Współistnienie jest zwykle skomplikowane, ale we wspólnocie sąsiadów jest jeszcze bardziej skomplikowane. Na osiedlach domków letniskowych mieszkańcy mają zazwyczaj większą prywatność i są od siebie bardziej odizolowani. Jednakże, W blokach sytuacja się zmienia.
Mieszkanie od ściany do ściany lub od drzwi do drzwi powoduje nieporozumienia między sąsiadami i bardzo często pojawiają się konflikty między jednym domem a drugim.
Niejednokrotnie jeden z najemców decyduje się na wywieszenie w części wspólnej plakatu przedstawiającego jego skargi. I w miarę upływu godzin, Pozostali sąsiedzi odpowiadają tą samą notatką, tworząc sytuację na pograniczu konfliktu i komedii.
Taka sytuacja miała miejsce w budynku w Madrycie i stała się popularna dzięki sieciom społecznościowym. To było konto „Kłopoty z sąsiadem” w X (dawniej Twitter), który opublikował zdjęcie plakatu, które ma bardzo duże znaczenie.
„Jak wynika z protokołu Nadzwyczajnego Zgromadzenia Wspólnoty Narodów z dnia 23 marca, wszystkich mieszkańców proszono o niedawanie karmy bezdomnym kotom przebywającym w częściach wspólnych ze względu na szkody wyrządzane przez ich odchody i dziury w podłodze. trawnik przy basenie i ogród.
Te koty są w stanie same przetrwać” – można przeczytać w oficjalnej notatce wiszącej w jednym z ogólnodostępnych miejsc.
Kilku sąsiadów natychmiast chciało dać do zrozumienia, że nie zgadzają się z tymi słowami, pisząc nad znakiem.
„Czy jesteście w stanie przetrwać bez jedzenia? Kim jesteście, żeby zabronić ludziom zostawiania jedzenia innym? Powinniście się wstydzić, że zostawiliście tutaj tę wiadomość, która przeszkadza wszystkim sąsiadom” – pisze jeden z najbardziej niezadowolonych z tego rozwiązania.
Inny z nich w tym samym duchu dodaje: „Pozostawmy ocenę tych nieludzkich czynów sumieniu. Wszystkie są śmieszne”.
Narzeka na hałas dochodzący od swoich nowych sąsiadów i nie może uwierzyć w reakcję, jaką otrzymuje.
Kilka miesięcy temu społeczność w Saragossie zyskała popularność dzięki plakatowi wiszącemu we wspólnym obszarze. W nim jeden z sąsiadów skarży się na hałas, jaki dokonują nowi lokatorzy budynku po imprezie trwającej do wczesnych godzin porannych.
„Musimy powitać nowych sąsiadów”zaczyna się skarga tego właściciela. „Nie wiem, na którym piętrze, ale nie znają zasad wspólnego życia, lekceważenia innych, imprezowania do 4 rano i grania muzyki na pełny regulator przez cały dzień” – zarzuca sąsiadowi.
Następnie przypomina im, że „do dzisiaj żyliśmy bardzo spokojnie i szanowaliśmy się nawzajem. A gdyby to było konieczne, nie wątpcie, że zostanie to ogłoszone w SMruz (Miejskie Towarzystwo Rehabilitacji Miejskiej w Saragossie) i podjąć odpowiednie kroki, dziękuję” – podsumowuje.
Skarga, która może wydawać się całkowicie normalna, biorąc pod uwagę okoliczności. To, czego ów sąsiad się jednak nie spodziewał, to odpowiedzi, jakie otrzymał w następnej kolejności, a mianowicie, że czterech kolejnych właścicieli (lub też najemców bloku), Odpowiedzieli na jego znak.
Oczywiście, na pewno nie w taki sposób, w jaki się spodziewał. „Martwi mnie to, że nie zostałam zaproszona na imprezę!” – narzeka jedna.
„HAHA, myślę tak samo”, – napisał inny, który również narysował obok siebie uśmiechniętą twarz.
„Ale na którym piętrze jest impreza?” – zapytał inny sąsiad, który wyraźnie był zainteresowany uczestnictwem w tym przyjęciu.