Izrael i Hezbollah wymieniają ogień, a tysiące ludzi ucieka z południowego Libanu

Izrael i Hezbollah prowadzą wymianę ognia dzień po tym, jak izraelskie wojsko przeprowadziło falę ataków lotniczych na Liban, w wyniku których zginęło ponad 500 osób i pojawiły się obawy przed wybuchem wojny.

Hezbollah powiedział we wtorek, że wystrzelił salwę rakiet w izraelskie bazy lotnicze, w tym lotnisko Megiddo w pobliżu północnej Afuli i fabrykę materiałów wybuchowych około 60 km (37 mil) w głąb Izraela. System obrony przeciwrakietowej Iron Dome przechwycił większość salw, które spowodowały minimalne szkody, poinformowała armia izraelska.

Ponad 50 pocisków zostało wystrzelonych z Libanu w kierunku północnego Izraela we wtorek, poinformowało izraelskie wojsko, a większość „została przechwycona”. Nie zgłoszono żadnych ofiar.

Poinformowano również, że w nocy zaatakowano „dziesiątki celów Hezbollahu w kilku rejonach południowego Libanu”.

Do nowych ataków doszło po tym, jak Izrael poinformował, że w poniedziałek wystrzelił w kierunku Libanu ponad 1600 pocisków, najpierw uderzając w obszary w południowym Libanie, a następnie rozszerzając bombardowanie na Dolinę Bekaa na wschodzie kraju. Jest to największy wybuch przemocy od czasu ostatniej wojny w 2006 r.

Libańskie Ministerstwo Zdrowia Publicznego poinformowało we wtorek, że w wyniku ataków lotniczych zginęło 558 osób, w tym 50 dzieci i 94 kobiety, a co najmniej 1835 zostało rannych.

Strajki spotkały się z globalnym potępieniem i apelami o deeskalację. Przywódcy świata spotkali się w Nowym Jorku na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ.

Dziesiątki tysięcy ludzi zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów w poniedziałek i w nocy, „a liczba ta stale rośnie”, powiedział rzecznik Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) Matthew Saltmarsh reporterom w Genewie we wtorek, dodając, że „liczba ofiar wśród cywilów jest nie do zaakceptowania”.

Kiedy ludzie uciekali z południa kraju w kierunku stolicy, Bejrutu, autostrady były zablokowane przez całą noc.

Ludzie siedzą z dobytkiem na pace ciężarówki, która przybywa do nadmorskiego miasta Naameh, na południe od stolicy Libanu, Bejrutu [Fadel Itani/AFP]

Szkoły przekształcono w tymczasowe schroniska, a Ministerstwo Zdrowia zwróciło się do personelu medycznego o odłożenie przyjmowania pacjentów w przypadkach niebędących nagłymi, aby zrobić miejsce dla rannych.

Nasser Yassin, minister koordynujący działania kryzysowe, powiedział agencji Reuters, że w szkołach i innych placówkach utworzono 89 tymczasowych schronień, które mogłyby pomieścić ponad 26 000 osób uciekających przed „izraelskimi okrucieństwami”.

Libańska obrona cywilna zajęła się 176 pożarami spowodowanymi przez izraelskie ataki. Powiedziała, że ​​odpowiedziała na pożary na terenach rolniczych w Harf Miziara i Qartaba oraz na wysypisku śmieci w Mashha, między innymi.

Minister zdrowia Firass Abiad powiedział, że izraelskie naloty były skierowane przeciwko ośrodkom medycznym, karetkom pogotowia i samochodom osób próbujących uciec. Atak wywołał falę uderzeniową w kraju i poza nim.

Według strony internetowej międzynarodowego lotniska Rafic Hariri odwołano ponad 30 lotów międzynarodowych do i z Bejrutu.

Qatar Airways poinformowało, że zawiesiło loty do i z Bejrutu do środy. Niemieckie Lufthansa, Air France i Delta Air Lines ze Stanów Zjednoczonych również zawiesiły loty do Bejrutu w ostatnich dniach, a niektóre linie lotnicze również odczuły skutki tych działań w odniesieniu do usług do Izraela i Iranu.

INTERAKTYWNY-ŚLEDZENIE-NA-ŻYWO-GAZA_LIBAN-24-WRZEŚNIA-2024-ZMIENIONY

Prawie codzienne walki transgraniczne między izraelskim wojskiem a libańską grupą zbrojną, które mają miejsce od października, kiedy Izrael rozpoczął wojnę w Strefie Gazy, zmusiły do ​​przesiedlenia dziesiątki tysięcy mieszkańców po obu stronach.

Do eskalacji doszło po tym, jak w zeszłym tygodniu w Libanie eksplodowały tysiące pagerów i krótkofalówek w atakach, za które również obwiniano Izrael. W tych eksplozjach zginęło około 40 osób, a prawie 3000 zostało okaleczonych i rannych, w tym kobiety i dzieci. Izrael nie zaprzeczył atakowi ani nie przyznał się do odpowiedzialności za niego.

W piątek Izrael zaatakował południowe przedmieścia Bejrutu, zabijając 59 osób, w tym zastępcę dowódcy zbrojnego skrzydła Hezbollahu, Ibrahima Aqila.

Zapytany, czy armia rozważa lądowa inwazję na Liban, rzecznik armii izraelskiej Daniel Hagari powiedział reporterom w poniedziałek: „Zrobimy wszystko, co konieczne, aby mieszkańcy północy bezpiecznie wrócili do swoich domów”.

Krytycy twierdzą, że poniedziałkowego ataku można było zapobiec, a mieszkańcy Izraela mogli wrócić na północ, ponieważ Hezbollah zapowiedział, że zaprzestanie ataków na północny Izrael, jeśli osiągnięte zostanie zawieszenie broni w Strefie Gazy.

„Izrael nie był gotowy zakończyć wojny w Gazie, więc teraz jesteśmy w trakcie kolejnej wojny na bardzo dużą skalę” – powiedział Gideon Levy, felietonista izraelskiej gazety Haaretz, w wywiadzie dla Al Jazeery.

Zrodlo