Tysiące ludzi protestuje w hiszpańskiej Walencji w związku z radzeniem sobie ze śmiertelnymi powodziami

Około 80 osób nadal jest zaginionych, a ludzie są wściekli na rząd po najbardziej śmiercionośnej powodzi od dziesięcioleci.

Tysiące ludzi demonstrowało we wschodnim hiszpańskim mieście Walencja, aby zaprotestować przeciwko sposobowi, w jaki władze radzą sobie z jedną z najbardziej śmiertelnych klęsk żywiołowych w Europie od dziesięcioleci, i wzywać do pociągnięcia do odpowiedzialności.

W sobotni wieczór w centralnej części miasta zebrały się duże tłumy, a niektóre z nich starły się z policją przed ratuszem Walencji. Sfilmowano policję, która używała pałek do odpierania protestujących maszerujących w stronę siedziby władz regionalnych.

W Hiszpanii samorządy regionalne są odpowiedzialne za zapewnianie ochrony ludności cywilnej i mogą zwracać się o dodatkowe zasoby do rządu krajowego w Madrycie.

Obecnym przywódcą regionalnym jest Carlos Mazon z konserwatywnej Partii Ludowej, któremu grożą wezwania do rezygnacji po tym, jak jego administracja nie wydała obywatelom ostrzeżeń powodziowych do czasu, gdy woda wypełniła domy.

Mazon bronił swojego sposobu radzenia sobie z kryzysem, argumentując, że skala kryzysu była nieprzewidywalna i że władze w Madrycie nie powiadomiły jego administracji w odpowiedni i terminowy sposób.

Jednak hiszpańska agencja pogodowa wydała czerwony alert, najwyższy poziom ostrzeżenia, dotyczący złej pogody we wtorek rano około godziny 7:30 czasu lokalnego (06:30 GMT), ponad 12 godzin przed ostatecznym wysłaniem przez administrację Mazona ostrzeżeń na telefony komórkowe.

Regionalny przywódca spotyka się również z ostrą krytyką ze względu na, zdaniem opinii publicznej, powolną i niezorganizowaną reakcję na klęskę żywiołową, w której od soboty zginęło co najmniej 220 osób.

Ludzie trzymają plakaty podczas protestu grup obywatelskich i związków zawodowych przeciwko regionalnemu przywódcy Walencji Carlosowi Mazonowi [Eva Manez/Reuters]

W wielu najbardziej dotkniętych obszarach na południowych obrzeżach Walencji ochotnicy jako pierwsi udzielili pomocy ludziom, a rząd potrzebował kilku dni na pełną mobilizację tysięcy sił policyjnych i żołnierzy wysłanych na pomoc dotkniętym powodzią.

„Zabiłeś nas!” niektórzy protestujący napisali w sobotę na swoich transparentach protestacyjnych, inni skandowali na cześć rezygnacji Mazona, a niektórzy zostawili zabłocone buty przed budynkiem rady, aby pokazać swoją wściekłość.

„Chcemy pokazać nasze oburzenie i złość z powodu złego zarządzania tą katastrofą, która dotknęła tak wiele osób” – powiedziała Anna Oliver, prezes Accio Cultural del Pais Valenciano, jednej z około 30 grup, które zorganizowały protest, według agencji Reuters agencja informacyjna.

Na początku tego tygodnia w Walencji odbyły się także protesty, podczas których ludzie obrzucali błotem i skandowali „mordercy”, gdy król Felipe i premier Pedro Sanchez odwiedzili przedmieścia miasta.

Co najmniej 212 ofiar śmiertelnych odnotowano we wschodnim regionie Walencji, a prawie 80 osób nadal uważa się za zaginione w najbardziej śmiercionośnej powodzi w kraju europejskim od czasu powodzi w Portugalii w 1967 r., w których zginęło około 500 osób.

Zrodlo