Katastrofalna runda Nelly Kordy w US Women’s Open była szokująco wiarygodna

LANCASTER, Pensylwania — Stojąc na skraju dziewiątego greenu Lancaster Country Club, chwilę po oddaniu ostatniego putta tego dnia, Nelly Korda otworzyła fioletowe etui na karty wyników, spojrzała w dół i westchnęła tak głęboko, że widać było poszerzenie jej klatki piersiowej kilka kroków dalej.

Jej ramiona się uniosły. Potem zatonęli. Wielka, gruba 80-tka z pierwszej rundy US Women’s Open spojrzała na nią z powrotem, a widok jej siedmiokrotnego bogey 10 na początku rundy prawdopodobnie ponownie wywołał dreszcze w jej kręgosłupie.

Świat nr 1 nie wyglądał jak ona w czwartek. W tym sezonie wygrała sześć turniejów w siedmiu startach w LPGA Tour, w tym pierwszy ważny turniej, Chevron Championship. Udało jej się zdobyć trofea swoją grą B. Ale Korda wciąż załamywał się w obliczu testu US Open. Nie miała tego. Aby w ogóle pomyśleć o zakwalifikowaniu się do wyścigu, potrzeba drugiej rundy wszechczasów na trudnych ustawieniach.

„Jestem człowiekiem” – powiedziała Korda po podpisaniu umowy, w której uzyskała wynik 10 powyżej normy. „Będę mieć gorsze dni. Do tego momentu grałem naprawdę solidnie w golfa. Dzisiaj był po prostu zły dzień. To wszystko co mogę powiedzieć.”

Nie było w tym nic więcej. Gra Kordy wymknęła jej się na polu golfowym wymagającym precyzji i kontroli. Zaczęło się po jej trzecim rzucie z tee tego dnia, na zjeździe na 161 jardach, par-3, 12., który jeden z graczy określił jako dołek, który nie daje „niego niczego do przegapienia”. Korda nauczył się tego na własnej skórze.

Po ponad 25 minutach czekania na pudełku z tee grupa Kordy widziała już wszystko. Ingrid Lindblad, amatorka nr 1 na świecie, wrzuciła jednego do strumienia niedaleko greenu. Gaby Lopez złapała podmuch wiatru tak silny, że jej piłka znalazła się tuż przed tym samym zagrożeniem. Kiedy zieleń w końcu się przejaśniła, Korda postanowiła wykorzystać informacje, które zebrała podczas niesamowicie długiego opóźnienia. Maczugowała, upewniając się nawet, że dla pewności wyrzuciła piłkę na odległość kija za znaczniki, i wystrzeliła żelazną szóstką w tylny bunkier. Piłka była bezpieczna. Ale nie na długo.

Z liściem umieszczonym w niewygodnym miejscu pod piłką na piasku, strzał Kordy ani razu nie miał szans na zatrzymanie się na śliskiej, pochyłej nawierzchni od przodu do przodu. Jej piłka wpadła do wody. Skoczyła po przeciwnej stronie krętego potoku. Jeden rzut karny. Ukruszyła się i jej piłka potoczyła się z powrotem do wody – znowu. Dwa rzuty karne. Kolejna kropla. Kolejny żeton w potoku. Trzy rzuty karne. Dzięki trzeciemu żetonowi w końcu zajęła długą pozycję w pucharze.

Dwa putty. 10 na karcie wyników.

Przez resztę dnia Korda z trudem łapał powietrze. Pars miał ochotę na małe zwycięstwa. Niechlujne błędy nadal bolały, a jej tempo gry było zauważalnie szybsze.

„Po prostu nie chciałam strzelać 80 i po prostu ciągle robiłam bogey” – powiedziała Korda, nagle przypominając sobie swoją niedawną historię na tych mistrzostwach. „Moje dwie ostatnie rundy w US Women’s Open nie były dobre. Zakończyłem niedzielę w Pebble, myślę, że strzelałem 81, a dzisiaj strzeliłem 80.

Łączna liczba Kordy w pierwszej dziewiątce wzrosła tak wysoko, że chorąży spacerujący ze swoją grupą miał trudności ze znalezieniem odpowiednich kart z liczbami, które odzwierciedlałyby jej wynik obok jej imienia, na chwilę pozostawiając to miejsce puste, ku dezorientacji wielu widzów. Swoje pierwsze dziewięć zakończyła z wynikiem 10 na 45.

Choć zaskoczeni grą Kordy – i czasami milczący, gdy pozwalała swojemu kierowcy upaść na ziemię po strzałach z tee off-line – ci sami widzowie nigdy nie opuścili meczu. W czwartek rano tłumnie przybyli, aby obejrzeć światowy numer 1 przechadzający się wąskimi torami wodnymi w Lancaster – tłumy odpowiadające jej nowemu statusowi w grze, ale nie zawsze tak było ze względu na miejsce lub inne czynniki zewnętrzne. Gdy jedna z miejscowych matka i córka dowiedziały się o jej siedmiorgu straszydłach, pobiegły na pole golfowe, mając nadzieję, że uda im się rzucić okiem na Kordę, zanim potencjalnie opuści weekend.

Solidna galeria Kordy była zdecydowanie największą z porannej fali, a jej członkowie byli równie zadowoleni, klaskając z podziwu dla jej błyskotliwości, jak i przekazując jej słowa zachęty, gdy jakimś cudem uratowała dziewiątkę 35 z trzema birdie.


Nelly Korda, zdobywając 80 punktów w pierwszej rundzie, eliminuje ją z rywalizacji w US Women’s Open. (John Jones / USA Today Sports)

Czwartkowa bitwa nr 1 na świecie pod Lancaster była jak najbardziej wiarygodna. Ta gra jest zmienna. To szaleństwo. Czasami to nie ma sensu. Czasami można odnieść wrażenie, że jest to powiew wiatru. I nikt nie zrozumiał tego ostatniego lepiej niż Korda, który od ponad trzech miesięcy utrzymuje się na szczycie rankingów. Ale ma też świadomość, że w tym sporcie to uczucie nie trwa wiecznie – nawet u najlepszego zawodnika na świecie.

We wtorek Korda mówił o tym zjawisku, niemal zapowiadając rzeź, która nastąpi dwa dni później. „Myślę, że właśnie to czyni tę grę tak wspaniałą. Możesz być na szczycie świata przez pierwsze dwa dni, a potem budzisz się i zastanawiasz się: co ja teraz robię? Dlaczego uderzam w bok? I nie macie pojęcia, co się dzieje” – powiedział Korda. „To zabawne, golf to taka trudna gra”.

Po podpisaniu karty wyników, odpowiedzieniu dokładnie na trzy pytania dotyczące rundy w pokoju przesłuchań i zebraniu się ze swoim zespołem za budynkiem klubu, Korda wróciła na strzelnicę. Kiedy dotarła na swoje miejsce na lewym skraju obszaru uderzenia, nie spieszyła się, by chwycić pałkę, ani nie zatrzymywała się, aby przeglądać nieodebrane wiadomości w telefonie. Usiadła na trawie ze skrzyżowanymi nogami. Korda pozostał nieruchomy przez kilka chwil sam.

Potrzebowała tylko sekundy.

(Zdjęcie na górze: Patrick Smith / Getty Images)



Zrodlo