Zmagając się z Southampton i Planem A, nie mogą uciec

Współczesna szkoła myślenia wśród trenerów jest taka, że ​​zazwyczaj wolą udoskonalić Plan A niż przejść do Planu B.

Trenerzy chcą zwiększyć skuteczność swoich działań, wzmacniając swój nadrzędny styl, zamiast wylewać dziecko z kąpielą.

W wielu przypadkach Plan A kojarzy się z mocnym posiadaniem piłki i grą od tyłu. To jednak powoduje coraz większą schizmę między ideologią a piłkarskim pragmatyzmem i czy słusznie trenerzy trzymają się swoich cnót, czy też są oskarżani o panikowanie i obalanie tego, w co wierzą.

Czy menadżerowie cieszą się obecnie większym uznaniem w piłce nożnej za to, że pozostają wierni swoim wartościom nawet w obliczu niepowodzeń? Można wskazać przykład: Vincent Kompany został nagrodzony pracą w Bayernie Monachium zeszłego lata po spadku z Burnley.

Grupa właścicieli Southampton, Sport Republic, przyznała, że ​​ich celem jest śledzenie City Football Group (CFG), na czele której stoi Manchester City. Dotyczy to również sposobu działania wieloklubowej grupy właścicielskiej i rozwoju młodzieży. Jednak z piłkarskiego punktu widzenia Southampton zdecydowało się powtórzyć styl City oparty na mocnym posiadaniu piłki po spadku z Premier League w zeszłym roku.

Wtedy Jason Wilcox, obecnie pracujący dla Manchesteru United, został mianowany z City na dyrektora sportowego Southampton i zdecydował się na Russella Martina na menadżera. Co znamienne, drugim kandydatem był trener pierwszego składu City, Enzo Maresca — warunkiem wstępnym było dominowanie przy piłce, a całkowita zmiana biegu w porównaniu z wysokim pressingiem byłego menedżera Ralpha Hasenhuttla.

Nominacja Martina została potwierdzona w pierwszym roku jego pracy. Southampton notował średnio 65,5 procent posiadania piłki i wywalczył awans w barażach. Jednak dokuczliwe poczucie, że po powrocie do najwyższej klasy rozgrywkowej będą nosić znamiona podobne do Burnleya, było niewzruszone. Po poniedziałkowej porażce 3:1 z Bournemouth Southampton nie wygrało żadnego z poprzednich 19 meczów Premier League, sięgających marca 2023 roku.

W pierwszej połowie obnażono krytykę dogmatyzmu Martina. Bournemouth jest drugą najmłodszą drużyną w lidze, ale to Southampton cechuje ciągłe poczucie naiwności. Dziewięć z wyjściowej jedenastki to transfery letnie. Martin nie tylko musi trenować grupę graczy, aby po prostu żelowali; aby grać po swojemu, każdy potrzebuje niesłabnącej wiary.

Przez pierwszy kwadrans Southampton zachowywał się jak zespół, który wydawał się bliski zdobycia bramki. Martin szczekał na swoich bocznych obrońców, gdy wykonywali szybkie rzuty, i jęczał, gdy rzuty od bramki nie były wykonywane wystarczająco wcześnie, a Southampton miało pięciu głębokich zawodników przeciwko czterem napastnikom z Bournemouth, co teoretycznie powodowało przeciążenie. Wszystko to sugerowało poczucie celu.

Budując pozbawiony napastników układ 4-2-2-2, składający się z dwóch zawodników z numerem 10 wpadających między linie oraz rozdzielonych skrzydłowych w postaci Maxwela Corneta i Ryana Frasera, Martin chciał mieć dodatkowe numery centralnie, pomagające grać od tyłu. Southampton miał pięciu napastników na ławce rezerwowych i żadnego środkowego obrońcy, podczas gdy Illia Zabaryni i Marcos Senesi byli jedynymi zawodnikami Bournemouth, którzy zarejestrowali więcej podań niż bramkarz Aaron Ramsdale (56).

Poniższa sieć podań pokazuje, jak często Ramsdale znajdował piłkę u swoich stóp.

Kiedy Bournemouth uwięził obrońców Southampton w jednym miejscu, Martin krzyczał „odtwarzaj dookoła”, chcąc, aby gracze cały czas omijali media. Ramsdale często stał 10 jardów od swojego obszaru, działając jako quasi-obrońca.

Jednak wczesne obietnice zostały całkowicie rozwiane przez chroniczny brak ulicznej mądrości w Southampton. Niepokojące było to, jak bardzo byli zaskoczeni obecnością Marcusa Szybki rzut wolny Taverniera, pokazany przez pomocnika Lesleya Ugochukwu zwróconego w przeciwnym kierunku, zamiast opóźniać szybkie wznowienie gry. Martin upierał się później, że ostrzegł swoich zawodników, że Bournemouth szybko wykonuje stałe fragmenty gry.

Bramka Evanilsona zapewniła drużynie upadek Southampton, a Bournemouth w pierwszej połowie strzelił jeszcze dwa gole, a styl Martina niesłabnący do samego końca musiał zostać poddany ponownej analizie. Goście wygwizdali w przerwie, ale wykazali się imponującą cierpliwością, biorąc pod uwagę, że w sześciu meczach liczyli na zdobycie jednego punktu.


Antoine Semenyo strzela trzeciego gola dla Bournemouth w pierwszych 45 minutach (David Horton – CameraSport za pośrednictwem Getty Images)

W drugiej połowie nastąpiła poprawa, ale koń już uciekł. Trzy zmiany po przerwie były potwierdzeniem braku porozumienia w ataku, a Martin powrócił do bardziej znanej formy 4-3-3. Tak czy inaczej, filozofia się nie zmieniła. Ross Stewart, rzekomo tradycyjny numer 9, ciągle wpadał do pomocy, a Ramsdale grał długo tylko wtedy, gdy nie było opcji krótkiej.

„Pierwszą porażką, jaką mamy w meczu, jest zdobycie gola” – powiedział Martin. „Zawodnicy wchodzą w tryb samozachowawczy, czego nienawidzę ze strony mojego zespołu. Rzucajcie na siebie piłkę, podrzucajcie do siebie ręce, a nigdy nie zaakceptuję tego ze strony mojego zespołu. To niemożliwe, jeśli nie zamierzasz walczyć. Niezależnie od tego, jaki zespół wybiorę i jaką formację wybiorę, jeśli pokażemy ten charakter, to naprawdę nie ma znaczenia.

Na pozór wskaźniki posiadania są korzystne. Southampton ma czwarte co do wielkości średnie posiadanie piłki w lidze (60,2 procent) i wskaźnik celnych podań na poziomie 86,9 procent, co odzwierciedla wyniki odnotowane w Bournemouth i, jak na ironię, zajmuje drugie miejsce za obrońcą tytułu City.

Można to jednak wytłumaczyć faktem, że Martin chciał wykonać kilka krótkich i bezpiecznych podań i stopniowo przenosić piłkę do przodu — przed poniedziałkiem Southampton wykonywało średnio 49 podań przed oddaniem strzału, co stanowi drugi wynik w lidze.


Russellowi Martinowi nie podobało się to, co zobaczył, gdy jego zespół został upokorzony na stadionie Vitality (James Gill – Danehouse/Getty Images)

Bournemouth Andoniego Iraoli jest przeciwieństwem Southampton Martina. W zeszłym sezonie osiągali średnią na drugim miejscu pod względem ilości odzyskiwanych piłek, co wynikało z wysokiego pressingu i myślenia do przodu przy odbiorach. Rozkwitają w chaosie, podczas gdy Southampton potrzebuje kontroli. Kiedy zmienia się stan gry, a cele nadal są wyznaczane, wpływa to na przekonanie graczy, których wymaga się od graczy, aby grać pod presją i zachować precyzję. W miarę jak Southampton wygrywa, emocje wydają się bardziej niestabilne.

Bournemouth cieszyło się schadenfreude i naśmiewało się z sąsiadów z południowego wybrzeża. Jest to korzystne zestawienie stylistyczne, biorąc pod uwagę świadomość, że nie muszą grać dobrze przez długie okresy czasu, jeśli karzą graczy opuszczających Southampton stratami. W czterech meczach, w których Bournemouth rozegrało z drużynami Martina – w tym z MK Dons i Swansea City – strzeliło 15 goli.

Martin jest wysoko ocenianym trenerem i ma wielbicieli w innych klubach Premier League. Jest bardzo lubiany wewnętrznie i robił wrażenie, jeśli chodzi o transformację niematerialnych aspektów klubu, na przykład kulturową transformację poza boiskiem, gdzie środowisko w pierwszym zespole jest znacznie szczęśliwsze niż przed jego przybyciem.

Pojawią się jednak pytania, jak długo Southampton będzie w stanie realizować swój specyficzny plan A, gdy nadejdą takie noce jak ta. A może współczesny futbol osiągnął punkt, w którym charakterystyczny styl gry jest bardziej korzystny dla wyższego dobra niż natychmiastowość wyników?

(Zdjęcie na górze: James Gill – Danehouse/Getty Images)

Zrodlo