Jak Everton pokonał Palace: Zmiany w drużynie, McNeil na 10. miejscu, wpływ Branthwaite’a

Dwie godziny po pełnym wymiarze godzin w sobotę z hotelu Winslow przy Goodison Road nadal było słychać Spirit of the Blues.

Było to godne zakończenie bardzo potrzebnego tygodnia optymizmu dla Evertonu, wraz z poniedziałkową umową o przejęciu, po której nastąpiło pierwsze zwycięstwo w sezonie – sukces 2:1 u siebie z Crystal Palace.

Zadając pytanie po raz szósty, ulga była wyraźna po burzliwym początku sezonu.

Być może charakter tego zwycięstwa również oznacza, że ​​niektóre wczesne demony zostały wypędzone. To był pierwszy raz w kadencji menadżera Seana Dyche’a, kiedy Everton odrobił straty i wygrał mecz w Premier League.

Był to także pierwszy raz, kiedy pod wodzą Dyche’a wygrali mecz u siebie, w którym przeciwnik strzelił gola.

Oto jak tego dokonali.


Zmiany w drugiej połowie procentują

Były momenty w pierwszej połowie, kiedy wydawało się, że wynik meczu będzie inny. Everton przed przerwą był na drugim miejscu; powolny, pasywny i pozbawiony intensywności.

Przez 45 minut menadżer Pałacu Oliver Glasner trafiał w sedno. Jego system 3-4-2-1 doskonale wykorzystał słabości Evertonu, a ofensywni pomocnicy Eberechi Eze i Eddie Nketiah wcisnęli się do środka, aby przewyższyć liczebnie duet gospodarzy Abdoulaye Doucoure i Orel Mangala, a skrzydłowi Daniel Munoz i Tyrick Mitchell wykonywali późne biegi, aby ominąć linię obrony wąskiej struktury obronnej Dyche.

Środkowi pomocnicy Palace, Adam Wharton i Daichi Kamada, również mieli zbyt duże pole do dyktowania.

Dyche nie zawsze zachowywał się proaktywnie w stosunku do swoich zmienników, ale decyzja o zdjęciu Jespera Lindstroma na rzecz Jacka Harrisona poprawiła sytuację.

„Powiedziałem Jesperowi, że uczy się, jak być zawodnikiem Premier League, jak reagować na błędy i reagować na nie” – powiedział Dyche. „Jack ma tego więcej w sobie i byłem z niego zadowolony”.

Celem rozmowy drużynowej Dyche’a w przerwie meczu było uzyskanie „tego rodzaju emocji podczas noszenia koszulki, spotykania się i ostrej gry”. Poczuł, że jego gracze zachowali się „nieufnie” i powiedział im, że nie mogą „czekać, aż ktoś inny zrobi różnicę”.

„Chodziło o to, aby znaleźć się z przodu, wejść nieco wyżej i ciaśniej” – wyjaśnił. „Zmieniliśmy to ponownie i poszliśmy bardziej jak trójka z siedzącą Mangą (Mangalą).”

Kapitan klubu Seamus Coleman, który zaginął z powodu kontuzji, również przypomniał zawodnikom o ich obowiązkach.

„Skip (Seamus Coleman) również odegrał dużą rolę, przyszedł i rozmawiał” – powiedział strzelec Dwight McNeil. „Ale nie powinno to dotyczyć tego punktu. Powinniśmy sami przejąć na siebie odpowiedzialność.”

Po przerwie, jak to ujął Dyche, w grze Evertonu było więcej „przewagi”. Zaczęli agresywnie, przejmując kontrolę po bramkach McNeila i lepiej zarządzając prowadzeniem.

Sesje podsumowujące po meczu, po ostatnich porażkach, utwierdziły w przekonaniu, że należy zachować koncentrację i opanować podstawy. Ale Dyche pokazał także pewne oznaki zmian, które pomogły im to dostrzec.

Iliman Ndiaye, który najlepiej radzi sobie z łagodzeniem presji w zespole, pozostał na boisku. W razie potrzeby do drużyny dołączyli nowi zawodnicy, a później James Garner i Idrissa Gueye wzmocnili pomocnika.

Być może w końcu wyciągnięto pewne surowe wnioski.


McNeil robi różnicę na 10. miejscu

Od chwili przesunięcia się na centralną rolę McNeila mają na koncie cztery gole i dwie asysty. Przed sobotą stworzył najwięcej sytuacji i to największych okazji w lidze w tym sezonie.

„Wiemy, że ma jakość” – powiedział Dyche. „Statystyki z pierwszego sezonu były bardzo mocne. Ciężko pracował, ale nie mógł znaleźć takich samych momentów. Rozmawiałem o tym z personelem i o tym, czy moglibyśmy wprowadzić go do środka.

„Potrzebowaliśmy lepszej jakości, a bycie w środku boiska ożywia go bardziej”.

McNeil nie został kupiony jako numer 10, ale zawsze chciał tam grać. Jak pokazuje poniższa mapa dotykowa, dano mu stosunkowo swobodę dryfowania w niebezpieczne obszary.

Jego otwieracz ze środkowego prawego kanału charakteryzował się czystą jakością techniczną. Kiedy podpisał kontrakt, Everton postrzegał go jako kogoś, kto w końcu może wejść do środka z prawej strony, na silniejszej nodze, podobnie jak czasami to robił w sobotę. Drugi był bardziej oportunistyczny, ale uwydatnił instynkt ławki kar na tylnym słupku.

McNeil postawił sobie za cel lepsze wyniki i wcześniej wrócił do letnich treningów ze swoim ojcem, Mattym, byłym zawodowym graczem, aby popracować nad swoją grą.

„Ja, Skip (Coleman) i Tarks (James Tarkowski) rozmawialiśmy przed sezonem o tym, jak mogę poprawić swoje statystyki” – powiedział. „Jestem zadowolony z tego, co osiągnąłem do tej pory, ale chcę więcej.

„W dużej mierze to kwestia mentalności i pewności siebie. Gra centralnie i większe zaangażowanie pomogły, ale wiem, że jest jeszcze wiele do poprawy.

McNeil, którego zastąpiono owacją na stojąco, został następnie uściskany przez Colemana w tunelu Goodison, po swojej zwycięskiej turze.


Branthwaite przynosi spokój

Powrót Jarrada Branthwaite’a był wzmocnieniem, którego obrona Evertonu potrzebowała po nieszczelnym początku sezonu.

Jego nazwisko spotkało się z największymi aplauzem, gdy odczytano nazwy drużyn przed rozpoczęciem meczu, a po pierwszych oznakach rdzy przyczynił się do poprawy występów w defensywie.

Druga połowa pokazała, jak ważny jest 22-latek. Sprawia, że ​​otaczający go ludzie wyglądają lepiej, kryjąc na kanale lewego obrońcę Witalija Mykolenkę i wyprzedzając mniej mobilnego Tarkowskiego. Po jednej z serii kluczowych interwencji w polu karnym obrońca wydał gardłowy ryk w kierunku Park End.


(Alex Livesey/Getty Images)

Dyche po raz pierwszy w tej kampanii był zadowolony, że mógł powołać tę samą drużynę, która w zeszłym sezonie miała czwarty najlepszy wynik w defensywie w lidze.

„To trudne dla Keano (Michael Keane), który miał mocny start” – powiedział. „Ale ta piątka obrońców grała ze sobą dość często w zeszłym sezonie i miała 13 czystych kont”.

Everton wygląda tym lepiej, że ma swojego kluczowego obrońcę z powrotem na boisku.

Ale teraz muszą ruszyć dalej.

(Zdjęcie na górze: Jan Kruger/Getty Images)



Zrodlo