AC/DC jest ognioodporne, jego muzyka nie podlega dyskusji, a członkowie jego grupy są nieśmiertelni. Juanma Castaño mógł to potwierdzić w tę środę koncertem legendarnego zespołu muzycznego na stadionie La Cartuja. W czwartek w „El Partidazo” COPE wyznał wrażenia, jakie pozostawił po sobie koncert.
„Mówię wam jedno, jestem zdumiona, że dała dwa dni z rzędu, dwa koncerty trwające mniej więcej trzy godziny” – Juanma Castaño zastanawiała się nad możliwościami Taylor Swift. „To brutalne”: „Teraz w ten sam sposób ja Powiem wam, że wczoraj Brian Johnson, 76-letni piosenkarz AC/DC, spędził około dwóch godzin na scenie, śpiewając”.
Manolo Lama uzasadnił ten niepalny głos „dobrze, że miał wcześniej”, ale Juanma Castaño jasno wyraża się: „Nie wiem, ile to będzie kosztować, ale w wieku 76 lat w sobotę nadszedł czas ponownie. A było tam 70 000 ludzi w Cartuja lub 65 tys. „To, co on robi, jest oburzające”. Dyrektorowi El Partidazo de COPE koncert bardzo się podobał.
Czarne koszulki i czerwone rogi, olśniewające przyjazdy z całego świata na zespół z ponad półwieczną historią. Coś takiego jest zarezerwowane tylko dla wybranych, jak AC/DC, którzy wystąpili w Sewilli na przedostatnim koncercie w Hiszpanii, gdzie powtórzą to wydarzenie w najbliższą sobotę.
AC/DC
Trudno jest zgromadzić kwalifikacje dla grupy, która przez całe życie ceniła wszystko, choć prawdą jest, że choć duch jest ten sam, z pierwotnej formacji pozostał jedynie Angus Young, który ma niezaprzeczalną zdolność zostania bohaterem w scenę nad głównym wokalistą Brianem Johnsonem.
- Po lewej 6: Brak konfiguracji reklam dla żądanego przedziału
Prawdą jest, że brzmienie zespołu za bardzo zakrywało głos Johnsona, który przez pierwsze dwie piosenki koncertu walczył z kolbą, dopóki technik nie umieścił jej prawidłowo w środku „Back in Black”, piosenki, która mimo wszystko ile nowych utworów zostało wydanych, ludzie szaleją jak przy „Thunderstruck”.
A wszystko to w Sewilli, która powitała ich prawie 40-stopniowym cieniem, co sprawiło, że szkolne ubrania Angusa Younga wystarczą na trzy piosenki w jednym kawałku, nie więcej. Oczywiście czapka Briana Johnsona wydawała się być przykręcona do jego głowy, a z jego głosu leciało „Wypij ze mnie drinka”.
„Hells Bells” czy „A Shot in the Dark” z tą wątpliwością, którą zawsze masz, słuchając wokalisty z Dunston o tym, jak jego gardło może wytrzymać prawie dwie godziny występu bez laryngologa opiekującego się nim za kulisami. Być może dlatego dał publiczności główną rolę w refrenach „Rock ‘n Roll Train”.
Briana Johnsona
Mając 76 lat, w grupie występuje od 1980 roku, z czteroletnią przerwą w 2016 roku związaną z problemami ze słuchem. To, że uważany jest za jednego z najlepszych wokalistów metalowych na świecie, nie jest przypadkowe. Nawiasem mówiąc, trasa nosi tytuł „Power Up”, podobnie jak ich ostatni album studyjny, który był numerem 1 pod względem sprzedaży w 21 krajach, ale te liczby nie przerażają hymnów grupy.
Kiedy zabrzmiały pierwsze akordy „Highway to Hell”, cała publiczność w tym samym momencie udała się na autostradę do piekła, którą grupa nagrała w 1979 roku. To już 45 lat utworu, który w mniej niż pięć minut na pięciu kontynentach. Swoją drogą Angus założył czerwone rogi, żeby wtopić się w publiczność.