Puchar Stanleya dla Connora McDavida u szczytu kariery?  Może to być teraz albo nigdy

DALLAS: Nigdy byś się tego nie domyślił, patrząc na sposób, w jaki traktują się nawzajem na lodzie, po myciu twarzy, kontrolach krzyżowych i niekończących się seriach wulgaryzmów, ale większość graczy NHL darzą się ogromnym szacunkiem. Każdy, kto dociera do NHL – i każdy, kto zajdzie tak daleko w play-offach Pucharu Stanleya – wie, ile pracy to kosztuje. Poświęcenie i talent też. Zapytaj dowolnego gracza o innego gracza, a z nielicznymi wyjątkami (często związanymi z Florida Panthers) usłyszysz odmianę „On jest dobrym graczem”.

Inaczej jest z Connorem McDavidem.

Inni gracze nie tylko szanują McDavida, oni go podziwiają – to, co potrafi, co zrobił, co zamierza zrobić. W sporcie przeżywającym nową złotą erę supergwiazd McDavid jest wyjątkową osobą, zawodnikiem zdolnym do robienia rzeczy, których nikt inny w lidze nie potrafi i których nikt inny w lidze nie robi.

„McDavid może być najlepszym graczem wszechczasów” – powiedział napastnik Gwiazdy Matt Duchene, co jest świętokradztwem, które w tajemnicy podzielają niemal wszyscy w lidze.

A mimo to prawdopodobnie powiedziałby ci, że niczego nie osiągnął. Ponieważ jego Edmonton Oilers nic nie wygrali. To właśnie sprawia, że ​​szósty mecz Konferencji Zachodniej, ostatni niedzielny wieczór w Edmonton, jest dla McDavida meczem o niemal niewyobrażalnym znaczeniu.

Oilers odkryli, że tego 60-minutowego meczu szukali we wszystkich seriach w piątkowy wieczór w Dallas, dominując w defensywie i grze w przewadze oraz zmierzając do zwycięstwa 3:1 w piątym meczu, który z prawnego punktu widzenia należy określić jako „kluczowy”. Edmonton prowadzi obecnie w serii 3-2 i może wyeliminować Stars w niedzielny wieczór, zanim kibice na Rogers Place z pewnością będą szaleć.

Będzie to jak dotąd najważniejszy mecz w karierze McDavida. I będzie to największa presja, jaką kiedykolwiek czuł.

Ponieważ po dziewięciu sezonach swojej kariery w NHL, w doskonałej formie, jest to dla McDavida najbliżej finału Pucharu Stanleya, czyli tytułu mistrzowskiego, w historii. A jeśli pozostanie w Edmonton na dłużej, może już nigdy nie mieć lepszej szansy na wyrycie swojego nazwiska na srebrze Pucharu Stanleya. Na pewno nie w najlepszym wydaniu.


Po dziewięciu sezonach swojej kariery w NHL Connor McDavid był najbliżej finału Pucharu Stanleya. (Chris Jones / USA Today)

Nie oznacza to jednak, że Oilers spadną z klifu w przyszłym sezonie. Daleko stąd. Można jednak sobie wyobrazić, że Leon Draisaitl, wieloletni kumpel McDavida i kolejny z najlepszych hokeistów na świecie, następnej wiosny nie będzie ubierał się na niebiesko i pomarańczowo. Wkracza w ostatni rok swojego kontraktu i jeśli tego lata nie podpisze przedłużenia kontraktu i jeśli chce zostać alfą innego zespołu, Oilers będą musieli podjąć niemal niemożliwą do podjęcia decyzję – czy rozegrać jeszcze jeden wyścig w tej sytuacji z ich dynamicznym duetem i ryzykują utratę Draisaitla za darmo w ramach bezpłatnej agencji lub wymianę Draisaitla w ostatecznym terminie, biorąc pod uwagę jego klauzulę o zakazie ruchu dla 10 zespołów, która gwarantuje, że nie dostaną w zamian niczego zbliżonego do wartości godziwej.

Poza tym, jeśli Oilers przedłużą Draisaitl, będzie to kosztować fortunę, a w dwóch graczy będzie zaangażowanych co najmniej 25 milionów dolarów. Jeśli stracą Draisaitla, który obecnie otrzymuje komicznie zaniżone wynagrodzenie wynoszące 8,5 miliona dolarów, nigdy nie będą w stanie go zastąpić zawodnikami wartymi 8,5 miliona dolarów.

Tymczasem Edmonton ma 25. miejsce w rankingu potencjalnych klientów, per SportowiecScotta Wheelera. Mają też jednego kandydata w pierwszych czterech rundach tegorocznego draftu – zawodnika drugiej rundy. Poza 22-letnim obrońcą Philipem Brobergiem, który strzelił trzeciego gola dla Edmonton w piątym meczu, pomoc nie nadchodzi.

Jest to więc największa, najlepsza i być może jedyna szansa dla McDavida, aby przywieźć do Edmonton Puchar Stanleya, będąc tą wersją siebie, najbardziej niepowstrzymanym graczem w grze. Ma dopiero 27 lat, ale jak przekonał się Oilers podczas pozornie niekończącej się wspinaczki do tego punktu (która obejmowała edukację prowadzoną przez znakomitego Colorado Avalanche w finale konferencji w 2022 r.), niezwykle trudno jest zbudować prawdziwego pretendenta.

Oilers 2024 grają głębiej, niż ktokolwiek im przypuszczał, czego dowodem jest sposób, w jaki często tłumili w tej serii fale wysokiej klasy napastników z Dallas. Mają jednak tylko siedmiu napastników podpisanych na przyszły sezon za olbrzymią kwotę 39,75 miliona dolarów, a Darnell Nurse przejmie 9,25 miliona dolarów z limitu przez kolejne sześć sezonów. Biorąc pod uwagę, że Draisaitl może odejść, a McDavid sam ma podpisać nowy kontrakt za dwa sezony (15 milionów dolarów lub więcej rocznie?), zapewnienie, że ten zespół ponownie nie stanie się zbyt mocny, będzie tak trudne jak zawsze. zbyt cienki, aby wrócić do tego punktu.

Zaledwie w zeszłym roku Jack Eichel został pierwszym zawodnikiem, który zdobył Puchar Stanleya, przekraczając 10 milionów dolarów. Poprzednie megagwiazdy wygrywały swoje puchary dzięki umowom podstawowym, pomostowym lub dzięki siedmiocyfrowym limitom. Nathan MacKinnon zarobił marne 6,3 miliona dolarów, zdobywając Puchar w 2022 roku. Toronto jeszcze nie wymyśliło, jak naprawdę walczyć ze składem przeładowanym ośmiocyfrowymi kontraktami na szczycie. Patrick Kane i Jonathan Toews z Chicago zdobyli trzy puchary, zanim podpisali podobne umowy o wartości 10,5 miliona dolarów; nigdy nie wygrali razem kolejnej serii play-offów.

Wśród tych, którzy codziennie przebywają w pobliżu Oilers, krążą szepty, że McDavid mógł już osiągnąć szczyt, i jest to prawdopodobne, choć nieco śmieszne. Prawdziwą świetnością napastnika we współczesnej NHL jest około 20. roku życia, a McDavid ma 27 lat. Jego łączna liczba bramek spadła w tym sezonie z 64 do 32, a w play-offach zdobył zaledwie cztery gole. (Istnieje również wiele spekulacji, że podobnie jak wiele innych osób o tej porze roku zmaga się z jakąś dokuczliwą kontuzją, która może kosztować go pół kroku.)

Mimo to nadal jest bez wątpienia najlepszym graczem na świecie. W piątkowy wieczór zdobył 25. asystę w fazie play-off, zdobywając pierwszego z dwóch goli w grze w przewadze Ryana Nugenta-Hopkinsa (pierwsze dwa PPG dla obu drużyn w tej serii), pozostawiając go zaledwie sześć szans na wyrównanie rekordu asyst Wayne’a Gretzky’ego w jednym sezonie posezonowym. Jeśli Oilers dotrą do finału, McDavid jest pewnym, że pobije ten rekord. Jest też cały sezon zasadniczy ze 100 asystami. To wciąż wyjątkowy talent w historii gry, wciąż w doskonałej formie, nawet jeśli nigdy nie przebije swojej niedorzecznej kampanii na sezon 2022–2023. Do licha, debiutant z Dallas, Logan Stankoven, powiedział, że wciąż musi pamiętać, aby otrząsnąć się z zachwytu, kiedy ustawia się w kolejce do wznowienia i widzi McDavida po drugiej stronie. Taki jest efekt McDavida, taka aura go otacza.

Był takim zawodnikiem przez całą swoją karierę. Jednak po raz pierwszy finał Pucharu Stanleya był naprawdę na wyciągnięcie ręki. To ciśnienie, którego zwykli śmiertelnicy nie potrafią oszacować. I nawet bogowie hokeja czują jego ciężar. Jak McDavid sobie z tym poradzi? Prawdopodobnie tak, jak poradził sobie ze wszystkim innym – znakomicie.

A mimo to nigdy nie było o jedno zwycięstwo od finału Pucharu Stanleya. To będzie dużo. Nawet dla niego.

„Stawka jest coraz wyższa” – powiedział trener Oilers Kris Knoblauch. „W tej chwili na zawodnikach ciąży duża presja. … Nie sądzę, że nadszedł czas, aby wywierać większą presję na zawodników, aby się podnieśli i grali lepiej, ponieważ oni o tym wiedzą i chcą dobrze się spisywać”.

McDavid zawsze tak robił. Prawdopodobnie zawsze tak będzie. Ciężar zespołu będzie na jego ramionach w niedzielę w Edmonton; zawsze tak jest. Będzie tam również ciężar jego dziedzictwa. To coś nowego.

To jest czas McDavida. Zasłużył na to, zasługuje na to i liga na tym wyjdzie lepiej.

Ale w głębi duszy musi wiedzieć, że w najbliższym czasie może nie zdobyć kolejnego.

(Górne zdjęcie Connora McDavida: Glenn James / NHLI za pośrednictwem Getty Images)

Zrodlo