Recenzja „Paddington w Peru”: Olivia Colman i Antonio Banderas dołączają do Threequel, a kontynuacja historii małego misia powitanego przez nieznajomych pozostaje magiczna

Olivia Colman gra śpiewającą zakonnicę. Jestem prawie gotowy powiedzieć, że to wszystko, co musisz wiedzieć Paddingtona w Peru: ta Olivia Colman, żywa angielska skarbnica, ubiera swoją Julie Andrews i prowadzi sekwencję pieśni i tańca na alpejskiej łące, która mówi nam, że wzgórza są wciąż bardzo żywe. Nie będzie wielkim spoilerem stwierdzenie, że jej Wielebna Matka okazuje się być kimś mniej niż wzorowym w wydziale grzechów głównych, przynajmniej tych, które wiążą się z kłamstwem. To właśnie jest najlepsze: śpiewająca zakonnica w niegrzecznym kącie.

Paddingtona w Peru to trzeci film będący adaptacją kultowych opowieści dla dzieci Michaela Bonda. Właściwie wszystko jest w porządku, nie tylko hołd Colmana złożony rodzinie Von Trapps. Obowiązki reżyserskie z Paula Kinga przeszły na Dougala Wilsona, który może nie miał styczności King’s Midas z komedią fizyczną, ale poza tym utrzymywał statek stabilnie. Na przykład elementy fabuły są rozpoznawalne: jesteśmy na kolejnym polowaniu na skarby, z kolejnym czarującym złoczyńcą i większą liczbą scen slapstickowych, w których Paddington zostaje zdezorientowany działaniem przedmiotów codziennego użytku. Jedyna różnica – i to naprawdę spektakularna – polega na tym, że nie jesteśmy już w Londynie z pocztówek. Jesteśmy w Andach i patrzymy na Machu Picchu.

Przygoda zaczyna się błyskawicznie. Paddington otrzymuje list z Peru, w którym informuje go, że jego ukochana ciocia Lucy w niewytłumaczalny sposób zaginęła w domku w dżungli w Domu dla Emerytowanych Niedźwiedzi. Co robić? Pan Brown (Hugh Bonneville), krytykowany w pracy za niewystarczającą skłonność do ryzyka, zostaje przekonany, że cała rodzina powinna udać się do Peru na jej poszukiwania, stawiając czoła tarantulom, piraniom i innym wymiernym niebezpieczeństwom. Mając pana Browna w swojej nowej, ryzykownej garderobie na wakacje, z pewnością odnajdą ją w mgnieniu oka.

Pozwoliła na to zmiana kontynentów Paddingtonascenografom, tym razem kierowanym przez Andrew Kelly’ego, aby podwoić swoją spektakularną pomysłowość. Dom dla emerytowanych niedźwiedzi, życzliwie prowadzony przez muzykalne zakonnice, przypomina klub dla panów na wyspie z wczesnych filmów o Bondzie: pomyśl o meblach z trzciny, tęsknym zapachu Imperium i lekko złowrogiej atmosferze.

Następnie wszyscy jesteśmy na pokładzie, płynąc łodzią kapitana Cabota, wspaniałą konstelacją mosiężnych okuć i polerowanego drewna, płynącą w górę rzeki. Okazuje się, że ciocia Lucy poszła szukać zaginionego skarbu Inków w El Dorado; Kapitan Cabot (Antonio Banderas), nawiedzany przez zachłanne duchy swoich przodków, konkwistadorów, jest zdeterminowany, by ją dogonić.

Dramatis personae są dobrze znane. Lekko żałosny głos Bena Whishawa w roli Paddingtona płynnie łączy się z animacją futrzaka Pabla Grillo. Czy kiedykolwiek bohater był bardziej nieodparcie uroczy? Bonneville, jako bezskutecznie pompatyczny pan Brown, zawsze sprawia wrażenie świetnie bawiącego się. Dzieci Brownów (Madeleine Harris i Samuel Joslin) są o 10 lat starsze niż na początku, ale nadal zachowują się uspokajająco; zrzędliwa pani Bird (Julie Walters) w dalszym ciągu atakuje gigantycznym kluczem niewłaściwie zachowujących się elektryków.

Inne postacie są nowe, ale od razu widzimy, gdzie pasują. Banderas zasadniczo służy temu samemu celowi, co Hugh Grant Paddingtona 2: jest przesadzony i nie radzi sobie dobrze. Uznany model Paddingtona jest tak solidny, że ledwo zauważamy, że pani Brown gra teraz Emily Mortimer, a nie Sally Hawkins. Mortimer jest uziemiony i mumiczny, podczas gdy Hawkins był lekkomyślny i porywczy, ale tak dobrze wpasowuje się w tę rolę – a może sam automat jest tak dobrze wykonany – że wydaje się, że zawsze tam była.

Jednak pod innym względem nowa historia (autorzy: Paul King, Simon Farnaby i Mark Burton) przenosi nas na nowe terytorium. Wszyscy wiemy, że Miś Paddington przybył jako imigrant bez dokumentów, poza etykietą z napisem „Proszę, opiekuj się tym misiem”, został adoptowany i chroniony przez Brownów. Film zaczyna się w momencie otrzymania przez niego nowego brytyjskiego paszportu, dzięki któremu w końcu zostaje obywatelem. Jednak nawet tego szczęśliwego dnia czuje ciężar innego domu, gdy patrzy na rzeźbę Inków w antykwariatach pana Grubera (Jim Broadbent). To przyciąganie przeszłości staje się przytłaczające w peruwiańskiej dżungli. Paddington po raz pierwszy może odnaleźć swoje korzenie.

Niedźwiedź jest rozdarty, podzielone ja; to doświadczenie imigrantów, przekazane bez protekcjonalności, ale w sposób zrozumiały nawet dla bardzo małych dzieci. Pod koniec wyprawy staje przed dylematem – gdzie powinien być? – nawet gdy Brownowie ponownie wyznają mu swoją miłość. Przyznam, że trochę się popłakałem.

Nie ma znaczenia, czy ten film jest podobny do poprzedniego, tylko ocieplony. Właściwie tego właśnie chcesz: po raz trzeci historia małego misia powitanego przez nieznajomych pozostaje magiczna. A jeśli szukasz nowości, jest Olivia Colman, kręcąca się na szczycie góry w stroju zakonnicy. Wiesz, że chcesz to zobaczyć.

Tytuł: Paddingtona w Peru
Dystrybutor: Studiocanal/Sony
Data wydania: 8 listopada 2024 (Wielka Brytania) / 17 stycznia 2025 (USA)
Dyrektor: Dougala Wilsona
Pisarze: Mark Burton, Jon Foster, James Lamont, Paul King, Simon Farnaby
Rzucać: Hugh Bonneville, Emily Mortimer, Julie Walters, Jim Broadbent, Imelda Staunton, Carla Tous, Madeleine Harris, Samuel Joslin, Olivia Colman, Antonio Banderas i Ben Whishaw
Ocena: PG
Czas trwania: 1 godzina 46 minut

Zrodlo