Zastępca szefa mówi, że Hezbollah „gotowy” na wojnę totalną z Izraelem

Szejk Naim Qassem mówi Al Jazeerze, że Hezbollah nie dąży do rozszerzania swojego konfliktu z Izraelem, ale „nie pozwoli Izraelowi zapewnić sobie żadnych zwycięstw”.

Libańska grupa zbrojna Hezbollah nie dąży do poszerzania swojego konfliktu z Izraelem, ale jest gotowa walczyć z każdą narzuconą jej wojną, powiedział jej zastępca, podczas gdy działania wojenne na granicy libańsko-izraelskiej w dalszym ciągu zaostrzają się.

Szejk Naim Qassem, zastępca szefa libańskiego ugrupowania, powiedział, że Hezbollah jest „gotowy do bitwy i nie pozwoli Izraelowi zapewnić sobie żadnych zwycięstw”.

„Każda izraelska ekspansja wojny z Libanem spotka się z dewastacją, zniszczeniem i przesiedleniami w Izraelu” – dodał.

„Jeśli Izrael chce prowadzić wojnę totalną, jesteśmy na to gotowi”.

Powiązany z Iranem Hezbollah i Izrael wymieniają ogień przez ostatnie osiem miesięcy, równolegle z trwającym izraelskim atakiem na Gazę, budząc obawy, że między ciężko uzbrojonymi przeciwnikami może wybuchnąć jeszcze szerszy konflikt.

Qassem powiedział, że front libański jest trwale powiązany ze Strefą Gazy, co odzwierciedla podobne uczucia wyrażone przez szefa Hezbollahu Hassana Nasrallaha, który wielokrotnie określał wsparcie grupy dla Gazy jako „ostateczne”.

Przemoc transgraniczna, która oscyluje od miesięcy, w ostatnich dniach nasiliła się. Hezbollah ogłosił we wtorek, że drugi dzień z rzędu wystrzelił eskadrę jednokierunkowych dronów szturmowych w kierunku izraelskich koszar wojskowych, nazywając to odpowiedzią na śmiercionośny izraelski atak na Liban.

Tymczasem w północnym Izraelu zawyły syreny.

„Niezrównoważona rzeczywistość”

Działania wojenne między Izraelem a Hezbollahem były najgorszą od czasu rozpoczęcia przez nie wojny w 2006 roku, a dziesiątki tysięcy ludzi po obu stronach granicy zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów.

Izraelski gabinet wojenny ma się zebrać we wtorek później – głównie w celu omówienia frontu północnego – powiedział izraelski urzędnik.

Rzecznik izraelskiego rządu David Mencer powiedział we wtorek, że walki na północy „nie stanowią trwałej rzeczywistości”.

Powiedział, że Izrael zobowiązał się zapewnić bezpieczeństwo dziesiątkom tysięcy Izraelczyków ewakuowanych z tego obszaru i zapewnić im powrót do domu.

„Do Hezbollahu należy decyzja, czy można tego dokonać środkami dyplomatycznymi, czy siłą” – powiedział. „Bronimy tego kraju i nikt nie powinien być zaskoczony naszą reakcją”.

Amos Hochstein, starszy doradca prezydenta USA Joe Bidena, który znajduje się w centrum wysiłków dyplomatycznych zmierzających do deeskalacji, powiedział w zeszłym tygodniu, że porozumienie w sprawie granicy lądowej między Izraelem a Libanem, wdrażane etapami, może załagodzić konflikt.

Izrael kilkakrotnie brał udział w wojnie w Libanie.

Minister edukacji Yoav Kisch, członek prawicowej i rządzącej partii Likud, który nie jest częścią izraelskiego gabinetu wojennego, powiedział w poniedziałek izraelskiemu radiu wojskowemu, że Izrael „musi przystąpić do wojny, aby wypędzić Hezbollah… za rzekę Litani”, która uchodzi do Morze Śródziemne w pobliżu libańskiego miasta Tyr, 19 km (12 mil) od granicy.

Od 7 października w izraelskich atakach zginęło około 300 członków Hezbollahu i około 80 cywilów. Izraelskie wojsko twierdzi, że w atakach Libanu na Izrael zginęło 18 izraelskich żołnierzy i 10 cywilów.

W poniedziałek rakiety wystrzelone z Libanu wywołały pożary na obszarach północnego Izraela.

W poniedziałek Hezbollah powiedział, że w odpowiedzi na zabicie przez Izrael członka Hezbollahu wystrzelił eskadrę dronów przeciwko izraelskiemu celowi. Chociaż Hezbollah użył w konflikcie dronów, był to pierwszy raz, kiedy zadeklarował wystrzelenie ich eskadry.

Grupa stwierdziła, że ​​wtorkowy wystrzelenie drona było odpowiedzią na izraelskie zabójstwo w przygranicznym mieście Naqoura.

Zrodlo