Ancelotti ogłasza powrót Militao

Lo potwierdź Ancelottiego na konferencji prasowej, nie czekając na formalności związane z publikacją listy wezwanych. „Militao powraca”. Brazylijczyk wraca zatem 232 dni po kontuzji, właśnie w pierwszym dniu ligi w meczu przeciwko Athletic. Minęło prawie osiem miesięcy, odkąd zerwał więzadło krzyżowe w kolanie i jest teraz gotowy do powrotu na boiska po zwolnieniu lekarskim wydanym kilka tygodni temu, ale zwolnienie z zawodów nadal nie jest możliwe. „To będzie wynik treningów i meczów” – mówią z Valdebebas, gdzie świętują powrót Mili.

Jego powrót na listę zawodników to radość po ciosie, jaki zadała mu nowa kontuzja Courtois na początku przerwy w reprezentacji. Powrót bramkarza planowany był w tym samym czasie co obrońcy, jednak nowa kontuzja kolana pokrzyżowała plan. W przypadku Courtois pomysł był taki, aby zaczął grać przeciwko Athletic, co nie stanie się w przypadku Militao. Bramkarz to nie to samo, co obrońca i Brazylijczyk musi jeszcze poczekać i kontynuować pracę, aby osiągnąć najlepszą formę i całkowicie odzyskać pewność siebie po jednej z najgorszych kontuzji, jakie może spotkać piłkarza.

Wojskowy rygorystycznie dotrzymał terminów powrotu na boiska, ustalonych na okres od ośmiu do dziesięciu miesięcy. Bo jak zapewniają lekarze, „nie ma kontuzji, są tylko kontuzje”. Był taki moment, jeszcze w grudniu, kiedy wydawało się, że Brazylijczyk grozi pobiciem wszelkich rekordów i pojawieniem się ponownie znacznie wcześniej, niż oczekiwano. Ale przy tego typu kontuzjach nie ma i nie powinno być cudów, a Militao wraca z całym protokołem pracy wykonanym i perfekcyjnie ukończonym w odpowiednim czasie.

Idealna para, raczej wcześniej niż później

Wraz z powrotem Militao, Ancelotti ma szansę wystawić do walki swoją najbardziej niezawodną parę środkowych obrońców, którą tworzą Rdiger i Brazylijczyk. Na początku sezonu Alaba i Militao rozpoczęli grę w roli starterów, ale Niemiec kopnął w drzwi i wyłonił się nie jako najlepszy środkowy obrońca w składzie, ale jako jeden z liderów szatni. Rdiger, który zakończył już ubiegły rok ze znakomitą oceną, zrobił krok naprzód, jeśli chodzi o wynagrodzenie za kontuzje i jest, wraz z Bellinghamem, najlepszym piłkarzem Realu Madryt w tym sezonie.

Środkowi obrońcy sprawili trenerowi w tym sezonie szczególny ból głowy, ponieważ jeśli Rdiger miał 10-tkę, to ci, którzy mu towarzyszyli, nie znaleźli konsekwencji i oczekiwanego poziomu. Alaba pod koniec roku doznał kontuzji krzyża, a Nacho nie miał najlepszego sezonu w drużynie, do tego stopnia, że ​​Tchouamni więcej niż raz grał jako środkowy obrońca. Tak naprawdę, jeśli poziom Militao nie mówi inaczej, parę przeciwko City utworzą Rdiger i Aurelien.



Zrodlo

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here