Harlequin to mistrzowski kurs Lady Gagi w zakresie opowiadania historii muzycznych: recenzja

Lady Gaga nie jest obca teatralności; odgrywa rolę tak długo, jak długo jest w oczach opinii publicznej. Artystka urodzona jako Stefani Germanotta wykorzystała sztukę performansu w każdym aspekcie swojej kariery, od wielu rozdziałów historii popu po najnowsze napisy na ekranie, a Gaga znalazła sposób, aby ponownie połączyć te elementy w Arlekin. Album koncepcyjny pojawia się przed wydaniem Joker: Folie à Deuxgdzie gra wersję Harley Quinn o imieniu Lee Quinzel.

Lady Gaga jest niesamowitą aktorką. Moment, w którym wychodzi, żeby wygłosić swój werset w „Shallow” u Bradleya Coopera Narodziny gwiazdy stała się jednym z trwałych obrazów jej kariery. Spędziła także lata występując ze zmarłym, wspaniałym Tonym Bennettem; nagrali razem dwa pełne albumy, a ona podjęła rezydenturę jazzową w Las Vegas. Gwiazdy wyrównane dla Arlekin połączyć tak wiele elementów, które występowały w jej różnorodnych projektach. Album oferuje swing big bandowy, pracę z postaciami, całkowite zanurzenie i parę oryginalnych utworów i prawie wszystko się sprawdza.

Arlekin zdaje się nawet odzwierciedlać strukturę narracyjną i pomimo tego, że nie do końca wiemy, jak będzie wyglądać wątek Lee w filmie, wiemy, że Lady Gaga rzadko robi coś przez przypadek. Pierwsza trzecia część LP jest miejscami triumfalna, pewna siebie i romantyczna, ale w połowie wszystko rozpada się na kawałki, a przebudowa, która następuje pod koniec, przywołuje klasyczny projekt opowieści składający się z trzech aktów. To coś więcej niż szablon; to ramy dla całego emocjonalnego łuku płyty.

Opowieść zaczyna się na przykład od nieco unowocześnionej wersji „Good Morning”, pierwotnie wykonywanej przez Judy Garland, a spopularyzowanej poprzez włączenie jej do Śpiewam w deszczu. I choć nic nie przebije czystej radości Gene’a Kelly’ego, Donalda O’Connora i Debbie Reynolds tańczących wokół scenografii w Los Angeles we wczesnych godzinach porannych, Gaga zabiera ją na bezczelną przejażdżkę, podając kilka odniesień do więźniowie, strażnicy i inne elementy fabuły czekają Joker: Folie à Deux. Jeśli chodzi o przeglądanie wielu klasycznych utworów, które mogła wybrać do tej kolekcji, instynkt Gagi jest, ogólnie rzecz biorąc, fantastyczny. Czerpie dużo z ukochanych musicali Technicolor, górnictwa Słodka dobroczynność za „Gdyby moi przyjaciele mogli mnie teraz zobaczyć” i Wózek z zespołem za „To rozrywka”.

Szczególnie „That’s Entertainment” wydaje się punktem zwrotnym w historii opowiadanej przez Gagę. Niezależnie od tego, jak potoczy się historia Lee w filmie, dr Harleen Quinzel jest postacią, która w kanoniczny sposób zostaje pochłonięta przez charyzmatycznego Księcia Zbrodni do tego stopnia, że ​​porzuca większość swojej tożsamości, aby wcielić się w rolę Harley Quinn . Tak bardzo pragnie być przez niego kochana i afirmowana, że ​​pozwoli, by jej życie legło w gruzach, by zyskać jego aprobatę. Cały świat jest sceną, a „That’s Entertainment” przypomina moment, w którym akceptuje swoją rolę.

Zaraz po tym rażącym pominięciu następuje „The Joker”, który Gaga z oczywistych powodów wyciągnęła z mało oglądanej produkcji z 1965 roku Ryk tłustej farby – zapach tłumu. Wydaje się zbyt trudne, aby równomiernie połączyć się ze wszystkim innym, co się tutaj dzieje. Pozostałe utwory są przepełnione mroczną ironią lub świadomością, że diabeł może się tym przejmować, w sposób wywołujący poczucie samoświadomości, podczas gdy odniesienia w „Jokerze” do „samotnego klauna” jako ostatecznego „przegranego w grze” to tylko trochę za bardzo w nos, żeby pracować. Mimo to „Joker” jest wyraźnie momentem, w którym nasz narrator – Gaga, Lee, Harley lub jakakolwiek mieszanka tej trójki – zmienia się na gorsze, co sprawia, że ​​delikatny „Uśmiech” jest potężnym emocjonalnym elementem centralnym.



Zrodlo