„Tak!”: Izrael reaguje na powrót Donalda Trumpa do władzy w wyborach w USA

Jeszcze przed zamknięciem lokali wyborczych w wyborach prezydenckich w USA we wtorek wieczorem skrajnie prawicowy minister bezpieczeństwa narodowego Izraela Itamar Ben-Gvir zamieścił na Twitterze „Yessss” po angielsku, dodając jednocześnie emoji przedstawiające napinający biceps oraz zdjęcia izraelskiego i amerykańskiego prezydenta flagi.

Premier Izraela Benjamin Netanjahu tylko nieznacznie wolniej pogratulował Trumpowi triumfu w wyborach prezydenckich w USA, stając się pierwszym światowym przywódcą, który to zrobił i określił zwycięstwo Trumpa jako „potężne ponowne zaangażowanie na rzecz wielkiego sojuszu między Izraelem a Ameryką”.

Dwa dni przed wyborami w tym tygodniu, podczas których były prezydent USA Donald Trump dokonał jednego z najdzikszych powrotów politycznych w najnowszej historii, prowadząc Partię Republikańską do miażdżącego zwycięstwa, sondaże izraelskich mediów wykazały, że Trump zdobył już serca i umysły wielu osób w Izrael.

Na pytanie, kogo chcieliby widzieć w Białym Domu, prawie 65 proc. respondentów stwierdziło, że woli Trumpa od jego rywalki Kamali Harris. Wśród osób, które określiły się jako Żydzi, różnica była jeszcze bardziej wyraźna – 72 procent ankietowanych stwierdziło, że tak Izraelski Instytut Demokracji uważali, że prezydentura Trumpa lepiej posłuży interesom Izraela.

To kolejny zwrot w stronę Republikanów. Pokazało to podobne badanie przeprowadzone przez ten sam organ w 2020 roku 63 procent Izraelczyków faworyzował Trumpa nad ostatecznym zwycięzcą, Joe Bidenem.

Dla wiceprezydent Kamali Harris, która, jak wykazały sondaże, została pobita za niezachwiane, choć czasami krytyczne wsparcie swojej administracji dla wojny Izraela w Gazie i jej odmowę wstrzymania pomocy wojskowej, świętowanie zwycięstwa Trumpa w Izraelu prawdopodobnie będzie kolejnym przekręceniem noża w Izraelu. jej porażka.

Donald Trump podaje rękę Benjaminowi Netanjahu, gdy pozują do zdjęcia podczas spotkania w posiadłości Trumpa Mar-a-Lago w Palm Beach na Florydzie, 26 lipca 2024 r. [Amos Ben-Gershom (GPO)/Handout/Anadolu via Getty Images]

„Przełomowy moment”

„Ludzie teraz świętują” – powiedział Al Jazeerze z Jerozolimy ankieter i były doradca polityczny między innymi Netanjahu, Mitchell Barak. „To znaczy, widziałeś sondaże, ludzie postrzegają to jako zwycięstwo Izraela i Netanjahu. On [Netanyahu] zaryzykował, uważając, że musi wytrzymać do listopada i zwycięstwa Trumpa, i to ryzyko okazało się słuszne.

„W Izraelu ludzie postrzegają to jako moment przełomowy” – powiedział.

W ramach przygotowań do wyborów w 2020 r. Trump, chcąc zdobyć żydowskie głosy, powiedział wyborcom w USA, że „państwo żydowskie nigdy nie miało lepszego przyjaciela w Białym Domu niż wasz prezydent Donald J. Trump”.

W tym względzie, w przeciwieństwie do wielu wypowiedzi byłego prezydenta USA, wydawał się on zgodny z faktami.

Podczas swojej pierwszej kadencji jako prezydenta Trump przeciwstawił się normom międzynarodowym i uznał okupowane Wzgórza Golan – terytorium Syrii, którego dwie trzecie jest okupowane przez Izrael – za terytorium izraelskie, przyjął Jerozolimę jako stolicę Izraela, następnie przeniósł ambasadę USA i zainstalował jej profesjonalną – tam ambasador osadników.

Umacniając pozycję Izraela w regionie, prezydent USA przystąpił także do realizacji, jak to określił, Porozumień Abrahamowych, prowadzących do normalizacji stosunków między Izraelem a czterema państwami arabskimi; Bahrajn, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Maroko i Sudan w zamian za ustępstwa USA i w wielu przypadkach dostęp do najnowocześniejszej technologii Izraela wywiadu i technologii zbrojeniowej.

Niedawno Trump podkreślił, że pragnie ponownie nawiązać ciepłe stosunki, którymi cieszył się z Netanjahu podczas swojej pierwszej prezydentury w lipcu tego roku, kiedy witał izraelskiego premiera w jego posiadłości Mar-a-Lago na Florydzie.

Dla kontrastu stosunki administracji Bidena z Netanjahu, choć silne, uległy ochłodzeniu w ciągu 13 miesięcy wojny w Gazie.

Po pierwsze, pojawiły się powtarzające się „zaniepokojenia” Stanów Zjednoczonych w związku z izraelską kampanią w Gazie, w wyniku której jak dotąd zginęło 43 391 osób – głównie kobiet i dzieci – a wiele tysięcy zginęło lub uznano, że zginęło pod gruzami. Potem były czerwone linie Bidena w związku z późniejszą inwazją Izraela na Rafah. I wreszcie, niedawne prośby rządu USA o zezwolenie na pomoc dla północnej Strefy Gazy, która według agencji pomocowych grozi klęską głodu. Wszystko to wydaje się irytować izraelskiego premiera, który w marcu tego roku posunął się nawet do stwierdzenia, że ​​amerykański prezydent Biden – którego niezachwiane wsparcie wojskowe i dyplomatyczne stanowiło podstawę izraelskiej wojny z Gazą – „mylił się” w swojej krytyce Izrael.

Biorąc pod uwagę presję, na jaką Netanjahu napotyka zarówno w kraju – ze strony ludzi, którzy chcą zawarcia porozumienia o zawieszeniu broni w Gazie, aby zapewnić sobie szansę na odzyskanie tam pozostałych izraelskich jeńców – jak i za granicą, gdzie wiele krajów jest zbulwersowanych poziomem przemocy obserwowanej w Gazie – Analitycy twierdzą, że Netanjahu potrzebuje bezkrytycznego sojusznika USA.

protest
Demonstranci przed budynkiem Ministerstwa Obrony w Tel Awiwie w Izraelu niosą transparenty i plakaty krytykujące rząd i żądające zawieszenia broni w Gazie oraz umowy wymiany jeńców przetrzymywanych w Gazie 2 listopada 2024 r. [Mostafa Alkharouf/Anadolu via Getty Images]

Koniec rozwiązania dwupaństwowego?

Oprócz tego, że Trump będzie bardziej skłonny dać Netanjahu swobodę w zakresie swoich działań w Gazie i na Zachodnim Brzegu – czego obawiają się Palestyńczycy po wyborach – Trump może być także katalizatorem pozwalającym położyć kres jakiejkolwiek koncepcji dwupaństwa rozwiązanie.

„Ludzie często oskarżają izraelskie prawo, że nigdy nie patrzy zbyt daleko w przyszłość” – powiedział niezależny izraelski analityk Nimrod Flaschenberg o Netanjahu i jego rządzie. „I często mają rację. Jednak w przypadku Trumpa uznali, że jego wybór prawdopodobnie oznacza koniec rozwiązania w postaci dwóch państw i Gazy, jaką znamy”.

W Stanach Zjednoczonych, pomimo niezachwianego poparcia dla wojny Izraela ze Strefą Gazy, rozwiązanie dwupaństwowe – przynajmniej oficjalnie – pozostaje głównym założeniem polityki zagranicznej ustępującej administracji Bidena na Bliskim Wschodzie, podobnie jak miało to miejsce w poprzednich latach od podpisania umowy Porozumienia z Oslo z lat 90.

W połowie maja Biden podwoił wieloletnią politykę amerykańską, opowiadający o ceremonii wręczenia dyplomów w Gruzji: „Pracuję nad tym, aby w końcu znaleźć rozwiązanie w postaci dwóch państw”.

Jednak zaledwie kilka tygodni wcześniej Trump zdawał się zająć przeciwne stanowisko, mówiąc magazynowi Time: „Większość ludzi myślała, że ​​będzie to rozwiązanie obejmujące dwa państwa. Nie jestem pewien, czy rozwiązanie dwupaństwowe będzie jeszcze skuteczne”.

Nastroje Trumpa odzwierciedlały bliskowschodni plan pokojowy, który nazwał „porozumieniem stulecia” i przedstawiony pod koniec swojej pierwszej administracji w 2020 r. Dla niektórych obserwatorów brzmiało to jak izraelska lista życzeń.

W tym, między innymi środkamiTrump potwierdził swój zamiar uznania większości nielegalnych osiedli Izraela na okupowanym Zachodnim Brzegu, uznania zjednoczonej Jerozolimy za stolicę Izraela, odmówienia prawa powrotu uchodźcom z Palestyny ​​i, w przypadku przyznania Palestynie państwowości, zapewnienia, że ​​pozostanie ona zdemilitaryzowana.

Ponieważ nowo powrócił Trump kieruje obecnie obiema izbami Kongresu i Sądem Najwyższym, nie ma żadnej blokady legislacyjnej ani sądowej uniemożliwiającej nowej administracji Trumpa realizację obietnic poprzedniej administracji Trumpa.

„Trump po prostu się tym nie przejmuje. Nie jest zainteresowany” – Flaschenberg powiedział o Gazie i Libanie, gdzie Izrael przeprowadził niszczycielskie ataki na grupę polityczną Hezbollah, zabijając w ostatnich tygodniach 3002 libańskich cywilów. „Jedyne, co jest nowe, to ludzie udający, że są zaskoczeni. Nie powinny. Byliśmy tu już wcześniej” – powiedział.

„Zabójstwo jak zwykle”

„Netanjahu i Trump podzielają ten sam ludobójczy program” – powiedział Al Jazeerze niezależny politolog Ori Goldberg z Izraela, skąd Al Jazeera ma zakaz reportowania.

„Obydwaj są przeciwni temu, co uważają za „postępowe przebudzenie” lub politykę tożsamości. Co więcej, każdy zakłada, że ​​drugi jest idiotą, którym można łatwo manipulować.”

Goldberg przestrzegł jednak, że ocena drugiego z co najmniej jednego z tych przywódców może być błędna. „Myślę, że Netanjahu może być trochę krótkowzroczny w sposobie, w jaki postrzega Trumpa.

„Trump jest bardzo dumny ze swojego antywojennego stanowiska” – powiedział Goldberg, sugerując, że niezależnie od obietnic złożonych przez Trumpa w 2020 r., praktyczne wsparcie prawdopodobnie ograniczy się do broni i dolarów.

„To naprawdę mało prawdopodobne, że nałożyłby sankcje na amerykańskie buty w terenie, ale z drugiej strony, spójrzmy prawdzie w oczy, kto oskarżył Izrael lub izraelskich polityków o prowadzenie długoterminowej gry?” powiedział. „Szczególnie dla Netanjahu najważniejsze jest dotrwanie do końca tego dnia”.

W międzyczasie, biorąc pod uwagę, że broń, pomoc i wsparcie dyplomatyczne już zapewnione przez administrację Bidena są trudne do ulepszenia, Goldberg przewidywał niewiele namacalnych zmian w perspektywie krótkoterminowej.

„Netanjahu będzie nadal robił, co chce, tak jak zawsze” – powiedział Goldberg. „To będzie jak zwykle rzeź”.



Zrodlo