Trump spotyka się z Bidenem w Białym Domu podczas spotkania w sprawie przejścia na urząd prezydenta USA

Prezydent-elekt Stanów Zjednoczonych Donald Trump został powitany w Białym Domu przez ustępującego prezydenta Joe Bidena w ramach tradycyjnego spotkania przejściowego.

Środowe spotkanie obu rywali w Gabinecie Owalnym następuje po konfrontacyjnej kampanii wyborczej, z której Biden wycofał się latem po katastrofalnym występie w debacie przeciwko Trumpowi.

Jednak jego wiceprezydent i następczyni jako kandydatka Demokratów na prezydenta Kamala Harris zdecydowanie przegrała z Trumpem w wyborach 5 listopada.

Obaj mężczyźni przywitali się uściskiem dłoni przed kamerami, gdy Biden powiedział Trumpowi, że nie może się doczekać „pokojowej transformacji”.

„Nie mogę się doczekać płynnego przejścia i zrobię wszystko, co w naszej mocy, aby mieć pewność, że zapewnicie sobie wszystko, czego potrzebujecie. Będziemy mieli okazję dzisiaj o tym porozmawiać” – powiedział Biden do Trumpa przed trzaskającym kominkiem. „Witamy ponownie.”

Sam Trump powiedział, że przejście będzie „najpłynniejsze”.

„Polityka jest trudna i w wielu przypadkach nie jest to zbyt miły świat” – dodał Trump. „Dzisiaj jest ładny świat i bardzo doceniam przejście, które jest tak płynne, że będzie tak płynne, jak to tylko możliwe”.

W przemówieniu po spotkaniu, które przypada na prawie dwa miesiące przed inauguracją prezydenta-elekta 20 stycznia, Trump powiedział, że Biden rozmawiał o Ukrainie i Bliskim Wschodzie.

„Chciałem – poprosiłem o jego poglądy, a on mi je przedstawił” – Trump powiedział New York Post. „Dużo rozmawialiśmy także o Bliskim Wschodzie. Chciałem poznać jego zdanie na temat tego, gdzie jesteśmy i co myśli. I dał mi je, był bardzo łaskawy.”

Trump powiedział także, że on i Biden „obaj naprawdę lubili się spotykać” i pochwalił Bidena za „bardzo dobrą robotę, jeśli chodzi o prowadzenie kampanii”.

Spotkanie Bidena i Trumpa oznacza gwałtowny zwrot wydarzeń sprzed czterech lat, kiedy Biden pokonał Trumpa w wyborach prezydenckich w 2020 roku. Trump zakwestionował wyniki wyborów i odmówił zorganizowania spotkania przejściowego z Bidenem ani udziału w jego inauguracji.

Fałszywe uśmiechy

W rozmowie z Al Jazeerą Barbara Perry, historyk prezydenta w Miller Center na Uniwersytecie Wirginii, stwierdziła, że ​​postępowanie stanowi powrót do formy w zarządzaniu USA.

Wyjaśniła znaczenie płynnych procesów przejściowych, które zwykle obejmują kilka spotkań i wymianę informacji pomiędzy członkami wchodzącej i odchodzącej administracji, niezależnie od partii.

„To byłoby tak, jakbyś wziął dyrektora generalnego dużej korporacji zatrudniającej tysiące pracowników i usunął go pewnego dnia w południe, w tym przypadku 20 stycznia następnego roku” – stwierdziła, odnosząc się do dzień inauguracji, „a następnie usuń wszystkie najważniejsze osobistości, łącznie z zarządem firmy”.

„Aby wszystko przebiegło gładko, konieczna jest współpraca po obu stronach” – stwierdziła, dodała, że ​​poza lekceważeniem Bidena przez Trumpa w 2020 r., jego wejście do Białego Domu w 2016 r. również było notorycznie chaotyczne, a członkowie jego zespołu często nie spotyka się z członkami administracji ustępującego wówczas prezydenta Baracka Obamy.

„Myślę, że to też będzie inne” – powiedziała Al Jazeerze. „Mam nadzieję, że tym razem ludzie Trumpa będą bardziej otwarci na materiały przejściowe”.

Jednak do środy zespół Trumpa nie podpisał żadnej z umów przejściowych, które umożliwiłyby jego zespołowi rozpoczęcie otrzymywania dokumentów niejawnych przed objęciem przez niego urzędu. Głównym punktem spornym był kodeks etyczny, który zespół Trumpa jest prawnie zobowiązany przedłożyć w ramach umowy przejściowej.

Donosząca z Waszyngtonu korespondentka Al Jazeery w Białym Domu, Kimberly Halkett, stwierdziła, że ​​życzliwość na wystawie była prawdopodobnie fasadą.

„Ci dwaj mężczyźni nie lubią się” – powiedziała – „nawet jeśli uśmiechają się przed kamerami”.

Zauważyła, że ​​Trump i Biden spędzili większość kampanii prezydenckiej na obraźliwych rozmowach o sobie nawzajem i zagrożeniu dla demokracji, które rzekomo reprezentowali. „Ale nie zobaczysz tego, gdy staną przed kamerami. Wszyscy będą się uśmiechać i udawać, że są najlepszymi przyjaciółmi. Taka jest polityka w Waszyngtonie, tak to działa” – dodała.

Na znak jego rosnącego znaczenia dla Trumpa w podróży do Waszyngtonu towarzyszy mu najbogatszy człowiek świata Elon Musk, choć nie wziął on udziału w spotkaniu z Bidenem w Białym Domu.

Biden obiecał już pokojowe i uporządkowane przejście w zeszłym tygodniu w przemówieniu, w którym zaakceptował wyniki wyborów.

„Nie można kochać swojego kraju tylko wtedy, gdy wygrywa się” – powiedział, powtarzając temat, do którego odwoływał się w poprzednich przemówieniach.

Powrót Trumpa na prezydenta oznacza zmianę losów zarówno jego, jak i Republikanów. Wielu wątpiło, czy uda mu się wskrzesić karierę polityczną po przegranej z Bidenem, zwłaszcza po zamieszkach, które jego zwolennicy wszczęli na Kapitolu w USA 6 stycznia 2021 r., co doprowadziło do potępień ze strony przedstawicieli całej amerykańskiej podziały politycznej.

Jednak prezydent-elekt ma teraz silną pozycję i szybko zaczął działać mianowanie i mianowanie swoich sojuszników na kilka najważniejszych stanowisk w swojej przyszłej administracji.

Trump spotkał się także w środę z Republikanami w Kongresie, próbując zapewnić ich poparcie dla swojego programu. Coraz bardziej prawdopodobne jest, że Republikanie zdobędą większość w Izbie, co oznacza, że ​​– obok Senatu – partia prawicowa kontroluje zarówno ciała ustawodawcze, jak i prezydenturę.

Daje to Trumpowi szansę – przynajmniej do wyborów śródokresowych w 2026 r. – na przeforsowanie bardziej twardej polityki, którą Demokraci mogli próbować powstrzymać, gdyby kontrolowali Izbę lub Senat.

W rozmowie z ustawodawcami Trump żartował o możliwości trzeciej kadencji, co jest sprzeczne z konstytucyjnym limitem dwóch kadencji dla prezydentów USA.

„Podejrzewam, że nie będę ponownie kandydował, chyba że powiesz, że jest dobry, musimy wymyślić coś innego” – zaśmiał się Trump.

Tymczasem w środę republikanie z Senatu USA również zebrali się za zamkniętymi drzwiami, aby w tajnym głosowaniu głosować na nowego przywódcę większości w Senacie, w którym wybrali na tę rolę senatora z Południowej Dakoty, Johna Thune’a.

Preferowanym kandydatem Trumpa na to stanowisko był senator z Florydy Rick Scott, ale odpadł w pierwszej turze głosowania.

Zrodlo