Świetne popołudnie dla Tomása Rufo w błyskotliwej walce byków, także na poziomie bydła w Talavera

Byk superklasy z Garcigrande otworzył arenę, ustawiając samolot na właściwym słupku, redukując go, gdy dotarł do jurysdykcji Tomása Rufo, który poprowadził go pionowo, z przyjemnością owijając go wokół talii. Pierwszego zgrabnie zabił i na jego rękach było pierwsze ucho popołudnia.

Wydostanie się drugiego, Santiago Domecqa, zajęło mu trochę czasu, ponieważ zaplątał się w liny drzwi do chlewu. Nie wiemy, czy ta okoliczność i przewidywalna walka byka o uwolnienie wyczerpały jego zasoby sił. Faktem jest, że byk o ogromnym duchu chciał więcej, niż mógł, dlatego ludzie nie zwracali zbytniej uwagi na to, czego próbował Rufo.

Trzeci, autorstwa Victoriano del Río, był po prostu niezwykły. Od początku w fartuchach, po przyjęciu go na kolanach przy porta gayola, było wiadomo, że atak był wyjątkowy ze względu na sposób, w jaki odwrócił twarz. Rufo odciął sobie dwoje uszu dla dodatkowego zadania, chyba że w pierwszych etapach zapowiadał coś wielkiego. Obydwa haki wymagały poświęcenia, determinacji i dostosowania, choć najlepszy był ten lewy, przez który byk przeszedł od samego dołu. Nagroda dla Victoriano była w zamian, a dla jego matadora w dwójce uszu.

Ale jeśli trzeci był niezwykły, to czwarty, z El Freixo, był nie mniej. Robił bruzdy na piasku, gdy atakował z prawej strony, nie podnosząc twarzy, szarżując w zakręcie. Rufo zmiażdżył go zadaniem o bardzo długich seriach i bardzo niskim poziomie, budując dzieło – dane swojemu ojcu – które zakończyło się ułaskawieniem byka z El Freixo, którego farmer El Juli podróżował z Rufo, którego nie Dali mu trofeum.

Piąty został zwrócony za ciągnięcie zadu, a na jego miejsce przyszła czapka z tego samego inwentarza co właściciel Daniel Ruiz. Było to również godne uwagi i ostatecznie miało wielką treść. W pierwszych taktach nie skończył upokarzający, ale w mule emanował oddaniem i rytmem, cechami, które Rufo wykorzystał w długim i wściekłym utworze, w którym połączenie wyróżniało się. Po zabiciu pierwszej próby otrzymał dwoje uszu.

A na domiar złego w szóstej części pojawiła się także Porta Gayola z dodatkiem trzeciej banderilli, w której sam matador wystąpił z większą wolą niż błyskotliwością. Ten z Núñez del Cuvillo miał świetną lewą ostrogę, którą sporadycznie wykorzystywał ten z Pepino, który zdecydował się na arrimón, gdy przycisnął swojego szlachetnego przeciwnika. I przez wiarę ściskał go, aż oderwał ucho, którym zakończył triumfalną walkę byków, z wielkim poziomem torreadora z Toledo i stoczonych walk byków.

Zrodlo