W ubiegłym roku przemysł modowy przyczynił się aż 97 milionów ton odpadów na wysypisko.
Szacuje się, że 63 procent materiałów wykorzystywanych do produkcji naszej odzieży to odpady tekstylne wykonane z nowego plastiku.
Wszyscy wiemy, że plastik jest tutaj na stałe – dosłownie. Rozpad plastiku zajmuje od 20 do 500 lat, a nawet wtedy nigdy nie znika całkowicie. Zamiast tego po prostu staje się mniejszy, przenikając nasze oceany niekończącym się strumieniem materiałów syntetycznych.
WITAM! Planeta pozytywna Trenerka ekologiczna Lucy Johnson odkrywa, co kryje się za naszą plastikową (nie do końca) fantastyczną obsesją na punkcie syntetycznych ubrań.
Kiedy zacząłem eksperymentować z bardziej ekologicznym życiem, zacząłem zauważać coś ciekawego w mojej garderobie. Ubrania, które kupowałem – zwłaszcza te tańsze – nie były tak trwałe, jak kiedyś. Po kilku praniach szwy się rozpruwały, tkaniny się mechaciły, a kolory blakły.
Gdy zaczęłam zgłębiać tajemnicę mojej rozpadającej się garderoby, uświadomiłam sobie, że nie tylko moje ubrania były coraz gorzej wykonane, ale również to, że całkiem sporo z nich było wykonanych z plastiku.
Etykiety moich koszulek, kurtek i spodni wskazywały na zaskakująco dużą ilość materiałów syntetycznych. Okazało się, że większość moich ubrań nie była zrobiona z naturalnych włókien, jak zakładałem.
„Poliester, nylon i akryl po cichu wdzierały się do mojej szafy. Wygląda na to, że nie jestem w tym odosobniony. Nasze szafy wypełniają się syntetycznymi ubraniami”.
Szacuje się, że prawie 70 procent wszystkich ubrań zawiera plastik w jakiejś formie, przy czym poliester jest najpowszechniejszy. Co sprawiło, że zacząłem się zastanawiać – dlaczego w ogóle nosimy plastik?
Plastik jest nie tylko zły dla planety, jest również zły dla nas. Nie pozwala nam się pocić, zatrzymuje ciepło i wilgoć, powoduje podrażnienia skóry, podejrzane zapachy i zaostrza stany takie jak egzema.
Jego drobne cząsteczki wypłukują się z ubrań w pralkach i trafiają do oceanu, a coraz częściej także do naszych organizmów.
Dopiero od lat 2000. plastik wkradł się do naszych szaf. Kiedy byłem dzieckiem, ubrania, podobnie jak jedzenie, pochodziły z ziemi. Tkaniny takie jak bawełna, len i konopie były uprawiane z ziemi, przędzone na włókna i wytwarzane z nich ubrania.
Dlaczego owijamy się plastikiem?
Ponieważ jest tańszy. Syntetyczne włókna, wykonane z paliw kopalnych, kosztują grosze, co pozwala markom obniżyć koszty produkcji naszych ubrań i pozwala nam mieć kilka dodatkowych kurtek w szafach. Na szczęście moda nigdy nie stoi w miejscu. Sprzeciw wobec plastyfikacji mody nabiera tempa. A nową granicą mody jest gleba.
Śmiem twierdzić, że gleba staje się coraz bardziej seksowna. Modelka Arizona Muse, której działalność charytatywna BRUD skupia się na przekształceniu mody w rozwiązanie problemu klimatu, powiedział mi: „Musimy uznać glebę za początek łańcucha dostaw mody”.
Podobnie jak jedzenie, ubrania mogą wyrastać z ziemi i do niej powracać, w sposób, który faktycznie poprawia zdrowie gleby. Kiedy ubrania są wykonane z naturalnych włókien uprawianych w glebie w sposób regeneracyjny, nie tylko są przyjemniejsze dla skóry, ale także wzbogacają glebę, odżywiając ekosystem roślin, owadów i zwierząt, które są od niej zależne, i wciągając węgiel z powrotem do ziemi.
Co więcej, biodegradowalne włókna naturalne mogą następnie powrócić do ziemi.
Jak mówi Arizona: „Wyobraź sobie przyszłość, w której stosy odpadów modowych mogą być zjadane przez robaki, zamieniane w glebę, gdy odżywiają one życie roślinne, zamiast surowych toksycznych odpadów, które widzimy dziś w ogromnych stosach odpadów odzieżowych”.
Ale jak możemy sobie pozwolić na takie ubieranie się? Ubrania wyhodowane z włókien uprawianych ekologicznie są śmiesznie drogie w porównaniu do koszuli za 5 funtów od giganta fast-fashion.
Podobnie jak wiele osób w tej podróży, zaczęłam od przyjęcia nastawienia „kupuj lepiej, kupuj mniej”. Zaczęłam inwestować w mniej ubrań wykonanych z czysto naturalnych włókien, takich jak bawełna organiczna i len, i przyjęłam trend ponownego noszenia.
Tak, moje ubrania mogą być na początku droższe, ale za to służą o wiele dłużej, noszenie ich sprawia przyjemność, a ja w mniejszym stopniu przyczyniam się do zanieczyszczenia środowiska mikroplastikiem.
Zanim nie rozpocząłem tej podróży, nie zastanawiałem się dwa razy nad tym, z czego zrobione są moje ubrania. Ale teraz mam w zwyczaju zadawać sobie pytanie: Z czego to jest zrobione? Skąd się wzięło i gdzie skończy, gdy się w końcu zużyje?
I ciągle sobie przypominam, czy ja… Naprawdę chcesz się owinąć plastikiem?