Kiedy po raz pierwszy spojrzeliśmy na Absolutnego Batmana, jego potężny wizerunek nie mógł wydawać się odległy od tego, co zwykle kojarzymy z bardziej znanymi wersjami Mrocznego Rycerza. Jego muskularna sylwetka sprawiała, że wyglądał, jakby bardziej musiał uważać na drzwi niż na złych facetów, logo na jego piersi oznaczało lekcję geometrii (i topór?!), a zamiast peleryny nosił na rękach akcesoria nietoperza jak sejmitary. Jednakże, jak udowodniła jedna po drugiej nowa linia Absolute DC Comics z Batmanem, Wonder Woman i Supermanem, ten wygląd był mylący. Mimo wszystkich nowych wrażeń, jakie przyniosły te nowe książki, są one również głęboko powiązane z długimi historiami bohaterów.
Linia Absolute nie jest jedyną firmą oferującą ponowne uruchomienie nowoczesnych superbohaterów – Marvel pracuje obecnie nad własną nową falą komiksów Ultimate, a wysiłki filmowe DC Universe mają w ciągu najbliższych kilku lat zaoferować odrębne wcielenia Supermana i rodziny Batmana. Ale ponowne uruchomienie może być mieszanką ponadczasowości i przetarcia. Chociaż twórcy wielu z wyżej wymienionych serii wykonują świetną robotę, odróżniając je od przeszłości (Ultimate X-Men to gratka!), zawsze istnieje ryzyko wpadnięcia w coś znajomego. Uderzaj w zbyt wiele takich samych uderzeń, a przede wszystkim pokonasz cel ponownego uruchomienia komputera.
Na pierwszy rzut oka komiksy Absolute wymykają się tej pułapce, oferując rozbudowane wątki w stylu „Co jeśli…?”: Absolute Batman jest spłukany; Absolute Superman był dorosły, kiedy opuścił Krypton; a Absolute Wonder Woman to wojowniczka z piekła rodem, która nie pamięta swoich amazońskich korzeni. Jednak te odstępstwa w rzeczywistości wiążą bohaterów z ich kultowymi mitologiami komiksowymi w jeszcze większym stopniu, niż miałoby to miejsce, gdybyśmy otrzymali leniwie, na pamięć historie o pochodzeniu.
Na przykład w Absolute Batman tytułowy bohater nie czuł się tak oddany i niebezpieczny od czasów Powrotu Mrocznego Rycerza Franka Millera. W pewnym sensie każda wersja tej postaci kłóciła się z potężnym, obsesyjnym antybohaterem, którego dał nam Miller, ale Absolute Batman jest jednym z niewielu, którzy zachowali swoją nieprzewidywalną moc. Kiedy okazuje się, że Batman przerobił broń Alfreda tak, aby nie była śmiercionośna, przypomina to komentarz Batmana „Gumowe kule. Szczerze” – komentarz TDKR.
Absolute Batman ukazuje przebłyski wczesnych historii bohatera, zwłaszcza jeśli chodzi o jego koszmarny styl walki. Dodatki do biczowania opierają się na założeniu, że kiedy zaczynał, wielu mieszkańców Gotham postrzegało Zamaskowanego Krzyżowca jako postać z pogranicza nadprzyrodzonego. Ale to nie zwalnia go od osobistego zaangażowania w miasto i innych ludzi – ten Bruce Wayne ma mamę i grupę przyjaciół, którzy się o niego troszczą! Uroczy!
I chociaż Absolute Batman wykorzystuje swoją pracę w Gotham do lepszego poznania miasta, ma także pomóc w jego naprawie. Podobnie jak bardziej empatyczne wersje tej postaci, jak ta z Batman: The Animated Series, balansuje on na cienkiej granicy między brutalnością a życzliwością. Pozbawiony tradycyjnego bogactwa rodzinnego, pozwala to komiksowi śmiało zmierzyć się z powszechnym pytaniem: „Jeśli Bruce Wayne tak bardzo chce pomóc, czy nie powinien zrobić czegoś innego niż bicie ludzi?” pytanie. I chociaż Alfred Pennyworth jest tutaj śmiercionośnym szpiegiem, poprzednie komiksy o Batmanie były pełne wskazówek i odniesień do kamerdynera… zdolny przeszłości, więc to również bardzo pasuje.
Absolute Superman odzwierciedla także komiksowe korzenie tej postaci. Zanim związał się z fantastyką, historie Supermana skłaniały się ku robotnikom. Wrogowie, z którymi walczył, nie byli złymi geniuszami ani międzygalaktycznymi watażkami, ale chciwymi ludźmi pragnącymi żerować na zwykłym człowieku. Chociaż ten Superman pochodzi z Kryptonu, który wygląda wystawnie w stylu science-fiction i przywołuje wspomnienia zarówno Srebrnej Ery, jak i współczesnych interpretacji planety, powraca tutaj do tego, co uczyniło go tak potężnym po Wielkim Kryzysie (i co czyni go szczególnie aktualnym) Teraz). To Superman, który opiekuje się małym człowieczkiem i nie może znieść korporacji i potentatów, którzy chcą zdusić nasze zyski.
Absolute Wonder Woman to zbiór wpływów z bardziej współczesnych wcieleń. Ma szorstką przewagę, która pozostaje zgodna z jej postacią po Kryzysie na Nieskończonych Ziemiach, a jej muskularny wigor ma odcienie pięknie dominującej postaci z komiksów takich jak DC: The New Frontier. Absolute Wonder Woman położyła także podwaliny pod skomplikowaną relację, nie tylko między światami piekielnymi a „powyżej”, ale także między bogami i półbogami. To również wydaje się nowsze i chociaż ona dosiada szkieletowego Pegaza do bitwy z głębin podziemi, wydaje się fascynującą kulminacją trendów w opowiadaniu historii.
Choć linia Absolute może być serią wznowień (lub opowieści z „Elseworld”) z wyraźnymi zwrotami akcji i zarysami fabuły, zachowują one wiele elementów, które dodają im klasycznej iskry. I w końcu tego właśnie oczekuje się od wznowienia komiksu: wystarczających powiązań, aby przypomnieć czytelnikom, dlaczego kochają te postacie od dziesięcioleci, ale bez niewolniczego oddania odtwarzaniu tego, co już o nich wiemy. W ten sposób Absolute Batman jest absolutnie Batmanem.
Absolute Batman nr 1 i nr 2 są już dostępne w DC, podobnie jak Absolute Wonder Woman nr 1 i Absolute Superman nr 1.
Tylko jak bardzo absolutną jednostką jest Absolutny Batman?