Tydzień marzeń Barcelony (półtora): zwycięstwo Bayernu, rozbiórka Madrytu i psot o Złotą Piłkę

Szczęśliwe dni nie kończą się w Barcelonie. Podopieczni Hansiego Flicka zakończyli wspaniały tydzień z lokalnym rywalem Espanyolem kolejnym mocnym występem — 32 minuty wystarczyły, aby strzelić trzy gole i przypieczętować zwycięstwo.

Dani Olmo w pełni wykorzystał swój powrót do wyjściowego składu, strzelając dwa gole i przypominając wszystkim, jak duży wpływ wywarł jego transfer — reprezentant Hiszpanii strzelił jak dotąd pięć goli w pięciu występach w La Liga. Jego nawias stawia Barcelonę jako jedyną drużynę w pierwszej piątce lig europejskich, w której występuje czterech graczy, którzy w tym sezonie zdobyli ponad pięć goli.

Yamal przez kolejne popołudnie trzymał kibiców w napięciu przez całą pierwszą połowę, a spotkanie zakończyło się asystą w postaci trivela (strzał bananowy) dla Olmo w zdobyciu pierwszego gola. Raphinha uzupełnił wynik dla Barcelony, którego Espanyol w pierwszej połowie po prostu nie mógł powstrzymać.

Każdy zawodnik jest w doskonałej formie, zespół dysponuje szeroką gamą broni, dzięki której może ukarać przeciwników, a Flick najwyraźniej znalazł swój ulubiony skład. Nowy talent La Masii, Marc Casado, zasłużenie zadomowił się w zespole przed Frenkie de Jongiem. Casado miał kolejny ważny wieczór, dodając asystę do swoich statystyk w sezonie. Na razie jest na piątym. Barcelona ma dziewięć punktów przewagi nad Realem Madryt, który jest liderem La Liga, a obecni mistrzowie mają przed sobą jeszcze mecz do rozegrania.

Zespół zachował się jednak trochę tak, jakby mecz zakończył się po przerwie. Po przerwie zwolnili tempo i stracili kontrolę nad grą, a Espanyol znalazł sposób na zdobycie bramki dzięki Javiemu Puado. Goście mieli jeszcze dwa nieuznane gole z powodu spalonych – w sumie zdobyli ich sześć – a Flick przyznał, że nie był zadowolony z drugiej połowy.


Olmo świętuje w niedzielę (Josep Lago/AFP via Getty Images)

„Dzisiaj mogę to zaakceptować, czasami to normalne i wygraliśmy” – powiedział Flick na konferencji prasowej po meczu. „Ale powiedziałem graczom, że to nie wystarczy; w Lidze Mistrzów musimy być na innym poziomie. Ten sezon był jak dotąd spektakularny i chcemy tak pozostać. ”

Z pewnością nie wpłynęło to w żaden sposób na nastroje na Montjuic, bo Barcelona od tygodnia imprezuje.

To klub, w którym przez ostatnie lata można było policzyć ekscytujące dni. Teraz kibice przecierają oczy po zwycięstwach nad Bayernem Monachium, Realem Madryt i wreszcie lokalnym rywalem Espanyolem. To było 11 dni, które podsumowało transformację, jaką klub doświadczył w ciągu kilku miesięcy.

Ronald Araujo, jeden z kapitanów drużyny, zorganizował w zeszłą środę lunch dla drużyny w restauracji Masia Rosas na obrzeżach Barcelony, aby uczcić najnowsze wyniki i utrzymać dobry nastrój w szatni. W czwartkowy wieczór mniejsza grupa członków drużyny również zebrała się, aby świętować urodziny Ansu Fati. Tydzień emocji rozpoczął się w pełni po zwycięstwie 4:0 na Santiago Bernabeu.

„Musimy się tym pochwalić!” – zażartował pracownik Barcelony, zapytany o liczbę zawodników, jaką klub wpuścił do strefy mieszanej (obszaru, w którym gracze udzielają wywiadów po meczu) po obu wielkich zwycięstwach z Bayernem i Madrytem. „Jeśli nie wykorzystamy takich dni jak najlepiej, nie wiem, kiedy to zrobimy”.

W szatni priorytety były inne. „Trzy dni wolnego! „Trzy dni wolnego!” (trzy dni wolnego, trzy dni wolnego!), skandowali piłkarze w szatni Santiago Bernabeu, zmuszając Flicka, aby pozwolił im mieć łatwy tydzień. Niemiecki menadżer jest do pewnego stopnia wyrozumiały i pozwolił tylko na dwa.

Flick postanowił jednak nie odpoczywać. Dzień po El Clasico 59-latek samodzielnie udał się na stadion Johana Cruyffa, na którym rozgrywane są mecze Barcelony Atletic, i nadzorował remis drugiej drużyny z Barakaldo z trzeciej ligi Hiszpanii 1:1.

Podczas gdy miasto świętowało, Flick pracował dalej. To kolejny przykład tego, jak bardzo bycie outsiderem w środowisku pomogło menedżerowi. Nie tylko po to, żeby nie dać się zbytnio ponieść emocjom, ale także zaimponować każdemu fanowi Barcelony swoim zaangażowaniem w swoją pracę.

Wisienką na torcie była jednak gala Złotej Piłki.


Olmo, Yamal i Cubasi na ceremonii wręczenia Złotej Piłki (Pascal Le Segretain/Getty Images)

„Piłka plażowa Winicjusz!”kibice Barcelony śpiewali na trybunach podczas meczu z Espanyolem, nawiązując do tego, że skrzydłowy Madrytu zamiast Złotej Piłki zdobył piłkę plażową.

„Będąc świadkiem tego wszystkiego, co wydarzyło się z Realem Madryt, reakcji, gdy zdali sobie sprawę, że Vinicius nie zdobędzie nagrody, podejścia, jakie przyjęli na poziomie PR i tego wszystkiego zaledwie dwa dni po naszym zwycięstwie tam… To było jeszcze bardziej szkodliwe, niż gdybyśmy zdobyli bramkę piąte na Bernabeu” – przyznało źródło z szatni Barcelony, które pragnie pozostać anonimowe Sportowiec w ciągu tygodnia.

Joan Laporta i klub zrobili wszystko, co mogli, aby to wykorzystać.

Barcelona powtórzyła podium Złotej Piłki z 2010 roku, które w kobiecej piłce nożnej założyli Lionel Messi, Xavi i Andres Iniesta – Aitana Bonmati, Caroline Graham Hansen i Salma Paralluelo. Laporta pojawiła się na scenie podczas gali i nie potrzebowała ani sekundy, aby podkreślić, jak wielkim „zaszczytem” była obecność na ceremonii. Kontrastuje to oczywiście z nieobecnością Madrytu, kiedy Winicjusz Junior nie zdobył głównej nagrody. Lamine Yamal zdobył Trofeum Kopa i zakończył swoje przemówienie słowami „visca el Barca” (dalej Barca), co podsyciło radość prezydenta.

„Już sam fakt bycia tutaj jest dla nas wielką przyjemnością” – stwierdził nastolatek z Barcelony Pau Cubasi w strefie mieszanej wydarzenia. On także pojechał na galę, mimo że nie znalazł się w gronie zwycięzców. To było kolejne bezczelne mrugnięcie okiem.

Nawet Rodri w swoim przemówieniu po zdobyciu Złotej Piłki wymienił Yamala jako kolejnego zwycięzcę w kolejce i pozostawił Viniciusa Juniora bez ani jednej wzmianki.

Dla katalońskiego klubu po prostu tydzień był w krainie snów. Kłopoty finansowe być może prędko się nie skończą, ale w miarę jak La Masia napina mięśnie, a instytucja zostaje doceniona na największej scenie, Barcelona ma powody sądzić, że jej fantazje mogą po prostu trwać.

(Zdjęcie: Josep Lago/AFP za pośrednictwem Getty Images)



Zrodlo