Izraelski atak powietrzny na Bejrut zabija osiem osób, a ogień transgraniczny nasila się

Libańskie ministerstwo zdrowia poinformowało, że w izraelskim ataku lotniczym na południowe przedmieścia stolicy Libanu, Bejrutu, zginęło co najmniej osiem osób, a 59 zostało rannych.

Libańska Narodowa Agencja Informacyjna (NNA) poinformowała, że ​​wśród ofiar ataku na budynek przy ulicy Jamous w południowym Bejrucie, do którego doszło w piątek, jest pięcioro dzieci.

Agencja podała, że ​​samolot F-35 dwukrotnie zaatakował obszar mieszkalny.

Izraelskie wojsko poinformowało o przeprowadzeniu „celowego ataku” w stolicy Libanu, twierdząc, że uderzono w pobliżu kluczowych obiektów Hezbollahu w Dahiyeh.

„Ten [Israeli military] przeprowadził ukierunkowany atak w Bejrucie. W tej chwili nie ma żadnych zmian w wytycznych obronnych Home Front Command”, powiedział, nie podając dalszych szczegółów.

Jak podają dwa źródła w służbach bezpieczeństwa w Libanie oraz izraelskie radio wojskowe, celem ataku był dowódca operacyjny Hezbollahu Ibrahim Aqil, który służy w najwyższym organie wojskowym tej organizacji.

Zeina Khodr z Al-Dżaziry, relacjonująca wydarzenia w Bejrucie, stwierdziła, że ​​Dahiyeh jest uważane za bastion Hezbollahu.

„To poważna eskalacja. Dostajemy raporty, że to może być celowe zabójstwo” – powiedziała.

„To nie pierwszy raz, kiedy południowe przedmieścia Bejrutu stają się celem ataku, ale zdjęcia z miejsca zdarzenia pokazują niemal całkowicie zniszczony budynek, więc prawdopodobne jest, że będą ofiary wśród cywilów”.

Zein Basravi, relacjonujący wydarzenie z Ammanu, ponieważ kanał Al-Dżazira został w Izraelu zakazany przez rząd, powiedział, że izraelskie media donoszą, iż celem ataku był wysoko postawiony urzędnik Hezbollahu.

„Armia izraelska wydała ostrzeżenia dla narodu izraelskiego, mówiąc, że wszystko jest na stole i że trzeba być przygotowanym” – powiedział.

„Obecnie ponawiane są apele o pozostanie w pobliżu schronów przeciwbombowych”.

Hezbollah wystrzeliwuje dziesiątki rakiet

Według doniesień izraelskiego wojska, w piątek Hezbollah ostrzelał północny Izrael około 170 rakietami od rana, dzień po tym, jak przywódca ugrupowania Hassan Nasrallah obiecał odpowiedzieć Izraelowi na masowy atak bombowy.

Przed atakiem Izraela na Bejrut wystrzelono około 150 rakiet, a około 20 po ataku.

Wspierana przez Iran grupa potwierdziła ataki, nie podając jednak ich liczby.

Izraelskie wojsko poinformowało, że rakiety spadły w pięciu falach w piątkowe popołudnie, celując w cele położone wzdłuż zniszczonej granicy z Libanem.

Napięcie między Izraelem a Hezbollahem wzrosło po dwóch dniach sabotażowych ataków, za które obwiniano Izrael, w wyniku których eksplodowały tysiące urządzeń komunikacyjnych, w wyniku czego zginęło co najmniej 37 osób, a prawie 3000 zostało rannych, w tym cywile.

Jednak Hezbollah stwierdził, że rakiety były odwetem za izraelskie ataki na wioski i domy w południowym Libanie.

Dym unosi się nad miejscem izraelskiego ataku lotniczego na południową libańską wioskę Kfar Kila, 20 września [Rabih Daher/AFP]

Izraelskie wojsko twierdzi, że ostrzał rakietowy nie spowodował żadnych obrażeń, a służby ratownicze gaszą pożary, które powstały na skutek spadających odłamków.

Wśród celów ataku wymieniono okupowane Wzgórza Golan, region Górnej Galilei i miasto Safed.

Filmy z północnego Izraela opublikowane w internecie pokazują przechwytywanie rakiet przez izraelski system Iron Dome, w tle słychać syreny.

Wojsko poinformowało, że obrona przeciwlotnicza zestrzeliła część rakiet, inne spadły na otwartą przestrzeń.

Do ostrzału doszło po tym, jak izraelskie wojsko poinformowało, że w ciągu nocy uszkodziło dziesiątki wyrzutni rakietowych, które były gotowe do użycia przeciwko Izraelowi.

Przez prawie rok Hezbollah angażował się w niemal codzienne wymiany ognia z siłami izraelskimi wzdłuż granicy libańsko-izraelskiej, wspierając Hamas. Dziesiątki tysięcy ludzi po obu stronach granicy zostało również zmuszonych do opuszczenia swoich domów z powodu walk.

Rami Khoury, profesor z Amerykańskiego Uniwersytetu w Bejrucie, powiedział stacji Al Jazeera, że ​​„Izrael jest w stanie „szaleństwa”, ośmielony niezachwianym poparciem USA dla „robienia wszystkiego, czego chcą”.

Powiedział eskalacja konfliktu między Izraelem a Hezbollahem wydaje się nieunikniona, ale dodał, że nie sądzi, aby groziła nam totalna wojna regionalna.

Khoury przypomniał, że Izrael od dawna dąży do pokonania Hezbollahu, który jest lepiej wyposażony niż Hamas i ma bliższe powiązania z Iranem.

„Problem polega na tym, że próbowano tego wiele razy, ale bez powodzenia” – dodał Khoury.

Zrodlo