„Pingwin”: Dlaczego nie usłyszysz tego pseudonimu zbyt często w serialu HBO

W pierwszym odcinku nazywany jest „Oz”, „Oswald”, „mała suka” i „słaby mały pizdowaty chłopiec”. Ale ani razu nikt nie nazywa tytułowego bohatera Colina Farrella „pingwinem”. I tak mniej więcej będzie przez następne osiem odcinków serialu HBO.

Chociaż poprzednie wersje aktorskie i animowane złoczyńcy Oswalda Chesterfielda Cobblepota przybrały charakterystyczny przydomek, Pingwin showrunnerka Lauren LeFranc mówi, że w serialu używa go oszczędnie z pewnego powodu, po wydarzeniach z udziałem Matta Reevesa Batman.

„Wiedziałem, że Oz nie docenia tego określenia i było to dla niego czymś obraźliwym” – mówi LeFranc Deadline. „Gangsterzy w gangach często mają takie przezwiska dla ludzi. Więc miało sens, że jego przezwiskiem od innych będzie Pingwin. Ale nie jest to określenie, które on akceptuje”.

W rzeczywistości LeFranc starała się unikać wszelkich cech, które uczyniły tę postać komiksową tak charakterystyczną na przestrzeni lat. Oddaje hołd mitologii Pingwina, pozwalając Farrellowi używać parasola na początku odcinka pilotażowego (oczywiście bez wbudowanej broni, takiej jak pistolet lub miotacz ognia). Ale cylinder, ogon i czarna cygarniczka? Nie wchodzi w grę, przynajmniej na razie.

„Chciałam mieć pewność, że możemy przyciągnąć uwagę osób, które tego nie widziały lub nie uważały, że to coś dla nich, które niekoniecznie byłyby zainteresowane serialem o komiksach” – mówi Deadline. „Nie postrzegam naszego serialu jako serialu o komiksach. Postrzegam go raczej jako dramat kryminalny… z pewnością dramat oparty na postaciach. Chciałam mieć pewność, że możemy przyciągnąć uwagę większej liczby osób, ponieważ staramy się opowiadać historie, które są bliskie i trochę inne. Mam nadzieję, że osoby, które niekoniecznie są fanami gatunku, będą zainteresowane tym serialem”.

LeFranc traktuje nawet stopę końsko-szpotawą Oza z odrobiną wrażliwości. „Próbuję [work] z empatii, ale nie jako wymówki, dlaczego jest taki, jaki jest” — mówi. „To było ważne, kiedy to kręciliśmy i kiedy wybieraliśmy do tego muzykę, abyśmy nie mieli przesłodzonej muzyki. To nie jest coś, co ma mówić: ‘och, spójrz na Oza, biednego go’. On tego tak nie postrzega i nie dlatego Oz jest taki, jaki jest. To nie jest coś, o czym Oz rozmawia z innymi ludźmi, więc po prostu nie wydawało mi się to stosowne. Ponadto jestem świadoma okropnych tropów w komiksach pod względem niepełnosprawności i tego, co definiuje złoczyńcę. Wiele z tego to blizny na twarzy lub coś, co sprawia, że ​​czują się Inny. Chciałem zrozumieć go psychologicznie i sprawić, by jego złoczyństwo wynikało z tego, kim jest w głębi duszy emocjonalnie, a nie z jakiejkolwiek fizycznej dolegliwości czy niepełnosprawności”.

Farrell ze swojej strony docenia, że ​​pseudonim został w większości pominięty w scenariuszu, choć chciałby, żeby pozostał w jednej konkretnej scenie, która ostatecznie została wycięta. „Są dzieci, które mówią mi: »jesteś pingwinem«. A ja mówię: »tak, to prawda«” — wspomina Farrell w Deadline. „Miałem wrażenie, że Oz faktycznie wkraczał w ten pseudonim i w swój własny mit. To nie jest niezbędne, ale podoba mi się ta idea, że ​​pod koniec jest z tym w porządku. Widzi siłę w posiadaniu takiego pseudonimu”.

Zrodlo