To nie jest „czystka etniczna”, to jest ludobójstwo

Przez ostatnie osiem miesięcy, podobnie jak wiele osób na całym świecie, zaczynałem dzień od sprawdzenia wiadomości z Gazy i reszty Palestyny. Aby uzyskać wiarygodne informacje na temat tego, co się dzieje, polegam na raportach mieszkańców Strefy Gazy, głównie w mediach społecznościowych.

Jednocześnie śledzę media głównego nurtu, liderów, przedstawicieli dużych organizacji międzynarodowych i naukowców, aby poznać różne perspektywy. Niestety zbyt często słyszę, jak używają terminu „czystki etniczne” w odniesieniu do trwającej ludobójczej kampanii przeciwko Palestyńczykom. Za każdym razem, gdy słyszę to zdanie, przypomina mi się wojna, którą przeżyłem w latach 90. w Bośni i Hercegowinie.

„Czystki etniczne” to termin ukuty przez sprawców ludobójstwa podczas wojen, które doprowadziły do ​​rozpadu Jugosławii. Termin wywodzi się z terminologii wojskowej odnoszącej się do „sprzątania” (čišćenje) terenu po operacji wojskowej. Propagandyści dodali słowo „etniczny”, tworząc termin „etničko čišćenje”, a media, politycy, a nawet środowisko akademickie i organizacje międzynarodowe pomogły go szerzyć i utrzymywać przy życiu.

Międzynarodowe prawo karne uznaje cztery rodzaje przestępstw podstawowych: zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciw ludzkości, ludobójstwo i zbrodnię agresji. Organizacja Narodów Zjednoczonych przyjęła termin „czystki etniczne” w 1994 roku, określając je jako metodę służącą popełnianiu zbrodni przeciw ludzkości i zbrodni wojennych, prowadzącą do ludobójstwa. Nie jest to jednak przestępstwo określone prawnie i jako takie nie może być ścigane.

Gregory Stanton, założyciel Genocide Watch, definiuje „czystki etniczne” jako „eufemizm praktyk ludobójczych” używany do tuszowania wydarzeń, które powinny być ścigane jako ludobójstwo i odczłowieczania jego ofiar. Innymi słowy, użycie terminu „czystki etniczne”, jeśli zostało dokonane celowo, stanowi część zaprzeczania ludobójstwu, co stanowi ostatni etap tej zbrodni.

Pod koniec lat 80. Socjalistyczna Federalna Republika Jugosławii (SFRJ), w której mieszkało około 22 milionów ludzi, zaczęła się rozpadać. Dezintegracja rozpoczęła się od Serbii, największej republiki w federacji, wywołana polityką jej ówczesnego prezydenta Slobodana Miloševicia. Były bankier, który na początku lat 80. został politykiem, był żądny władzy i zabiegał o nią wszelkimi dostępnymi środkami.

Obawiając się utraty władzy w wyniku przewrotów politycznych i rozpadu Jugosławii, rozpoczął kampanię propagandową szerzącą strach i nienawiść. Jego podejście obejmowało wszystkie segmenty społeczeństwa, w tym media, naukowców, wojsko, wywiad, pospolitych przestępców, pisarzy, a nawet gwiazdy muzyki pop i astrologów.

Propaganda skupiała się na kreowaniu konfliktu pomiędzy „nami” a „nimi”, „nami” czyli Serbami, „niebiańskim” narodem, jak zwykł mawiać, a „nimi” czyli wszystkimi innymi, począwszy od Albańczyków z Kosowa, Chorwatów, lub wszystkich nie-Serbów, którzy nie chcieli podążać za jego propagandą w Bośni. On i jego sojusznicy propagowali mity o „wiekowej nienawiści” między tymi grupami i wiktymizacji Serbów, którzy aby być chronieni, musieli żyć w jednym państwie.

Cel ten można było osiągnąć jedynie poprzez tak zwane „czystki etniczne” i „przesiedlenia ludzi”, a następnie utworzenie państw monoetnicznych, z których najpotężniejszym jest Velika Srbija (Wielka Serbia).

Termin „czystki etniczne” był wystarczająco niejasny i łatwy w użyciu dla mediów propagandowych. Jak na ironię, zachodni politycy i organizacje międzynarodowe, w tym ONZ, zaakceptowały ten termin, ponieważ nikt nie był gotowy przyznać, że w środku Europy miało miejsce ludobójstwo. Nikt nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności i wywiązać się z nałożonego przez prawo międzynarodowe obowiązku zaprzestania ludobójstwa.

Media głównego nurtu poszły za przykładem rządów i organizacji międzynarodowych, przyjmując terminologię stworzoną przez machinę propagandową Miloševicia. Donosili o wojnie tak, jakby była zbyt skomplikowana do wyjaśnienia zachodnim odbiorcom, zamiast tego sugerowali, że podsyca ją „wiekowa nienawiść” wśród ludzi, którzy nie chcą razem żyć, i że „czystki etniczne” są jedynym rozwiązaniem .

Taka interpretacja tego, co wydarzyło się w Bośni w latach 90. XX w., przetrwała do dziś. Zakorzeniło się to w języku zachodnich reporterów wojennych i ich podejściu do relacjonowania niemal każdej wojny, co widać w relacjach z wojny w Gazie.

Za każdym razem, gdy słyszę słowa „czystki etniczne”, przypominam sobie dwa epizody z wojny w latach 90. Pierwsza miała miejsce w kwietniu 1992 r., kiedy Jugosłowiańska Armia Ludowa (JNA) wraz z Armią Republiki Serbskiej wkroczyła do miasta Zvornik we wschodniej Bośni.

Zawiesili serbską flagę na szczycie największego meczetu w mieście i podczas szaleństwa, masakrując ludzi, puścili z głośników starą serbską piosenkę wojskową. Kiedy już wszystko się skończyło, serbskie media podały, że miasto zostało „wyzwolone” i „oczyszczone”. W ciągu zaledwie kilku dni zginęło ponad 400 osób, a tysiące wywieziono do obozów koncentracyjnych lub wypędzono z miasta.

Drugi odcinek miał miejsce w lipcu 1995 roku w Srebrenicy. Po dniach ciężkich walk i bombardowań miasta, w którym mieszkało ponad 30 000 ludzi, zbrodniarz wojenny Ratko Mladić, dowódca Sztabu Głównego Armii Republiki Serbskiej, wkroczył do miasta w towarzystwie kamerzysty telewizyjnego.

Mladić witał, ściskał i całował żołnierzy, którzy meldowali mu, że odbywa się „oczyszczenie”. Następnie rozkazał: „Pravac Potočari” (udaj się prosto do Potočari), gdzie tysiące ludzi zgromadziło się wokół i w bazie ONZ w poszukiwaniu ochrony.

Zamiast chronić ludność cywilną, siły pokojowe ONZ pozwoliły żołnierzom Mladicia wejść do bazy. Przyglądali się, jak jego żołnierze zaczęli oddzielać mężczyzn i chłopców od kobiet i innych dzieci. Kobiety i dzieci wsadzono do autobusów i ciężarówek, które je wywiozły („przesiedlenie ludzkie”).

Mężczyźni i chłopcy zostali przewiezieni w różne rejony wokół Srebrenicy i Potočari i poddani egzekucji („czystki etniczne”). Zabicie ponad 8 000 osób i wrzucenie ich do masowych grobów zajęło siłom serbskim około siedmiu dni. Niektórych szczątków ofiar nadal nie odnaleziono.

Pod koniec ludobójczej kampanii media w Serbii i Republice Serbskiej doniosły, że Srebrenica została „wyzwolona”, a niektórzy twierdzili, że została oczyszczona „z zapachu tych, którzy tam wcześniej mieszkali”.

Ludobójstwo było częścią planu przygotowanego przez Mladicia, Radovana Karadžicia i innych przywódców politycznych Republiki Serbskiej w czasie wojny, przy wsparciu Miloševicia. Dwadzieścia lat później Mladić i Karadžić zostali skazani przez Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii (MTKJ) za ludobójstwo, a Milošević zmarł w więzieniu w oczekiwaniu na ogłoszenie wyroku. Ludobójstwo zostało ostatecznie uznane za ludobójstwo przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w 2006 roku, ale dopiero w Srebrenicy.

Dziś widzimy bardzo podobną sytuację w Gazie i pozostałej części Palestyny. Armia izraelska, przy pełnym wsparciu przywódców politycznych, systematycznie atakuje i dokonuje masakry palestyńskich cywilów w celu wyeliminowania ich jako grupy.

Mimo to wiele osób używa terminu „czystki etniczne”. Nie wszyscy robią to celowo, a wielu z nich jest po prostu ofiarami propagandy i nawet nie zdaje sobie sprawy, jak i dlaczego wymyślono ten termin podczas ludobójstwa w Bośni. Ale język ma znaczenie i może mieć znaczenie.

Każde zdjęcie z Gazy przenosi mnie z powrotem do Sarajewa na początku lat 90., gdzie wraz z rodziną próbowaliśmy przetrwać ataki Armii Republiki Serbskiej. Obrazy, słowa i dźwięki są tak znajome. Znam procedury medyczne bez znieczulenia; Znam głód, pragnienie, strach, beznadzieję, utratę bliskich i zapach krwi. Poznaję uczucie upokorzenia w oczekiwaniu na pomoc humanitarną, otwieraniu i jedzeniu żywności z puszek czy plastikowych torebek. I podobnie jak ponad 30 lat temu znów jestem zły, ponieważ nie zrobiono wystarczająco dużo, aby powstrzymać wojnę i ludobójstwo.

Używanie terminu „czystki etniczne” i mówienie o „sytuacjach złożonych” i „wiekowej nienawiści” jest jak pozwolenie na zwycięstwo Miloševicia lub jakiegokolwiek innego sprawcy ludobójstwa. Jest to głęboko obraźliwe dla ofiar ludobójstwa, ponieważ sugeruje, że są one jedynie brudem, który należy oczyścić z danego obszaru.

Używając właściwej terminologii i nazywając rzeczy po imieniu, dążymy do odpowiedzialności i żądamy ścigania sprawców. Co ważniejsze, okazujemy szacunek ofiarom i ocalałym.

Poglądy wyrażone w tym artykule są poglądami autora i niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko redakcyjne Al Jazeery.

Zrodlo