Na początku ubiegłego tygodnia Ange Postecoglou otrzymywał telefony od skrajnych stron Internetu w związku z zwolnieniem go z funkcji menadżera Tottenhamu.
W zeszłą niedzielę Spurs przegrali 1:0 na Selhurst Park, a było to popołudnie, kiedy gracze tak naprawdę nie wyszli z autobusu. Sądząc po niektórych reakcjach, można było odnieść wrażenie, że ten sezon lub nawet cały projekt Postecoglou może nigdy w pełni nie ruszyć z miejsca.
Tydzień później Postecoglou może spojrzeć wstecz na dwa z najlepszych zwycięstw Spurs w dotychczasowej historii: dwa ogromne zwycięstwa drużyn, które w zeszłym sezonie obie zakończyły rozgrywki przed nimi.
W środowy wieczór wyeliminowali Manchester City z Pucharu Carabao, zbierając całą swoją energię i wiarę, aby wygrać 2:1. Pod koniec meczu gracze wyglądali na wyczerpanych, wyczerpanych wysiłkiem fizycznym związanym z pokonaniem City.
W niedzielę udało im się to powtórzyć. Aston Villa była niemal najgorszą drużyną, z jaką można było się zmierzyć cztery dni po City. Przyjechali do północnego Londynu, żeby wykazać się dyscypliną, sprawnością fizyczną i wydajnością oraz zrobić wszystko, co w ich mocy, aby powstrzymać Spurs od grania w ich futbol. Objęli prowadzenie po rzucie rożnym, a następnie postanowili jeszcze bardziej spowolnić grę.
Jednak w drugiej połowie Tottenham nieprzerwanie kontynuował grę, podnosząc tempo, spoglądając w głąb siebie i ponownie je podnosząc. Udało im się wyrównać, ponownie utknęli w martwym punkcie, podnieśli się na nogi i rozwalili Villę. Pod koniec Spurs lecieli prosto do domu, rozpędzani przez tłum, pozostawiając Villę wyglądającą, jakby dawno zabrakło jej paliwa. Przede wszystkim pracowali wystarczająco ciężko, aby zdobyć prawo do gry w piłkę nożną.
Jest w tym coś znajomego typ Tottenham wygrywa teraz.
Zrobili to przeciwko Brentford. Zrobili to przeciwko West Hamowi. Robili to wiele razy także w zeszłym sezonie. Mogą sobie pozwolić na powolny start lub nawet stratę na własnym boisku, ponieważ zawsze cofają się, aby nadrobić straty w drugiej połowie. Potrafią uderzać i utrzymywać intensywność w drugiej połowie, z którą niewielu innych przeciwników jest w stanie wytrzymać. Jednak Villa była drużyną, która w zeszłym sezonie pokonała ich w Lidze Mistrzów, a w ostatnich miesiącach wyglądała na mądrzejszą i solidniejszą od Spurs. Tottenham musiał pokazać, że potrafi ich pokonać.
Jeśli zestawisz ze sobą oba występy – najpierw City, a potem Villę – otrzymasz być może najlepszy tydzień, jaki Tottenham miał w całej erze Postecoglou. Jak zawsze Postecoglou nie ujął tego w ten sposób na swojej konferencji prasowej po meczu, sugerując, że porażka Pałacu również miała miejsce w tym samym tygodniu, ale tygodnie zaczynają się w poniedziałek, więc oto jesteśmy.
Wspominając początek tygodnia, dzień po meczu z Palace, Postecoglou powiedział, że najważniejsze jest to, aby gracze nie przyszli na stadion użalać się nad sobą.
„Musieliśmy wejść, wyprostować głowy” – powiedział – „i pracować nad tym, aby być zespołem, którym chcemy być. Tak się właśnie stało, ale to nie znaczy, że to już koniec.”
To był także wzruszający tydzień w Tottenhamie. W niedzielę przypadałyby 52. urodziny Ugo Ehiogu, młodzieżowego trenera Tottenhamu, który tragicznie zmarł w 2017 roku w wieku zaledwie 44 lat.
Starszy asystent trenera Spurs Matt Wells współpracował z Ehiogu w Tottenhamie i w tym tygodniu rozmawiał z zawodnikami o Ehiogu, wpływie, jaki wywarł na niego jako młody trener i jego dziedzictwie w klubie. „Kiedy słyszysz takie rzeczy i to, jak ludzie wpływają na twoje życie, pomaga to dać graczom jasność co do tego, co staramy się tutaj zrobić” – wyjaśnił później Postecoglou. „Ważne jest, aby jego dziedzictwo przetrwało”.
Postecoglou nie chce, aby Spurs spoczęli na laurach po zwycięstwie nad Villą. Przed nimi kolejny ważny tydzień przed przerwą reprezentacyjną: lecą do Stambułu, aby w czwartek zmierzyć się z Galatasaray, a następnie w niedzielę wracają na mecz z Ipswich Town. Czwartkowa stawka nie wydaje się szczególnie wysoka po mocnym początku Tottenhamu w lidze Ligi Europy, ale w niedzielę nie uda się wygrać i nastroje ponownie się zmienią – tak jak miało to miejsce przed ostatnim okienkiem międzynarodowym, kiedy Spurs przegrali z Brighton & Hove Albion.
Ale to, że Postecoglou nie chce patrzeć wstecz, nie oznacza, że powinniśmy ignorować, jak ważny był to tydzień. Na tym etapie sezonu wszystko jest tymczasowe, ale Spurs zaczynają znajdować odpowiedzi na niektóre pytania, przed którymi stają. Wygrali teraz dziewięć z ostatnich 11 meczów we wszystkich rozgrywkach, a passa sięga porażki z Arsenalem 15 września i choć porażki z Brighton i Palace były bolesne, coraz częściej wyglądają raczej na wyjątki niż regułę.
Tottenham zawsze będzie spotykał się z oskarżeniami dotyczącymi ich postrzeganej niestabilności lub butelki, a pytania te są równie nieuniknione jak pogoda, ale oba ich ostatnie zwycięstwa dotyczyły czołowych drużyn, drużyn, które wygrały tutaj w lidze w zeszłym sezonie i które sprawiły, że było to równie trudne jak to tylko możliwe dla Spurs na swój własny sposób. Niezależnie od tego, czy utrzymał prowadzenie przeciwko City, czy gonił mecz z Villą, Tottenham kopał głęboko, przetrwał trudne momenty i trzymał się swoich planów.
Sam Postecoglou musiał zmierzyć się z pytaniami dotyczącymi własnej taktyki i zmian, a także umiejętności zmieniania meczów, które toczyły się przeciwko niemu. Jednak w środę w przerwie wszedł Yves Bissouma i zmienił przebieg gry, zapewniając Spurs solidniejszą bazę w środku pola. W niedzielę na boisko wszedł Richarlison i strzelił trzeciego gola, po czym wprowadzony został James Maddison, który strzelił czwartego gola.
Można by mówić o indywidualnościach, o dośrodkowaniu Son Heung-mina przy pierwszym golu, odwróconym podaniu Dejana Kulusevskiego przy drugim, wpływie Pape Matara Sarra czy bezinteresownej pracy Dominica Solanke, czy też jego pierwszych golach od września.
Ale przede wszystkim był to wysiłek zbiorowy: wynik działania grupy graczy, pracujących dla siebie i dla pomysłów menadżera.
Tak ma wyglądać drugi sezon Postecoglou. Tylko nie oczekuj, że menadżer sam będzie mówił o odmszczonych porażkach lub o wygranych rzutach rożnych.
„Nie spada się z klifów i nie wspina się na góry w ciągu tygodnia” – powiedział. „Dla mnie to wszystko jest częścią tego samego procesu”.
ZEJDŹ GŁĘBEJ
Odprawa: Tottenham 4 Aston Villa 1 – najlepszy jak dotąd mecz Solanke, groźba uderzenia w słupek Spurs i kolejna kontuzja defensywy
(Zdjęcie na górze: Gaspafotos/MB Media/Getty Images)