„Przede wszystkim prowadzi lepszą kampanię. Zbiera więcej, co jest kolejnym bardzo ważnym czynnikiem. A jego przesłanie dociera do większej liczby osób, ponieważ prowadzi bardziej rozsądną, pozytywną kampanię. Nie propaguje Armagedonu jak Donald Trump .” To powody, które zdaniem José Antonio Gurpegui przemawiają za zwycięstwem Kamali Harris. Choć przyznaje, że są to najbliższe wybory w historii Stanów Zjednoczonych. Nawet bardziej niż te z 2000 r., kiedy George W. Bush i Al Gore ostatecznie liczyli karty do głosowania w sądzie.
Klucz leży w stanach zawiasowych, w których wraz z wyborami zmieniało się znaczenie głosów elektorskich. „Istnieje – według Gurpegui – bardzo istotny fakt: Karolina Północna, która w ostatnich wyborach była republikańska, teraz tańczy pomiędzy Republikanami i Demokratami. Poza tym Kamala prowadzi w głosowaniach skonsolidowanych, w głosowaniu bezpiecznym. A także w głosowaniu sondażach, choć niewiele, ma kilka punktów przewagi. W stanach wahadłowych faktycznie okazała się dobrą kandydatką i nie straciła żadnego z nich pułap, którego nie jest w stanie pokonać, a Donald Trump stopniowo rośnie, jest coraz bliżej, a NYT daje mu dwa punkty przewagi”.
Komentarz Donalda Trumpa, w którym nazwał Portoryko wyspą śmieci, może kosztować kandydata Republikanów bardzo, bardzo drogo. Gość Any Samboal w El Cascabel Domingo Edition pamięta, że w Pensylwanii jest 500 000 wyborców z Puerto Rico, a w tym stanie, który dysponuje 19 głosami elektorskimi, różnica między jednym kandydatem a drugim wynosi zaledwie 150 000 głosów. „Błąd Pensylwanii może ich drogo kosztować. I jest bardzo jasne, że zdają sobie sprawę, że popełnili błąd. Donald Trump, który nie jest przyzwyczajony do proszenia o przebaczenie, szybko stwierdził, że nikt nie kocha Portorykańczyków tak jak on. Niemal natychmiast ujawniła się także Daniela Álvarez, menadżerka jego kampanii, która prawie zawsze pozostawała w cieniu, mówiąc, że to pomyłka i że nie odzwierciedla to tego, co myślą o nich partia i Trump.
Jeśli Trump przegra – uważa profesor – koniec z trumpizmem. „Partia Republikańska była partią prawa i porządku, poruszała się w ramach logicznych współrzędnych polityki. Obecna, z Trumpem na czele, to coś innego. Jeśli przegrają, będzie to noc długich noży i każdego, kto ma wspomnienia lub zawdzięcza swoje stanowisko Trumpowi, będą mieli bardzo trudne chwile, stopniowo zostaną zgłoszeni, ponieważ w Partii Republikańskiej istnieje wielkie pragnienie wyrównania rachunków. Tam prowadzi kampanię Dick Cheney z Kamalą Harris mamy Kissingera, który był jednym z tych, którzy głosowali za impeachmentem, republikaninem sprzeciwiającym się Trumpowi. Żaden prezydent ani kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych nie popiera Donalda Trumpa. Wręcz przeciwnie, jeśli on wygra. przez jakiś czas będziemy mieli Trumpa, tak jak zrobił to Ronald Reagan, ponieważ Vance prawdopodobnie będzie jego następcą i będzie kolejnym Trumpem, kontynuacją lub dodatkiem”.