Przerwa międzynarodowa miała być okresem spokojuszansę na chwilę wytchnienia od harmonogramu Mistrzostw Pralki i naładowanie sił przed gorączkowym ostatecznym dążeniem do awansu.
Podczas gdy Enzo Maresca i jego zawodnicy, którzy nie byli na wyjeździe ze względu na obowiązki międzynarodowe, skorzystali z okazji, aby właśnie to zrobić, wszystkie dramaty, które zwykle otaczają Leicester, rozegrały się poza boiskiem.
Teraz, po czwartej porażce w ostatnich sześciu meczach, problemy również narastają w najtrudniejszym okresie sezonu.
W zeszłym tygodniu Premier League postawiła klubowi zarzuty za rzekome naruszenie zasad dotyczących zysków i zrównoważonego rozwoju (PSR) za poprzedni sezon, kiedy to Leicester spadło z ligi pomimo siódmego co do wielkości budżetu w lidze. Następnie liga EFL dokonała ostrego ataku, nakładając na klub embargo rejestracyjne za spodziewane dalsze naruszenia w tym sezonie.
Leicester zareagowało wyzywająco, wszczynając postępowanie prawne przeciwko obu ligom, wierząc, że nie przestrzegają one własnych regulaminów. Jest to bitwa, która grozi rozegraniem przed niezależnym panelem i prawdopodobnie zakończy się utratą przez Leicester dużej liczby punktów.
Nad sezonem Leicester wisi ciemna chmura, która może oznaczać, że jeśli drużynie uda się zrealizować swoją misję powrotu do Premier League – co staje się coraz bardziej konieczne, ale teraz z pewnością wisi na włosku – na ich drodze pojawi się gwiazdka imię i nazwisko, jeśli udowodnione zostaną jakiekolwiek przyszłe obciążenia.
GŁĘBIEJ
Wyjaśniono: Co tak naprawdę oznacza opłata za PSR w Premier League w Leicester
Gwiazdka ta również powiększy się, gdy w przyszłym tygodniu opublikowane zostaną sprawozdania finansowe klubu i wykażą kolejną ogromną stratę po stracie w poprzednim sezonie wynoszącej 92,5 miliona funtów (117 milionów dolarów).
Jednak w piątkowy wieczór pytanie brzmiało, jak Leicester zareaguje zarówno na boisku, jak i na trybunach Ashton Gate.
Jak zwykle, bramka gości była wypełniona błękitem. Kibice Leicester licznie podróżują i głośno kibicują na trasie. Jednakże z trybuny Atyeo panowała nerwowa atmosfera, związana w dużej mierze z ostatnimi wydarzeniami i utratą pozycji drużyny na szczycie tabeli, w wyniku której przed meczem z Leeds United zepchnęli drużynę na drugie miejsce. wyłączony.
Ostatecznie w Bristolu doszło nawet do zaciekłości, a niektórzy kibice dali upust swojej frustracji kolejnym występem, w którym dominowało posiadanie piłki, ale zmarnowano szanse. Po raz kolejny w akcji zabrakło czystego konta, gdy Leicester przegrało z Bristol City 1:0, a gol Anisa Mehmetiego w 73. minucie dowiódł zguby.
Kiedyś awans wydawał się pewny. Teraz wydaje się, że nie ma nic poza niepewnością.
Być może po raz pierwszy w tym sezonie kibice Leicester – z pewnością będący na wyjeździe – z frustracji wzięli na cel swoich zawodników, ale byli też inni, którzy zostali złapani na ich celowniku.
Choć słychać było głośne skandowanie „pieprzyć EFL”, nazwa Premier League nie pojawiała się w takich oskarżeniach. Jeśli, co wydaje się prawdopodobne, Leicester naruszyło wymagania stawiane Premier League w zeszłym sezonie, wówczas w opinii wielu fanów sytuację można podsumować następująco: „w miarę sprawiedliwa, weźmy lekarstwo”. Jednak złamanie zasad będzie obowiązkiem niektórych decydentów w klubie i niektórzy skandowali w tym kierunku.
Próby EFL ukarania klubu za możliwe przyszłe naruszenia – niezależnie od tego, jak bardzo byłyby prawdopodobne – tak jakby była to prawdziwa opowieść o „Raporcie mniejszości” Philipa K. Dicka, w której przestępstwa są karane przed ich wystąpieniem, to inna sprawa w oczami kibiców, którzy są zarówno zdumieni rozwojem wydarzeń poza boiskiem, jak i coraz bardziej zaniepokojeni wynikami na boisku.
Trzy lata temu, w maju, szczęśliwcy byli na Wembley i byli świadkami triumfu w Pucharze Anglii, marząc o europejskich przygodach i dalszych wysiłkach, by zdenerwować uznaną elitę Premier League.
Te ambicje i decyzje podjęte w tamtym czasie, aby je zrealizować, utorowały drogę do trudnej sytuacji, w której znalazło się Leicester.
Klub zaplanował budżet na konsekwentne europejskie wyzwania pod wodzą Brendana Rodgersa, z lepszymi kontraktami i dalszymi inwestycjami w swój skład. Szokujący spadek z ligi w zeszłym sezonie, koszt zwolnienia Rodgersa – najlepiej opłacanego menedżera w historii klubu – i brak sprzedaży znacznej liczby zawodników – wszystko to sprawiło, że klub miał trudności z dostosowaniem się do PSR.
Maresca, który zachował spokój i opanowanie po porażce, w wyniku której jego zespół po raz pierwszy od weekendu otwarcia sezonu, po zwycięstwie Ipswich na wyjeździe z Blackburn Rovers 1:0, znalazł się poza czołową dwójką, upiera się, że sprawy poza boiskiem nie mają wpływu na występy .
„Nie sądzę” – odpowiedział zapytany o tydzień kar dla klubu. „Ponieważ możesz się martwić lub martwić, gdy przegrywasz mecz, gdy nie tworzysz, a występ nie jest dobry.
„Możesz martwić się czymś poza piłką nożną, gdy nie ma dobrego występu, ale występ był dzisiaj”.
Za trzy dni Leicester po raz pierwszy od 2 marca powróci na stadion King Power i zmierzy się z Norwich City. Wiele się zmieniło od porażki u siebie 2:1 z Queens Park Rangers, która nastąpiła w połowie serii sześciu meczów, podczas której zdobyto zaledwie cztery punkty i zapewniono 12-punktową przewagę nad Leeds, które zajmowało wówczas drugie miejsce i 14 przed nim. Southampton, wówczas trzecie, zostało zniszczone. Obecnie tracą punkt do Leeds po remisie 2:2 z Watford.
Nastąpiła zmiana nastroju. Pytanie brzmi teraz, czy Maresca i jego zawodnicy – a co ważniejsze, kibice – będą w stanie ponownie przywrócić optymizm?
„To (reakcja fanów na porażkę w Bristolu) jest całkiem normalne” – mówi Maresca. „Możesz to zrozumieć, ale jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że szczególnie w tym momencie ich potrzebujemy. Potrzebujemy ich do końca.”
Nawet gdy Leicester plasowało się na szczycie tabeli, Maresca ostrzegał, że droga do awansu nie będzie łatwa, ale nawet on nie mógł przewidzieć wzburzonego morza, przez które on i jego gracze muszą teraz przemierzać finałowy mecz. osiem meczów w sezonie, w których stawka jest tak wysoka. Nie tylko dla drużyny, ale dla całego klubu.
(Zdjęcie na górze: Ryan Hiscott/Getty Images)