Czy po komentarzach Rodrie’go piłkarze powinni strajkować z powodu przeciążenia pracą? – The Debate

Lekkoatletyczny rozpoczął serię debat sportowych, w których dwóch pisarzy omawia konkretny temat. W tym wydaniu Steve Madeley i Rob Tanner dyskutują, czy piłkarze powinni strajkować z powodu obciążenia pracą.


We wtorek pomocnik Manchesteru City Rodri mówił o możliwości strajku piłkarzy, którzy będą musieli zmierzyć się z mniejszą liczbą meczów, w których mają wystąpić.

28-latek, który latem wygrał Euro 2024 z Hiszpanią i może mieć przed sobą dłuższy sezon, gdy City będzie rywalizować w Klubowych Mistrzostwach Świata FIFA przyszłego lata, odpowiedział na pytanie o strajk: „Tak, myślę, że jesteśmy blisko tego. Jeśli tak będzie dalej, nie będziemy mieli innego wyjścia. To nas martwi”.

Jego komentarz pojawił się po tym, jak bramkarz Liverpoolu Alisson również odniósł się do wpływu rozszerzenia Ligi Mistrzów na obciążenie zawodników.

Dobrostan graczy jest głównym zmartwieniem globalnego związku graczy FIFPro, który wszczął postępowanie prawne przeciwko FIFA w sprawie harmonogramu Klubowych Mistrzostw Świata, ale czy strajk graczy to właściwa droga? Czy zyskałby sympatię opinii publicznej lub coś by zmieniło? Jakie są konsekwencje nadmiernego wystawiania graczy? I czy istnieje lepszy sposób działania dla graczy?

Oto dwaj pisarze omawiający ten problem.

Rob Tanner: Nigdy nie sądziłem, że zgodzę się z Rodrieim po jego raczej niesportowych skargach na „szczęśliwe” podejście mojego klubu Leicester City, gdy pokonali Manchester City 5-2 w 2020 roku. Zabawki wyleciały wtedy z wózka i teraz znów można je zobaczyć, ale myślę, że ma rację.

Decyzja o strajku jest decyzją radykalną, ale nie ma wątpliwości, że obecnie na najlepszych piłkarzy nakładane są zbyt duże wymagania ze względu na rozszerzenie Ligi Mistrzów i Klubowych Mistrzostw Świata, a także na dalsze rozszerzanie turniejów międzynarodowych (w kolejnych Mistrzostwach Świata weźmie udział 48 drużyn).

Oczekiwanie, że gracz będzie grał do 70 meczów w sezonie na poziomie współczesnej gry, z intensywnością i agresją, będzie miało swoje konsekwencje, jak wskazują globalny związek graczy FIFPro i PFA. Może to mieć dla nich również konsekwencje w późniejszym życiu. Dobrostan graczy ma kluczowe znaczenie; są oni bardzo dobrze opłacani, ale nadal są ludźmi.

Steve Madeley: Świetnie, że ty i Rodri połączyliście siły wokół wspólnej sprawy, Robie, ale muszę się z wami obojgiem nie zgodzić.

Nie chodzi o to, że jestem niesympatyczny lub że uważam, że skoro zarabiają 250 000 funtów tygodniowo, powinni grać codziennie. Bez względu na to, ile zarabiają, istnieje ryzyko, że zostaną popchnięci za daleko — ale strajk byłby złym rozwiązaniem.

Po pierwsze, cały sens akcji protestacyjnej polega na tym, żeby wywołać taki smród, że opinia publiczna stanie za tobą murem, ale nie jestem pewien, czy zbyt wielu posiadaczy karnetów lub widzów telewizyjnych w Wielkiej Brytanii i na całym świecie, wydających wszystkie wolne pieniądze na oglądanie piłki nożnej, poprze piłkarzy odkładających sprzęt.

Kluczowym punktem jest to, że problem graczy wydaje się dotyczyć FIFA, UEFA i innych organów zarządzających, ale powinni oni poruszać swoje problemy ze swoimi pracodawcami, klubami. Ale grożąc oderwaniem się lig, kluby zasadniczo naciskały na rozszerzenie istniejących rozgrywek.

W przypadku największych klubów (zwłaszcza tych, które wspierały Europejską Superligę), zazwyczaj rozgrywają najwięcej meczów, ale mają też największe składy. Jeśli kluby chciałyby odciążyć zawodników, powinny wprowadzić odpowiednią rotację składów, zamiast oszczędzać ją na krajowe puchary.


(Visionhaus/Getty Images)

Garbarz: Masz rację. Ta akcja protestacyjna może nie wzbudzić sympatii większości opinii publicznej, ale myślę, że jest tu jeszcze jeden punkt dotyczący produktu, za który płacą pieniądze, aby go oglądać.

Jeśli kluby i stowarzyszenia będą nadal namawiać graczy do grania w coraz większej liczbie meczów, widowisko ucierpi. Czy kibice, którzy oglądają te mecze w domu, otrzymają wtedy wartość za swoje pieniądze?

Współczesna gra jest tak szybka i wymagająca fizycznie, ale od graczy oczekuje się, że będą grać na optymalnym poziomie przez cały czas. Jeśli spadną poniżej tych standardów, zostaną skrytykowani, ale prawda może być taka, że ​​gracz jest zmęczony lub gra z urazem.

Twoim kontrargumentem jest rotacja składu, ale kibice chcą widzieć najlepszą drużynę na boisku i najlepszych zawodników. Kiedy kluby wymieniają zawodników w mniejszych rozgrywkach pucharowych, często na trybunach są puste miejsca. Niezależnie od tego, czy podróżują na mecze osobiście, czy oglądają je w domu w telewizji, szerszy obraz dla kibiców jest taki, że zmęczeni zawodnicy (lub zwiększona rotacja składu) osłabiliby jakość i pozostawiliby ich w tyle.

Odpowiedź brzmi: mniej meczów — a jeśli strajk jest jedynym sposobem, aby gracze wymusili rozstrzygnięcie, to niech tak będzie.

Madeley: Biorę to wszystko pod uwagę i w idealnym świecie mielibyśmy mniej meczów, ale nie sądzę, żeby władze miały się ugiąć, nawet w obliczu strajku. Więc może nadszedł czas, aby kibice największych klubów przekalibrowali swoje oczekiwania. Jeśli chcą, aby ich drużyna rozegrała więcej meczów europejskich i walczyła o wygranie krajowych lig i pucharów, być może będą musieli zaakceptować, że zobaczą, jak ich menedżerowie będą częściej rotowali, aby utrzymać przeciążonych graczy w świeżości.

Jeśli jednak fani nie chcą więcej gier i nieuchronnego spadku jakości, będą musieli głosować nogami lub pilotami. Być może spadek zainteresowania, frekwencji i oglądalności — zwłaszcza jeśli poziom rywalizacji spadnie wraz ze zmęczeniem graczy — może mieć rzeczywisty wpływ.

Co dziwne, gdyby większe kluby, które rozgrywają najwięcej meczów, musiały dokonywać większej rotacji w Premier League, mogłoby to zwiększyć jej konkurencyjność.


Trener Man City Pep Guardiola narzekał, że jest za dużo meczów (Justin Setterfield/Getty Images)

Garbarz:Oprócz zmęczenia zawodników, myślę również, że istnieje niebezpieczeństwo zmęczenia piłkarskiego dla fanów. W telewizji jest tak dużo piłki nożnej, że można oglądać jeden lub więcej meczów prawie każdej nocy. Można mieć za dużo dobrego (a niektóre mecze, które oglądałem, z pewnością nie były tak dobre). Rynek musi osiągać punkt nasycenia, a to nie jest dobre dla „produktu”.

Gdyby strajk zawodników doprowadził do spadku liczby meczów (lub przynajmniej do zatrzymania wzrostu liczby meczów), wówczas poziom gier byłby lepszy, ponieważ zawodnicy byliby w pełni sprawni, a nie musieliby być łatani. To z pewnością taki argument, który władze i kluby zrozumiałyby.

Madeley:Zdecydowanie uważam, że można argumentować za mniejszą liczbą meczów, ale nie jestem przekonany, czy sposobem na osiągnięcie tego celu jest skupianie się na strajkujących zawodnikach.

Ostatecznie wszyscy są częścią tego samego ekosystemu piłkarskiego i chociaż nie mam im za złe pieniędzy, które zarabiają, to jednak dostają je, ponieważ podpisują kontrakty z klubami, o których wiedzą, że rozegrają niewiarygodnie dużą (i być może niemożliwą do utrzymania?) liczbę meczów.

Lepiej więc będzie, jeśli porozmawiają z klubami, w których grają — być może podczas negocjacji kontraktów i premii — i przedstawią argumenty za wprowadzeniem limitu meczów.

Jeśli zdecydują się na strajk, obawiam się, że zniechęcą wielu fanów i nie osiągną wiele.

(Górne zdjęcie: Stu Forster/Getty Images)

Zrodlo