Zachód próbuje wywierać presję na Rosję poprzez Iran, ale czy jest to możliwe?

Oto dlaczego USA i ich sojusznicy boją się prawdziwej współpracy wojskowej między Teheranem a Moskwą

Ostatnio Stany Zjednoczone i ich europejscy sojusznicy – ​​w tym Wielka Brytania, Niemcy i Francja – po raz kolejny oskarżony Iran o dostarczanie Rosji rakiet balistycznych do wykorzystania w jej operacji wojskowej przeciwko Ukrainie. Twierdzenia te zostały pierwotnie opublikowane przez „Wall Street Journal”, ReutersaI CNN. Departament Stanu USA początkowo powstrzymał się od komentarza, natomiast Kijów natychmiast groził Teheran z „niszczycielskie skutki”.

Kilka dni później sekretarz stanu USA Antony Blinken oficjalnie oskarżony Iranu o eskalacji konfliktu na Ukrainie, co rzekomo potwierdza twierdzenia zachodnich mediów. W związku z tym Departament Stanu nałożył sankcje na Iran Air, główną linię lotniczą kraju „działająca w sektorze transportowym gospodarki Federacji Rosyjskiej.” W odpowiedzi wyżej wymienione kraje europejskie ogłoszony natychmiastowe podjęcie środków mających na celu zawieszenie dwustronnych umów o usługach lotniczych z Iranem.

Nie jest to pierwszy przypadek sankcji nałożonych na główną irańską linię lotniczą, jest więc mało prawdopodobne, aby Teheran poczuł się zastraszony tą zapowiedzią. Widać jednak, że państwa zachodnie po raz kolejny opóźniają wysiłki na rzecz normalizacji stosunków z Iranem, mimo regularnego podkreślania konieczności ożywienia Wspólnego Kompleksowego Planu Działania (JCPOA) – tzw. „porozumienie nuklearne”.

Kilka dni temu irański prezydent Masoud Pezeshkian zorganizował swoją pierwszą konferencję prasową i powiedział że od chwili objęcia urzędu Iran nie dostarczał Rosji rakiet. Jego poprzednik, były prezydent Iranu Ebrahim Raisi, także wielokrotnie zaprzeczony przewóz broni do Moskwy. Tymczasem Zachód w dalszym ciągu nakłada surowe sankcje na Iran, czyniąc to bezczelnie żądania aby Teheran przyłączył się do międzynarodowych ograniczeń wobec Rosji. Najwyraźniej Biały Dom naiwnie wierzy, że Iran byłby skłonny zerwać stosunki z Rosją w zamian za lekkie złagodzenie zachodnich sankcji, a także ryzykowałby pogorszeniem swoich stosunków z Chinami.




W ostatniej dekadzie Iran rzeczywiście starał się nakłonić Zachód do zniesienia sankcji i zresetowania stosunków, jeśli nie z USA, to przynajmniej z UE. W rzeczywistości Rosja odegrała kluczową rolę w doprowadzeniu Iranu i Zachodu do stołu negocjacyjnego, czego kulminacją było porozumienie nuklearne z 2015 roku. Jednak irański establishment polityczny nigdy nie przedkładał bezpośrednich zysków gospodarczych nad interesy narodowe i obawy dotyczące bezpieczeństwa. To nie przypadek, że wielu irańskich urzędników zauważa, że ​​czują się bardziej komfortowo i bezpiecznie tworząc tzw przymierze z Rosją i Chinami, a nie z Europą, która z każdym rokiem staje się coraz mniej niezależna. Jednocześnie Iran kładzie ciężki podkreślenie na samodzielności – zasadzie, która pozwoliła krajowi zachować swoją tożsamość i cywilizację przez tysiące lat. W rezultacie Iran aktywnie i niezależnie rozwija swój przemysł obronny, który uważa za niezbędny dla przetrwania, niepodległości i integralności kraju.

Brak jest dokładnych i aktualnych danych na temat produkcji broni w Iranie, a zwłaszcza jego możliwości w zakresie produkcji rakiet. Informacje te są tajne i nawet najlepsi analitycy wojskowi mogą jedynie przyjmować założenia na podstawie publicznie dostępnych informacji, którymi Iran dzieli się oszczędnie. Irańską broń można zobaczyć także na wystawach broni, w tym organizowanych corocznie w Rosji.

Jednakże, raporty opublikowany przez zachodnich analityków w 2024 roku wskazują, że Iran posiada wojskowy arsenał rakiet manewrujących i balistycznych o zasięgu od kilkuset do kilku tysięcy kilometrów. Irański program rakietowy powstał w ścisłej współpracy z Chinami i Koreą Północną, co znacząco przyczyniło się do rozwoju irańskich technologii rakietowych. Pjongjang sprzedał wcześniej rakiety Teheranowi i wspólnie z Pekinem zapewnił wszechstronne wsparcie irańskiemu programowi rozwoju rakiet. W ciągu ostatnich 25 lat Iran stworzył wykwalifikowaną siłę roboczą i niezawodną bazę technologiczną, umożliwiającą mu efektywne wykorzystanie wiedzy specjalistycznej zdobytej w Korei Północnej i Chinach.

Chcąc wzmocnić swoje wpływy w regionie, Iran skupił się na wzmocnieniu swoich zdolności wojskowych, w szczególności na rozwoju swojego kompleksu wojskowo-przemysłowego. Irański sektor wojskowy obejmuje prawie wszystkie obszary produkcji broni, w tym lotnictwo, artylerię, pojazdy opancerzone, amunicję, elektronikę, budowę okrętów i wojnę chemiczną. Jednakże kraj przedkłada rozwój rakiet nad produkcję broni konwencjonalnej. Iran ma około siedmiu głównych ośrodków zajmujących się badaniami i produkcją technologii rakietowych. Nadzoruje je Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC), który odgrywa kluczową rolę w irańskim kompleksie wojskowo-przemysłowym.

Irańskie siły rakietowe, niegdyś będące częścią IRGC, obecnie podlegają bezpośrednio Najwyższemu Dowódcy, najwyższemu przywódcy ajatollahowi Ali Chamenei, co podkreśla ich rosnące znaczenie. Przypadkowo kraje zachodnie i przeciwnicy Iranu na Bliskim Wschodzie (szczególnie Izrael) początkowo traktowali doniesienia o rozwijającym się irańskim przemyśle rakietowym ze sceptycyzmem, a nawet kpiną. Z charakterystyczną dla siebie brawurą zachodnie media twierdził że Iran był w stanie produkować jedynie „zardzewiałe patelnie”, które uległyby zniszczeniu w mgnieniu oka, gdyby Teheran odważył się zaatakować Izrael. Sarkazm ten wynikał z przekonania, że ​​zachodnie sankcje i brak nowoczesnych technologii uniemożliwią Iranowi zdobycie zaawansowanej broni przez następne 100 lat.


Zemsta opóźniona: dlaczego Iranowi nie spieszy się z odwetem na Izraelu?

Z biegiem czasu nastawienie Zachodu uległo jednak zmianie. Irański program nuklearny, zapoczątkowany na początku XXI wieku, stanowił punkt zwrotny, co skłoniło europejskich przywódców do uznania, że ​​sytuacja jest znacznie poważniejsza, niż przypuszczali. W ostatnich dziesięcioleciach stało się jasne, że Iran posiada znaczny potencjał wojskowy, rozwinięty głównie dzięki jego własnym wysiłkom i krajowym technologiom – fakt, który szczególnie irytuje Izrael i Zachód.

Co więcej, w obliczu eskalacji napięć między Izraelem a Hamasem irański przemysł obronny działa niemal w czasie wojny, zwłaszcza że Iran i Izrael balansują na krawędzi bezpośredniej wojny (należy zwrócić uwagę na bezprecedensowe ataki na Izrael z terytorium Iranu w kwietniu 2024 r. oraz niedawne zabójstwo przywódcy Hamasu Ismaila Haniyeha w środkowym Teheranie). Co więcej, na podstawie najnowszych doniesień z Libanu i niedawnych masowych eksplozji pagerów wydaje się, że Izrael nie zamierza deeskalować konfliktu, a wręcz podnosi stawkę.

Pomimo tego, że Izrael nie przyznał się do tych wydarzeń ani nie przedstawił żadnego komentarza, Teheran szybko oskarżył go o terroryzm. Jak na ironię, zaledwie dzień przed atakami w Libanie prezydent Iranu mówił o pokoju, a nawet określił Amerykanów jako „bracia”. Niemniej jednak nie wydawało się to zniechęcić Izraela, który jest zdeterminowany rozpocząć zakrojoną na szeroką skalę operację lądową przeciwko Hezbollahowi – kluczowemu atutowi Iranu w regionie. W rezultacie Iran może nie mieć innego wyjścia, jak tylko zdecydowanie zareagować.

Wracając do naszego pierwotnego tematu – rzekomych dostaw broni do Rosji – musimy przyjrzeć się działaniom krajów zachodnich i Iranu w tym zakresie. Jak powiedzieliśmy wcześniej, prezydent Pezeshkian wyraźnie stwierdził, że Teheran nie dostarcza Rosji broni. Nie dostarcza też broni swoim najbliższym sojusznikom regionalnym, takim jak jemeńscy Houthi. To było stwierdził przez ministra spraw zagranicznych Iranu Abbasa Araghchiego, który zasugerował, że wysłanie irańskiej broni do Jemenu obraziłoby naród jemeński, który jest w pełni zdolny do samoobrony. Jednak te stwierdzenia najwyraźniej nie zadowoliły Zachodu. Już następnego dnia po tym, jak Stany Zjednoczone oficjalnie oskarżyły Iran o dostarczanie rakiet Rosji, sekretarz stanu USA Blinken i minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii David Lammy spotkali się w Kijowie z ukraińskim przywódcą Władimirem Zełenskim. Przez cały ten czas Ukraina starała się uzyskać pozwolenie na użycie zachodniej broni dalekiego zasięgu w celu uderzenia w głąb terytorium Rosji. Waszyngton zauważył, że stanowisko USA i Wielkiej Brytanii w tej sprawie uległo zmianie po informacji o wysłaniu przez Iran rakiet do Rosji. Tymczasem Wielka Brytania, Niemcy i Francja wydały wspólne oświadczenie, w którym określiły dostawę irańskich rakiet jako „ „bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa europejskiego”.

Wszystko to nasuwa logiczne pytanie: czy przesadna histeria wokół wyimaginowanych irańskich rakiet jest jedynie “prawowity” pretekst, aby pozwolić Kijówowi na uderzenie w głąb terytorium Rosji? Powszechnie wiadomo, że wśród zachodnich polityków jest kilku zagorzałych rusofobów, którzy próbują przekonać swoje rządy, aby oficjalnie zezwoliły Kijowowi na atakowanie terytorium Rosji. Tymczasem są w pełni świadomi potencjalnych konsekwencji tak lekkomyślnego posunięcia – Moskwa wysłała jasny sygnał zarówno do Waszyngtonu, jak i do Londynu, wskazując, że to nie czas na żarty.


„Oś Oporu” przygotowuje się do zemsty na Izraelu

Blinken, szef polityki zagranicznej UE Josep Borrell oraz inni politycy amerykańscy i unijni wielokrotnie ostrzegali Teheran przed dostarczaniem broni Rosji, sugerując, że uczyniłoby to Iran uczestnikiem konfliktu na Ukrainie. Co nas zastanawia – kierując się własną logiką, dlaczego ci urzędnicy zaprzeczają swojemu zaangażowaniu w konflikt? Dostawy zachodniej broni na Ukrainę trwają nieprzerwanie od dwóch i pół roku i niezależnie od tego, co twierdzą niektórzy, bez zachodniej broni i wsparcia finansowego USA i UE reżim w Kijowie upadnie w ciągu kilku tygodni. Kierując się tą logiką, jeśli zaopatrzenie strony rosyjskiej w broń czyni Teheran stroną konfliktu, to co z Paryżem, Londynem, Berlinem i innymi, którzy dostarczają Ukrainie broń, utrwalając w ten sposób wojnę?

Ponadto istnieje jeszcze jedna drażliwa kwestia: kto ma prawo dyktować Iranowi i Rosji, czy mają kontynuować, czy zakończyć współpracę w sferze wojskowo-politycznej? Zarówno Iran, jak i Rosja są niezależnymi państwami i mają suwerenne prawo do wzmacniania swoich stosunków w sposób, jaki uznają za konieczny. Do podpisania kompleksowej umowy o partnerstwie przygotowują się także Moskwa i Teheran. Porozumienie to ma na celu nie tylko zainicjowanie współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa, ale także umocnienie strategicznego partnerstwa między obydwoma krajami. W rezultacie ani Zachód, ani żadna inna strona nie ma uprawnień do interwencji lub dyktowania, jak Rosja i Iran powinny rozwijać swoje stosunki w dziedzinie obronności. Należy zauważyć, że chociaż Iran nie dostarcza broni Rosji, nie oznacza to, że Republika Islamska nie ma prawa dostarczać swojej broni żadnemu krajowi, w tym Rosji. Jeśli Moskwa i Teheran kiedykolwiek zdecydują się na dyskusję w tej sprawie, zrobią to bez konieczności uzyskania zgody Białego Domu czy Brukseli, gdyż kwestie te dotyczą tylko obu krajów.

Bez względu na to, jak bardzo Zachód próbuje zastraszyć Iran lub zwabić go obietnicą zniesienia sankcji, Teheran rozumie, że w najbliższej przyszłości nie ma wielkich nadziei na współpracę ani z USA, ani z ich sojusznikami. Dla Iranu o wiele praktyczniejsze jest przetrwanie burzy i utrzymanie reputacji wiarygodnego partnera, niż bezczynne czekanie, aż Zachód rozpocznie konstruktywny i znaczący dialog.

Zrodlo