Omówienie Ligi Mistrzów: Michael Jordan spotyka Lamine Yamala, niesamowite obrony i geniusz „bez patrzenia”

Liga Mistrzów w czwartek? Przyzwyczajenie się do niej zajmie trochę czasu, ale odnowiona wersja elitarnych rozgrywek Europy była bardziej intrygująca w trzecią noc.

Był to jedyny dzień meczowy, w którym nie doszło do spotkania dwóch europejskich gigantów, ale i tak nie brakowało emocji: Arsenal przegrał z Atalantą, Bayern Leverkusen Xabiego Alonso pewnie awansował z Ligi Europejskiej, dwóch pożądanych napastników zaliczyło niezapomniane chwile, debiutant w Lidze Mistrzów zaliczył zwycięski początek, a na trybunach pojawiła się ikona amerykańskiego sportu, która miała być świadkiem przyszłego wielkiego triumfu.

Tutaj, Lekkoatletyczny zagłębia się w najlepsze historie bardziej szczegółowo.


Jamał x Jordania = moc gwiazd

Przed meczem Monaco z Barceloną rozmowy dotyczyły 17-letniego Lamine Yamala, piłkarza gości, i tego, czy jest on obecnie wymieniany jako najlepszy piłkarz wszech czasów, jeśli chodzi o nastoletnie gwiazdy piłki nożnej.

Jamał niedawno zabłysnął na Mistrzostwach Europy z reprezentacją Hiszpanii, strzelając jedną z bramek turnieju i pomagając swojemu krajowi zdobyć tytuł.

Jeśli Jamal potrzebował rady, jak poradzić sobie ze swoją świeżo zdobytą sławą, na Stade Louis II był człowiek, który mógł mu jej udzielić — legenda NBA Michael Jordan.

Monako nie potrzebuje większego blasku ze swoimi ogromnymi jachtami i wystawnymi kasynami, ale obecność Jordana — siedzącego za czerwoną aksamitną liną na korporacyjnych siedzeniach — z pewnością dodała wydarzeniu kolejnego wymiaru.


Michael Jordan był obecny, aby zobaczyć, jak Lamine Yamal rozświetla Monako (Chris Ricco – UEFA/UEFA via Getty Images)

Nawet jeśli wykluczyć, że Jordan przybył tam tylko po to, by oglądać zawodnika Barcelony Julesa Kounde’a noszącego słynną koszulkę z numerem 23, to miał okazję przekonać się na własne oczy, dlaczego Yamal stał się już piłkarzem królewskim.

Skrzydłowy wyrównał wynik swojej drużyny wspaniałym golem strzelonym solo, po tym jak jego kolega z drużyny Eric Garcia został wyrzucony z boiska już 10 minut później.

Wszyscy wiedzą, że chce wkroczyć do środka lewą nogą, ale zatrzymanie go to zupełnie inna sprawa. Dryblował do środka i odbił sprytne wykończenie w dolny róg bramki po stronie bliskiej, błysk geniuszu, który w pewnym stopniu uwypuklił przepaść między nim a niektórymi kolegami z drużyny.


Lamine Yamal strzelił wspaniałego gola w przegranym meczu (Chris Ricco – UEFA/UEFA via Getty Images)

Dyrektorzy Nike nie umknęli uwadze, że gdy kamera pokazywała reakcję Jordana — jednej z czołowych postaci marki od czasu podpisania pierwszej umowy w 1984 r., która wciąż nosi swoją kultową czapkę Jumpman — Yamal miał na sobie buty Adidasa, ponieważ wcześniej w tym roku zmienił markę.

Mimo że Barcelona ostatecznie przegrała 2-1, to i tak czuło się, że to był kolejny wieczór, w którym Yamal udowodnił, że jest supergwiazdą swojego pokolenia.


Jak Raya zdołała tego dokonać?

Druga połowa meczu pomiędzy Atalantą i Arsenalem trwała zaledwie dwie minuty, gdy Thomas Partey podciął Edersona i w efekcie przyznał gola karnego.

Przegląd materiału VAR ciągnął się, ale bramkarz Arsenalu David Raya dobrze wykorzystał opóźnienie. Pobiegł do linii środkowej, aby otrzymać instrukcje od trenera bramkarzy Inaki Cany. To, które dokładnie algorytmy zostały udostępnione, jest tajemnicą ukrytą za ich rękami, ale cokolwiek zostało powiedziane, zadziałało.


David Raya otrzymuje instrukcje od trenera bramkarzy Arsenalu, Inakiego Cany (Justin Setterfield/Getty Images)

Mateo Retegui wyszedł z zamkniętym ciałem, co wskazywało, że umieścił piłkę po swojej lewej stronie. Raya wyczuł to na początku, ale angażując się tak całkowicie, faktycznie zanurkował obok piłki i odbił ją z powrotem na ścieżkę włoskiego napastnika.

Wyglądało to na pewny gol, ponieważ piłka odbiła się łaskawie i wpadła do pustej bramki, ale Raya nie był gotowy się poddać. Przywołując dwie dekady pamięci mięśniowej, podniósł się na nogi, prawie nie używając rąk jako dźwigni, i przebiegł przez bramkę, wyciągając piłkę zza siebie lewą ręką. Powtórki pokazały, że nie dopuścił do przekroczenia linii bramkowej przez prawie połowę piłki.

Czytelnicy z Wielkiej Brytanii mogą obejrzeć tutaj:

Czytelnicy z USA mogą obejrzeć tutaj:

Było to bardzo podobne do jego podwójnej obrony w meczu z Aston Villą, dzięki której został nagrodzony tytułem najlepszej obrony miesiąca Premier League w sierpniu.

Bramkarze setki razy w tygodniu ćwiczą obronę strzału, po czym natychmiast podskakują na nogi i oddają kolejny strzał. Jednak siła rdzenia niezbędna do pokonania takiej przeszkody w grze na najwyższym poziomie jest imponująca.

To świadectwo charakteru Rayi. Dziesięć lat temu grał dla Southport w przegranym 3-0 meczu z Macclesfield w piątej lidze angielskiej. Teraz jest niekwestionowanym numerem 1 Arsenalu, pomagając klubowi dotrzeć do ćwierćfinału Ligi Mistrzów w zeszłym sezonie dzięki swoim obronom w serii rzutów karnych przeciwko Porto.

W Bergamo dodał do swojej stale powiększającej się kolekcji kolejny niezapomniany moment.


Geniusz Bonifacego, który nie patrzy

Jest ono powszechnie znane jako zagranie pozorowane Thierry’ego Henry’ego — na cześć francuskiego mistrza świata — ale napastnik Bayeru Leverkusen, Victor Boniface, może musieć zastrzec je jako swoje po asyście w meczu z Feyenoordem.

W 30. minucie Nigeryjczyk otrzymał piłkę, gdy Thomas Beelen był tuż na palcach. Jakoś udało mu się odbić ją między nogami…

… a gdy David Hancko rzucił się na niego, udało mu się również wykonać na nim muszkę, wykonując ruch od tyłu

Jeśli w tej kwestii można było mówić o jakimś szczęściu, to od tego momentu były to wyłącznie umiejętności.

Podczas gdy kilku graczy blokowało go na skraju pola karnego, Boniface wygiął prawą nogę do tyłu, jakby przygotowywał się do strzału.

Jednak zamiast postawić lewą nogę do strzału, wykorzystał ją, by zagrać piłkę szeroko do swojego kolegi z drużyny, Jeremiego Frimponga, znajdującego się na jego zewnętrznej stronie…

… cały czas machając prawą nogą w powietrzu.

Ani razu nie odwrócił wzroku od bramki i to właśnie sprawiło, że przebranie było tak skuteczne. Obrońcy Feyenoordu kupili manekina i otworzyło to przestrzeń dla Jeremiego Frimponga, który zagrał piłkę wzdłuż bramki do Alexa Grimaldo, który podwyższył wynik na 2-0.

Nie jest to jednorazowy wybryk Bonifacego, który strzelił 21 goli w swoim pierwszym sezonie w Leverkusen w zeszłym sezonie w drodze do krajowego dubletu. To umiejętność, którą rozwinął lata temu w Nigeria Lagos, kiedy grał dla klubu Lagos Real Sapphire na zakurzonych, często nierównych boiskach.

Uliczny futbol jest bardzo żywy w jednym z najmłodszych miejsc na Ziemi. Gęstość talentów w stolicy Nigerii pomaga w tworzeniu tego rodzaju wyobraźni, ale imponująca postawa Bonfiace’a sprawia, że ​​jest on rzadkim połączeniem zarówno fizyczności, jak i finezji.


Sesko potrzebuje 11 sekund, żeby pokazać, dlaczego jest poszukiwanym mężczyzną

Gdy zegar na boisku Atletico Madryt wskazywał 3 minuty i 44 sekundy, Benjamin Sesko znajdował się 27 metrów od własnej bramki, a grupa piłkarzy gospodarzy zbliżała się do niego, uniemożliwiając mu przeprowadzenie kontrataku RB Lipsk.

W 3 minucie i 50 sekundzie Benjamin Sesko znajdował się 27 metrów od bramki Madrytu, zostawiając trzech obrońców sprawdzających, czy nie mają na sobie kapci.

Po zrobieniu najlepszego wrażenia na Usainie Bolcie, słoweński napastnik sprytnie podał piłkę do Lois Opendy. Następnie, gdy Jan Oblak rzucił się w prawo, by odbić strzał Opendy w niebo, Sesko zebrał energię, by wzbić się w powietrze i skierować piłkę do bramki.


Benjamin Sesko kiwa głową przeciwko Atletico Madryt (Oscar del Pozo/AFP via Getty Images)

To było 11 sekund, które pokazały, dlaczego znalazł się na listach największych klubów Europy.

Jego wzrost i umiejętności powietrzne oznaczają, że może być punktem centralnym ataku, podczas gdy jego tempo oznacza, że ​​może rozciągnąć grę z tyłu. To wyjątkowy profil i powód, dla którego Arsenal był zainteresowany letnim transferem, zanim zdecydował się zostać w Niemczech, podpisując nowy długoterminowy kontrakt.


Brest udowadnia, że ​​jest miejsce na romans

Niektórzy sceptycznie podchodzą do nowego formatu Ligi Mistrzów, ale daje on klubom, które zazwyczaj są chłopcami do bicia w czterozespołowej fazie grupowej, szansę na zdobycie chwały, choćby na jeden wieczór.

Take Brest, klub założony jako drużyna regionalna w Bretanii w 1950 roku, zbankrutował w 1991 roku. Musiał czekać do 2010 roku, aby powrócić do Ligue 1, ale dopiero od 2019 roku umocnił swoją pozycję w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Mało kto mógł się spodziewać awansu do europejskich pucharów, ale zatrudnienie Erica Roya w styczniu 2023 r. pozwoliło drużynie zająć trzecie miejsce w zeszłym sezonie i nieoczekiwanie zdobyć przepustkę do Ligi Mistrzów.


Brest składa hołd swoim fanom (Fred Tanneau/AFP via Getty Images)

To był ich pierwszy mecz w europejskiej piłce nożnej, nie mówiąc już o Lidze Mistrzów. Ich przeciwnicy, Sturm Graz, rywalizowali w rozgrywkach po raz pierwszy od 2000 roku, ale wypożyczony z Brighton Abdallah Sima strzelił wspaniałego gola zwycięskiego.

Nie był to najbardziej efektowny mecz tygodnia, ale jest coś orzeźwiającego w tym, że tabela ligowa nie jest całkowicie zdominowana przez stałych bywalców — przynajmniej na razie.


Wyniki czwartkowe

  • Feyenoord 0 Bayer Leverkusen 4
  • Crvena Zvezda Belgrad 1 Benfica 2
  • Atalanta 0 Arsenal 0
  • Atletico Madryt 2 RB Lipsk 1
  • Brześć 2 Sturm Graz 1
  • Monako 2 Barcelona 1

(Górne zdjęcia: Yamine Lamal i Michael Jordan; Getty Images)



Zrodlo