, że mogę mówić w imieniu wszystkich” – Beukema powiedziała Jamesowi Horncastle’owi. „Gra na Anfield będzie marzeniem”.

Dokonanie przełomu

Atalanta wyznaczyła standardy dla zapomnianych dotychczas klubów, wracających do europejskiego siłowania się na rękę. Występ Atalanty w Lidze Europy w sezonie 2017-18 był jej pierwszym występem w Europie od 26 lat. W zeszłym sezonie wygrali— zakończenie 61-letniego oczekiwania na trofeum.

Nieuchronnie Bolonia będzie miała swoje ograniczenia w Lidze Mistrzów. Nawet Sartori może zrobić tylko tyle. Jednak w czasach, gdy najsilniejsi stają się coraz silniejsi, miło jest wiedzieć, że futbol na najwyższym poziomie nie jest zamkniętym sklepem…



(Dean Mouhtaropoulos/Getty Images)

Luzy i niedopasowania

Wczorajszy mecz w Lidze Mistrzów powrócił do rzeczywistości. Być może Bolonia unosi się w bajkowych oparach, ale moim zdaniem turniej przeżywa lekki kryzys tożsamości.

Można śmiało powiedzieć, że kibice Borussii Dortmund gardzą nowym formatem dziewięciu meczów dziennie. Ich kibice rozwinęli efektowną flagę tifo (powyżej), opisując UEFA jako „mafię” i mówiąc: „Nie obchodzi cię sport – interesują cię tylko pieniądze”. Dotknij.

UEFA nie podjęła jeszcze decyzji, czy protest zakończy się jakąkolwiek karą dla Dortmundu. Przeszła historia zdecydowanie sugeruje, że tak się stanie.

Ale jeśli ma być szczery sam ze sobą, organ zarządzający Europą powinien zadać sobie pytanie, czy struktura Ligi Mistrzów jest taka, jak się wydaje. Zeszłego wieczoru było mnóstwo niedopasowań: Dortmund rozbił Celtic 7:1, Barcelona strzeliła pięć bramek pokonując Young Boys, Manchester City, Inter Mediolan i francuski Brest wygrywały po 4:0, a Arsenal słabo radził sobie z Paris Saint-Germain.

Stos urządzeń sprawia, że ​​śledzenie ich indywidualnie jest trudne. Każda runda jest zredukowana do rolki z najważniejszymi momentami. Być może taki był zamysł UEFA, ale to przede wszystkim epickie, indywidualne starcia zbudowały rywalizację.


Podsumowanie wiadomości


(Getty Images; projekt: Eamonn Dalton)

Czerwona Bruno i VAR

Każda niedzielna powtórka czerwonej kartki Bruno Fernandesa wskazywała na możliwość odwołania się od tej decyzji. OK, złapał Jamesa Maddisona wysoko w goleń z widocznymi ćwiekami, ale w biegu poślizgnął się, wystawił nogę na zewnątrz i zdrowy rozsądek podpowiadał, że zasłużył na żółtą kartkę.

Wczoraj komisja apelacyjna rozpatrzyła porażkę Manchesteru United z Tottenhamem Hotspur i doszła do wniosku – zgodnie z poniedziałkowym zdaniem TAFC – że zwolnienie Fernandesa powinno zostać uchylone. Zakaz na trzy mecze za poważny faul już nie obowiązuje. To małe miłosierdzie dla Erika ten Haga.

Problem w tym, że faul został już oceniony w niedzielę przez asystenta sędziego wideo (VAR). Sędzia na boisku Chris Kavanagh nie miał doskonałego widoku na atak Fernandesa, ale VAR Peter Bankes przyjrzał się temu i podtrzymał pierwotną decyzję.

Zatem jeden z urzędników powiedział, że jest czerwony. Drugi, korzystający z pomocy monitorów telewizyjnych, zgodził się. Jednak komisja mająca więcej czasu na refleksję stwierdziła, że ​​jedno i drugie się myli. Pamiętacie, jak Wolverhampton Wanderers pod koniec poprzedniego sezonu próbowało zabić system VAR. Pisząc dziś rano, Jack Pitt-Brooke żałuje, że im się nie udało. I choć bardzo się staram, po prostu nie mogę zaakceptować systemu recenzji.


Wokół Athletic FC


(Justin Setterfield/Getty Images)

Złap mecz (Times ET/UK)

Liga Mistrzów: Girona vs Feyenoord, 12:45/17:45 — Paramount+/TNT Sports; Aston Villa kontra Bayern Monachium, 15:00/20:00 — Paramount+/TNT Sports; Lille – Real Madryt, 15:00/20:00, Paramount+, Fubo/TNT Sports; Liverpool kontra Bolonia, 15:00/20:00, Paramount+/TNT Sports; RB Lipsk vs Juventus, 15:00/20:00 — Paramount+/TNT Sports.


I wreszcie…

Znasz Jude’a Bellinghama i później zobaczysz go robiącego coś dla Realu Madryt (zobacz sekcję Złap mecz), ale ile wiesz o drugim Bellinghamie – bracie Jude, Jobe?

19-letni Jobe ma za sobą przyzwoity sezon w mistrzostwach Anglii. Jego klub, Sunderland, znajduje się w czołówce ligi z planami na miejsce w Premier League, a jego wczorajsza bramka w wygranym 2:0 meczu z Derby County sprawiła, że ​​stał się odłamkiem dla brata. Nieźle. Wcale nie jest źle.

Masz pytanie/opinie? Napisz do nas: theathleticfc@theathletic.com

(Zdjęcie na górze: Alessandro Sabattini/Getty Images)

Zrodlo