Ci, którzy przeżyli 7 października, pozywają grupy propalestyńskie.  Ale jaki jest cel?

Dziewięciu ocalałych z ataków na południowy Izrael z 7 października złożyło pozew cywilny przeciwko grupom propalestyńskim w Stanach Zjednoczonych, utrzymując, że ich działalność rzecznicza na kampusach uniwersyteckich stanowi „materialne wsparcie” dla „terroryzmu”.

Oskarżeni jednak odpierali zarzuty, ostrzegając, że sprawa wpisuje się w serię ataków prawnych mających na celu skierowanie grup propalestyńskich do defensywy i ograniczenie wolności słowa na amerykańskich uniwersytetach.

„Jest to bezwzględne zagrożenie dla wolności słowa i jest to zagrożenie dla wolności słowa na każdym froncie, w każdej sprawie, nie tylko w sprawie Palestyny” – powiedziała Christina Jump, prawniczka organizacji American Muslims for Palestine (AMP), jednej z dwóch oskarżeni w tej sprawie.

Pozew, złożony 1 maja przed sądem federalnym w Wirginii, opisuje, jak dziewięciu powodów uniknął ostrzału i straciło bliskich podczas ataków z 7 października, dowodzonych przez palestyńską grupę Hamas.

Następnie zarzuca, że ​​AMP i inna grupa z kampusu, National Students for Justice in Palestine (NSJP), działały jako „oddział propagandowy Hamasu”, atakując amerykańskich studentów.

W pozwie stwierdzono, że AMP i NSJP pracowały nad „rekrutowaniem niedoinformowanych, wprowadzonych w błąd i podatnych na wpływy studentów, aby służyli jako żołnierze Hamasu na terenie kampusu i poza nim”.

W rezultacie, jak twierdzi, doszło do „psychicznej udręki, bólu i cierpienia” dziewięciu ocalałych. Jednak grupy propalestyńskie i zwolennicy wolności słowa obawiają się procesów sądowych takich jak ten, próbując uciszyć protestujących studentów, utożsamiając pokojową działalność polityczną z „terroryzmem”.

„Istnieją organizacje prawnicze, utworzone jako organizacje non-profit, quasi-rządowe lub firmy prywatne, które wykorzystują roszczenia prawne w celu zastraszenia przeciwników politycznych” – powiedział Yousef Munayyer, szef programu Izrael-Palestyna w Arab Center Washington DC, zespół doradców.

„Widzimy to w wielu różnych kontekstach, ale szczególnie w Izraelu i Palestynie, gdzie stało się to częścią strategii mającej na celu uciszenie sprzeciwu”.

Debata na temat przemówienia na kampusie

Szacuje się, że w atakach z 7 października zginęło około 1139 osób, a prawie 250 wzięto do niewoli.

W odpowiedzi Izrael rozpoczął wojnę w Gazie, bombardując wąską enklawę palestyńską i odcinając najważniejsze dostawy, takie jak żywność i woda.

W izraelskim ataku zginęło ponad 36 000 Palestyńczyków, w tym wiele kobiet i dzieci, a eksperci ds. praw człowieka ostrzegają przed „ryzykiem ludobójstwa”. Organizacja Narodów Zjednoczonych ogłosiła także „pełną klęskę głodu” w niektórych częściach Gazy, wywołaną oblężeniem Izraela i wysiłkami mającymi na celu zablokowanie pomocy humanitarnej.

Kampusy uniwersyteckie odegrały kluczową rolę w ruchu antywojennym. W szkołach takich jak Uniwersytet Columbia w Nowym Jorku studenci wznoszą obozowiska i zajmują budynki, aby zwiększyć świadomość na temat trudnej sytuacji Palestyńczyków.

Badanie przeprowadzone przez Armed Confused Location and Event Data Project (ACLED), grupę gromadzącą dane na temat protestów i przemocy politycznej na całym świecie, wykazało, że 97 procent protestów na uczelniach miało charakter pokojowy.

Ale reakcja była intensywna. Niektóre grupy proizraelskie i wybrani urzędnicy wzywają uniwersytety do użycia twardej ręki wobec propalestyńskich protestujących w imię zwalczania antysemityzmu.

Uniwersytety takie jak Columbia zareagowały, wzywając policję, co doprowadziło do aresztowań tysięcy demonstrantów w całym kraju. Innym studentom zawieszono dyplomy lub odmówiono im wydania dyplomów za udział w protestach.

Co najmniej w jednym przypadku na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles (UCLA) proizraelscy kontrdemonstranci zaatakowali fizycznie demonstrantów metalowymi rurami i maczugą, podczas gdy policja w większości stała z boku.

Aaron Terr, dyrektor ds. rzecznictwa publicznego w Fundacji Praw Indywidualnych i Ekspresji (FIRE), powiedział, że reakcja ta w niektórych przypadkach doprowadziła do cenzury.

„Wolność słowa na kampusie naprawdę wzrosła w ciągu ostatnich kilku miesięcy” – Terr powiedział Al Jazeera. „Większość przypadków cenzury, jakie zaobserwowaliśmy, dotyczyła osób propalestyńskich, chociaż zdarzają się również przypadki po stronie proizraelskiej”.

Ciąg pozwów

Zwolennicy postrzegają także pozew z tego miesiąca jako część szerszego trendu wykorzystywania systemu prawnego do dławienia mediów i ich zwolenników postrzeganych jako krytyczne wobec Izraela. Sprawa jest najnowszą z serii pozwów wniesionych w ostatnich miesiącach przez grupy proizraelskie.

W marcu osoby, które przeżyły 7 października, pozwały amerykańską organizację non-profit wspierającą Agencję Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy i Pracy dla Uchodźców Palestyny ​​(UNRWA), zarzucając jej współudział w śmiertelnym ataku.

Izrael nie przedstawił jednak dowodów na udział UNRWA, a niezależne dochodzenie podało dalsze wątpliwości co do tych zarzutów.

Następnie w kwietniu krewni ofiar 7 października złożyli petycję do systemu sądowego w Kanadzie, aby uniemożliwić rządowi kraju przywrócenie finansowania UNRWA, która zapewnia kluczową pomoc Strefie Gazy.

Kolejny pozew federalny, złożony na początku tego roku, skierowany był przeciwko organizacji dziennikarskiej: The Associated Press (AP). Twierdziło, że Associated Press zatrudniała członków Hamasu jako wolnych strzelców do swojej działalności polegającej na gromadzeniu wiadomości.

W sprawę May przeciwko AMP i NSJP zaangażowana jest także ta sama organizacja, która pozwała Associated Press: Jewish National Advocacy Center (JNAC). Associated Press nazwała skargę w tej sprawie „bezpodstawną”.

Jewish National Advocacy Center twierdzi, że organizacje wymienione jako pozwane w jego procesach mają powiązania z Hamasem.

„Sprawa jest bardzo prosta: kiedy ktoś mówi ci, że pomaga terrorystom – uwierz im” – powiedział Mark Goldfeder, dyrektor centrum, w komunikacie prasowym ogłaszającym pozew przeciwko AMP i NSJP.

Goldfeder nie odpowiedział na pytania Al Jazeery dotyczące majowego pozwu ani sprawy przeciwko Associated Press.

Jednak Jump, prawniczka AMP, stwierdziła, że ​​sprawa przeciwko jej organizacji zawierała fałszywe informacje i oświadczenia.

Powiedziała, że ​​AMP działa wyłącznie w USA, a nie, jak wskazuje pozew, w połączeniu z podmiotami zagranicznymi, takimi jak Hamas. Dodała także, że NSJP nie jest spółką zależną AMP, jak wynika z pozwu.

„Wiele tematów do rozmów, wiele modnych słów, wiele uogólnień i przeskoków” – Jump powiedział o pozwie.

„Stres i zastraszanie”

Niektórzy krytycy uważają, że niektóre grupy propalestyńskie powinny zostać zbadane pod kątem treści ich przekazów, chociaż oni również odrzucają niedawny pozew jako zbyt ogólny.

Wiele organizacji propalestyńskich wezwało do zawieszenia broni w Gazie i zaprzestania wspierania trwającej od dziesięcioleci izraelskiej okupacji terytoriów palestyńskich. NSJP wyraziła poparcie dla uzbrojonych grup palestyńskich, które postrzegają jako uzasadnioną formę oporu.

Na przykład NSJP wydała dokument w następstwie ataków z 7 października, w którym nazwała tę przemoc „historycznym zwycięstwem palestyńskiego ruchu oporu”.

Dov Waxman, dyrektor Nazarian Center for Izrael Studies na UCLA, powiedział, że jego zdaniem retoryka grupy zdawała się „w sposób dorozumiany wspierać Hamas”.

To z kolei mogłoby zniechęcić innych, którzy krytycznie odnoszą się do postępowania Izraela w Gazie – dodał.

„Myślę, że SJP zasługuje na potępienie za wyrażanie poparcia dla terroryzmu” – napisał Waxman w e-mailu. Dokonał jednak rozróżnienia między wolnością słowa a tym, co podlega prawu zaskarżenia.

„Retoryczne wsparcie dla terroryzmu – choć jest przerażające – to nie to samo, co wsparcie materialne dla terroryzmu” – wyjaśnił. „W Stanach Zjednoczonych mowa jest chroniona; to drugie jest przestępstwem.”

Munayyer, analityk w Arab Center, powiedział, że twierdzenia o powiązaniach między propalestyńskimi grupami zwolenników a „terroryzmem” często rozpadają się po analizie. Uważa jednak, że skupianie się na niedociągnięciach poszczególnych przypadków mija się z celem.

„Celem tych wysiłków jest ustawienie celów w defensywie oraz nakłonienie ich do poświęcenia czasu, energii i zasobów na obronę prawną, które w przeciwnym razie mogłyby wykorzystać do aktywizmu” – powiedział.

„Chodzi o to, aby szkodzić reputacji – stresować i zastraszać organizacje. Tak naprawdę nie chodzi o zwycięstwo.”

Zrodlo