Blum: Anioły nie dały powodów do optymizmu po żenującym sezonie

CHICAGO — Wszystko było perfekcyjnie przygotowane. Po powrocie na swój stadion drużyna Chicago White Sox potrzebowała jeszcze jednej nędznej porażki, aby ustanowić bezsensowny rekord wszech czasów w sporcie. To był odpowiedni sposób na zakończenie tego koszmarnego sezonu.

To właśnie przyciągnęło większe tłumy, podczas gdy w przeciwnym razie byłaby garstka serdecznych dusz. To właśnie sprowadziło media z całego kraju, podczas gdy w przeciwnym razie byliby to tylko zwykli twórcy beatów.

Jednak w serialu, który pozornie miał ukazać straszny rok 2024 drużyny White Sox, to skromne Los Angeles Angels upokorzyły się na scenie krajowej.

Zostali zmiażdżeni przez zespół, który w czwartek poprawił swój bilans do 39-120 po porażce 7-0, co oznacza, że ​​sezon jest obecnie oficjalnie najgorszy w historii franczyzy Angels.

Nie ma bardziej odpowiedniego sposobu na osiągnięcie tego celu. Uwaga całego sportu skupiła się na tej serii dla White Sox, aby zobaczyć porażkę, jaką ponieśli ich przeciwnicy i okoliczności, które nie pozwoliły, aby ten katastrofalny sezon Aniołów odszedł w zapomnienie. Anioły po prostu musiały to nosić.

„Zapomnieliśmy zaangażować do organizacji prawdziwych graczy w baseball” – powiedział dziennikowi Los Angeles Times menadżer Angels Ron Washington w artykule opublikowanym w środę. „Nie mam nic przeciwko tym chłopakom, ale nie są zawodnikami baseballowej najwyższej ligi i na pewno nie pomogą nam zdobyć mistrzostwa”.

Waszyngton wycofał się ze swojej bardzo ostrej krytyki pod adresem zespołu, którym był zmuszony zarządzać, stwierdzając w czwartek, że „źle się wyraził”. Wyjaśnił, że miał na myśli, że muszą nauczyć się grać w najwyższej lidze.

To różnica bez rozróżnienia. Nie wierzy, że jego obecny skład jest do tego zdolny. Wyniki na boisku – rekord 63-96 – pokazały, że miał rację.

„To dość obrzydliwe” – powiedział łapacz Angels Logan O’Hoppe o rekordowej porażce. „Wchodzimy w wiosnę i spodziewamy się, że wszystko się odwróci, a potem to się dzieje. Mamy tu dobrą grupę i nie wygląda to tak, jak pokazuje to płyta. Ale rekord jest jaki jest. Nie sądzę, żeby komukolwiek tutaj to przeszkadzało. Nie wiem. Teraz jest po prostu ciężko.”

To zasługa 24-letniego łapacza i jego menadżera. Ich bezstronna ocena i odmowa osładzania stanu rzeczy są orzeźwiające. Przy 33 meczach poniżej 0,500 najgorsze, co możesz zrobić, to zapalić fanów. Przynajmniej tutaj tak się nie dzieje.

Ale jest to także zimne pocieszenie dla rzeszy lojalnych fanów, którzy od dziesięciu lat nie widzieli posezonowego baseballu. Jeśli i kiedy Detroit Tigers zmierzą się w ten weekend – nie mniej niż z White Sox – Angels będą mieli najdłuższą w sporcie suszę w fazie play-off.


Logan O’Hoppe jest liderem zespołu, który trudził się bezowocnie na długo przed jego przybyciem w 2022 r. (Meg Oliphant / Getty Images)

Zły baseball w Anaheim w Kalifornii nie jest niczym nowym. White Sox mogą być historycznie okropni, ale przynajmniej trzy lata temu byli w play-offach. Tygrysy mogły przegapić play-offy przez ostatnie dziewięć lat, ale przynajmniej opracowały skuteczny plan, aby to naprawić.

Anioły mówią, że mają nadzieję, że sukces ich młodych zawodników szybko odwróci tę sytuację. A jednak mogłoby. Ale nie zasłużyli na korzyść wątpliwości. A tak okropny sezon powinien jedynie dodać sceptycyzmu i podważyć wiarygodność niejasnego planu, który reklamowali.

„Co innego możemy zrobić, jak nie być optymistami” – powiedział O’Hoppe zapytany o swój optymizm w przyszłości. „To po prostu frustrujące. Kibice przychodzą w weekendy i chcą, żebyśmy wygrywali. Chcemy wygrać bardziej niż ktokolwiek inny. Bezsenne noce przez cały rok po pewnym czasie stają się męczące. To po prostu frustrujące. Czujesz te emocje, ale w pewnym momencie po prostu nie masz już żadnych emocji do odczuwania.

„Mam nadzieję, że nie mogło być gorzej” – powiedział zatrzymany Zach Neto, gdy zadano mu to samo pytanie. „To krok w naukę dla nas wszystkich”.

Wydaje się, że nie jest to zbyt optymistyczne.

O’Hoppe i Neto są na ostatnim miejscu na liście winnych. Opublikowali i pozostają dwoma najsolidniejszymi elementami składowymi tej serii, która musi znaleźć znacznie więcej.

Nie brakuje jednak głosów krytycznych. Najlepiej opłacani gracze nie pojawili się na boisku. Sztab trenerski nie wykazał zdolności do ciągłego zwiększania wydajności zawodników. Front office nie wystawił zwycięskiego produktu z najwyższej półki ani nie opracował szczególnie silnego systemu hodowli.

Wszystko to oczywiście nawiązuje do Arte Moreno. Jego 22-letnia działalność jako właściciela Angels przerodziła się w chaotyczną katastrofę, za której stworzenie nie ponosi żadnej odpowiedzialności. W dzisiejszych czasach gniew opinii publicznej jest słusznie skierowany na właściciela drużyny A, Johna Fishera, który wykorzenił swoją drużynę z Oakland. Oraz właściciel White Sox Jerry Reinsdorf, którego szczypanie groszy jest odpowiedzialne za ich obecną sytuację.

W rezultacie praca Moreno jako właściciela mogłaby zostać przeoczona. Ale nie powinno. Ostatnim razem, gdy uczestniczył w medialnym scrumie 18 miesięcy temu, powiedział, że jego krytycy stanowią „głosową mniejszość” i że większość fanów ma o nim wysokie mniemanie. W tamtym czasie był to porażający komentarz. A teraz, po tym tygodniu, po tym sezonie, nawet on nie może nadal wierzyć, że to prawda.

Po czwartkowym meczu tłumy fanów przeszły dolną halą przed budynkiem klubu Angels. Washington wstał i przeprowadził pomeczową rozmowę z mediami przed drzwiami klubu, przypisując swojemu przeciwnikowi porażkę, która właśnie się zakończyła.

Gdy kapitan Angels skończył, odwrócił się i wszedł do budynku klubu. W tym momencie starszy kibic White Sox zobaczył Waszyngtona i zatrzymał się tuż przed tym, jak dotarł do wyjścia.

„No dalej, Ron” – powiedział z irytacją fan. – Nie mogłeś nam jednego zabrać?

Tego właśnie chcieli fani White Sox. Szansa na odesłanie ich niezapomnianej, zgniłej drużyny na własnych warunkach. Dlatego kupili bilety. Dlatego wygwizdywali, gdy Anioły przegrywały. To był ich moment.

Waszyngton nie odpowiedział. Mógł nawet nie usłyszeć wentylatora. Zamiast tego kontynuował w środku, z dala od hałasu z zewnątrz.

Co by tu było do powiedzenia? Że nie mogli wygrać ani jednego meczu i nie powinni. Bo choć w tej chwili White Sox jest zły, Anioły są o wiele gorsze.

(Zdjęcie Griffina Canninga po niedzielnym meczu: Tim Warner / Getty Images)

Zrodlo