Jak trener trzeciej bazy Tigers, Joey Cora, przygotował grunt pod wrześniowe „Gritty Tigs”.

DETROIT — Każdego dnia zawodnicy i trenerzy Detroit Tigers spotykają się przed meczem. Często szczyty te mają jakiś temat przewodni. Może jednego dnia obrona buntu, następnego sztafeta.

Szczególnie w przypadku drużyny, która ma obecnie w składzie siedmiu debiutantów, komunikacja między personelem a budynkiem klubu jest ważna. Trenerzy Tygrysów przypominają sobie zagrania z poprzedniego dnia: trzy dobre zagrania, trzy złe. Wszystko jest narzędziem nauczania.

Pewnego sierpniowego popołudnia w Seattle trener trzeciej bazy Tygrysów, Joey Cora, był szczególnie pełen entuzjazmu. Przez większą część sezonu Tygrysy nie grały na podstawowych ścieżkach. Pod względem przechwytów nadal zajmują ostatnie miejsca w lidze. Kiedy weterani, tacy jak Mark Canha i Gio Urshela, byli jeszcze w pobliżu, poza Parker Meadows w ich składzie nie było zbyt wielu zawodników z najwyższej półki.

Zespół, w którym nadzieje na zwycięstwo nikły margines, musiał się poprawić, być lepszym. Zatem Cora rozpoczęła swój monolog.

„To było co najmniej intensywne spotkanie” – powiedział Meadows ponad miesiąc później.

W takich sytuacjach często wyolbrzymiany jest motyw spotkań zespołu i wynikającego z nich katharsis. A jednak… od sierpnia żadna drużyna nie radziła sobie lepiej z wysyłaniem biegaczy z pierwszej na trzecią pozycję w grze pojedynczej niż Tygrysy.

W tym sezonie ich 49-procentowy wskaźnik zdobywania dodatkowych baz – awansowania o więcej niż jedną bazę w przypadku pojedynczej lub więcej niż dwie bazy w przypadku dubletu – jest najlepszy w całej lidze MLB.

Rozkwitli zarówno w drobnych szczegółach – drugorzędne prowadzenie, piłki w ziemi – jak i w wielkich momentach. Tygrysy pokonały Yankees w Little League Classic, gdy Zach McKinstry wjechał na trzecie miejsce na lewym boisku na ziemi Meadows. W zeszłym tygodniu w Kansas City przejęli kontrolę nad Royals, częściowo dzięki wślizgowi Jace’a Junga pod rękawicą Salvadora Pereza.

„Od tego czasu” – powiedział Meadows – „zaufaliśmy (Cora) i byliśmy w stanie wykonać naprawdę dobrą robotę w bazach”.

Jako trener trzeciej bazy Cora jest piorunochronem w roli, która powinna być opatrzona tym sformułowaniem w opisie stanowiska. To koncert, który wiąże się z wbudowaną krytyką. Jesteś albo zbyt agresywny, albo niewystarczająco agresywny. Jim Leyland często raczy się opowieściami o swoich czasach, gdy był trzecim trenerem drużyny Chicago White Sox. Podobnie jak kiedyś Leyland, Cora skręca w stronę najbardziej agresywnej części spektrum baserunningu. Macha do biegaczy z takim zapałem, że jego stożek rotatorów powinien budzić niepokój.

Nastawienie zostało wpojone zawodnikom rozpoczynającym treningi wiosenne. Teraz, we wrześniu, agresja jest drugą naturą. Podczas tej serii w Kansas City Matt Vierling przypominał sobie sytuację, w której biegacz Royals Garrett Hampson zajmował trzecie miejsce po podaniu piłki z powietrza na prawe pole. „Wysłano by nas, wiem to” – zażartował Vierling.

Nie wszystkie decyzje Cory się sprawdzają. Niektóre, jak wtedy, gdy Spencer Torkelson spadł na trzecim miejscu po tym, jak Cora nie zastosowała we właściwym czasie znaku stopu podczas serii Royals, są niezaprzeczalnymi błędami. Jednak przez cały sezon liczby pokazały, że podejście Tygrysów było tego warte. Na własnym boisku zaliczyli 14 outów. Jednak zaawansowane wskaźniki oceniają je na podstawie o 4,4 runy powyżej średniej, zajmując 12. miejsce w lidze. Dobro przeważyło nad złem i może być również jego produktem.

„Trzeba coś zaryzykować, aby coś się udało” – powtarzał w tym sezonie menadżer AJ Hinch.

Mówiąc w tym tygodniu o Corze, Hinch przyznał, że cechuje ją ciągła nieustraszoność. Dodał też: „To nie przypadek. Nie jest lekkomyślny. Jest niesamowitym trenerem trzeciej bazy ze względu na swoje przygotowanie i to, czego uczy się o zapolowych, czego uczy się o naszych biegaczach, czego wymaga od chłopaków i tego, jak komunikuje się z zawodnikami. … Miał wpływ na nasz styl gry i naszą wytrzymałość, a nasza reakcja na przeciwności losu jest bardzo konsekwentna dzięki sposobowi, w jaki trenuje”.


Cora macha do biegaczy z takim zapałem, że jego stożek rotatorów powinien budzić niepokój. (Zdjęcie: Junfu Han / Imagn Images)

Zabawne zatem, jak motywy sezonowe mogą łączyć się w krytycznym momencie.

Aby zrozumieć, jak Tygrysy zebrały siły, aby w czwartek pokonać Rays 4:3, co było ich ostatnim zwycięstwem, które zadecydowało o pulsie, musisz przypomnieć sobie spotkanie w Seattle, wszystkich biegaczy wyrzuconych z domu i wszystkich, którzy byli bezpieczni i uroczystości, które po nim nastąpiły.

W ósmej rundzie Tygrysy prowadziły 3:2. Jeden z nich wypadł, gdy Riley Greene uderzył po ziemi w środkowym polu. Z Mattem Vierlingiem przy talerzu Greene odczytał piłkę z ziemi Ręka Garretta Cleavingera. Chociaż piłka nie przeleciała daleko od łapacza Bena Rortvedta, Greene pobiegł w stronę drugiego miejsca i poszybował głową w dół, bezpieczny na jedno uderzenie serca.

“I Widziałem, jak odskoczyło, i po prostu wystartowałem” – powiedział Greene. „Dodatkowe 90 stóp jest zawsze ogromne w takich sytuacjach”.

Vierling, zawodnik, który uosabia pseudonim drużyny „Gritty Tigs”, następnie odbył drugi spacer tego dnia. To przygotowało sytuację dla debiutanta drugiego bazowego Colta Keitha, który walczył z ciężarkami na rękach i ostatecznie wbił wpadkę w płytką środek. Greene dobrze odczytał uderzenie Keitha.

Ku zaskoczeniu Cora położyła go na talerzu. „Wiem, że wybiorę się tam 10 razy na 10, zwłaszcza z Joeyem” – powiedział Greene.

Rzut uzbrojonego w rakietę José Siriego ze środkowego pola odbił się od trawy, nieco powyżej linii. Greene ponownie się poślizgnął i zabrudził swoją koszulkę brudem. Mecz był remisowy.

Nie można pominąć faktu, że Vierling również przesunął się z miejsca pierwszego na trzecie, jak to miało miejsce wiele razy w tym sezonie. Jego wskaźnik zdobywania dodatkowych baz zajmuje czwarte miejsce w lidze amerykańskiej. Tylko trzech graczy AL przeszło w tym sezonie z pierwszego miejsca na trzecie w grze pojedynczej więcej razy niż on (15).

W ziemiance debiutant Justyn-Henry Malloy stał przy stojaku na nietoperze i czekał. Hinch umieścił Malloya, a Kerry Carpenter stanął twarzą w twarz z leworęcznym Cleavingerem. Malloy liczył na pełnych obrotach, a następnie podniósł piłkę do środka, na tyle głęboko, aby zdobyć bramkę dla Vierlinga, który wbił się w talerz, zacisnął pięści i zawył, gdy Tygrysy objęły prowadzenie.

Vierling grał na lewym skrzydle, na trzeciej bazie, a także zadebiutował w sezonie na pierwszej bazie w meczu, w którym Hinch opróżnił swoją ławkę rezerwowych pod koniec ósmej rundy. Niedoceniony w ciągu miesiąca, w którym tak wielu graczy Tygrysów stworzyło zdumiewające historie, Vierling był w zeszłym sezonie nominowanym do nagrody Heart and Hustle Award, zawodnikiem, który powrócił do formy, który zwiększył swoją siłę i zanotował 16 home runów, ale nie stracił ani grama swojej zawziętej determinacji.

„Nie przeoczamy tego” – powiedział Hinch. „Nie rozmawiamy o nim zbyt wiele, ponieważ jest stabilny, bardzo łatwo wykonuje naprawdę proste rzeczy i zawsze znajduje sposób, aby przyczynić się do zwycięstwa”.

Przed końcem ósmej ósemki Journey grał przez nagłośnienie w Comerica Park, tak jak ma to miejsce w każdym meczu.

Po prostu chłopak z miasta.

Urodził się i wychował w południowym Detroit.

Poranny tłum zaśpiewał refren „Don’t Stop Believin’” i bardziej niż kiedykolwiek te banalne słowa wydawały się prorocze. Po powrocie Jason Foley zamknął drzwi w dziewiątym meczu, a Tygrysy zwyciężyły po raz 30. w 41 meczach. Ich magiczna liczba spadła do dwóch. Osiem meczów poza miejscem play-off przed pełnym pasji wykładem Cory w Seattle, rozstrzygnięcie może nastąpić już w piątek.

„Powiedziałbym, że widziałem bardziej szalone” – powiedział Greene – „ale tak nie jest”.

(Zdjęcie na górze: Duane Burleson/Getty Images)



Zrodlo