Real Madryt potrzebował takiego wieczoru w Eurolidze. Spokojny co pozwoliło mu na komfortową grę. Miał to podczas wizyty Virtusaktórego obrona ułatwiła ofensywny bachanał dla białych, ostatecznie zmniejszony do 98-86, chociaż prowadzenie osiągnęło 22, a końcowy częściowy wynik 0-10.
Madridistas przełamali się po przerwie po 15 dobrych minutach po obu stronach boiska i bardzo dobrze dzielą się piłką, aż do osiągnięcia 24 asysty. Jest to czwarte zwycięstwo kontynentalne, bardzo potrzebne, aby nie stracić pozycji szlacheckiej i aby chroń fort WiZink Center. Osiem meczów i osiem zwycięstw. Skoro tak trudno jest coś zarysować na zewnątrz, trzeba wzmocnić się w domu.
Jak wskazuje wynik, był to mecz bez większej obrony. Tam, bez kajdan, wyszedł madrycki talent. Ten z Hezonja, który zdobył 20 punktów, z czego 13 w pięknej pierwszej kwarcie przed pójściem na ławkę i narzekaniem. Ten z Campazzo po raz kolejny siłą napędową białych (14 punktów i 9 asyst). Tavares dominowali od pierwszego kosza (14+5) i razem z Ibaka (11+6)przejął tereny. Dopóki Rathan-Mayes miał swoje momenty. Zdobył 17 punktów, swój rekord Europy i miał decydujący wpływ na ostateczną ucieczkę.
Przerwa, która nie pozostawia nikogo zmarzniętego
Zespołom nie zrobiło się zimno, gdy mecz został przerwany zaledwie po 1:16 z powodu problemu z elektroniką. Zaczęli łączyć się w diabelskim tempie. Cordinier, chcąc zadowolić zainteresowanie Madrytu, zdobył dla swojej drużyny pierwsze sześć punktów. Skończył z 18 i siedmioma asystami. Tavares odpowiedział. Hezonja szybko się rozgrzał. Po Clyburna (15). Pim-pam-pum kończący pierwszy akt w 28-25.
Początek drugiej był czarny. Częściowy wynik 0-10 z Campazzo na ławce rezerwowych. Złe decyzje w ataku i kilka fatalnych defensyw Madrytu. Zatrzymał go Chus Mateo, który znalazł w Ibaka do głównego wsparcia. Siedem punktów z rzędu od środkawewnątrz i na zewnątrz. Kilka trójek Llulla w jego 1100. meczu z Madrytem Byli w stanie zapewnić miejscowym znaczną przewagę, ale pięć rzutów wolnych Cordiniera – po dwóch wątpliwych faulach – zostało skorygowanych. w przerwie (53-49). Na festiwalu punktacji było Po 13 zmianach na tablicy wyników żadna z drużyn nie miała większej niż sześć punktów przewagi.
Przeciwko Shengelii, obronie i Campazzo
Po przerwie, Shengelia pokazała cały swój repertuar. Zdobył osiem z 20 punktów z rzędu. Odpowiedziałem Abalde z dwoma trójkami przed a częściowe 15-3, które oznaczałoby odległość (73-60). Madryt podniósł o kilka stopni intensywność defensywy Zwroty akcji Campazzo doprowadziły Virtusa do szaleństwa.
Ostateczny cios zadał Rathan-Mayes, czasem indywidualista, ale tym razem skuteczny. Dwie trójki na początek ostatniej kwarty wyprowadziły na prowadzenie do 17 punktów (86-69, min 32). Biało-czerwoni, bardzo skupieni, nie dali się zastraszyć po dobrej passie Belinelli. Zrelaksowali się na ostatnim odcinku, gdzie Włosi odrobili straty 0:10. Kilka minut temu miejscowi myśleli o wizycie Efes w ten czwartek.
Karta techniczna
98 – Real Madryt (28+25+27+18): Campazzo (14), Abalde (8), Hezonja (20), Ndiaye (2), Tavares (14), -cinco inicial-, Llull (6), Ibaka (11), Hugo González (-), Deck (6), Rathan-Mayes (17), Duru (-) i Gueye (-).
86 – Virtus Segafredo Bolonia (25+24+18+19): Pajola (-), Cordinier (18), Clyburn (15), Shenghelia (20), Zizic (8), -cinco inicial-, Belinelli (10), Hackett (-), Graziulis (-), Morgan (3), Polonara (-), Diouf (10) i Tucker (2).
Sędziowie: Piotr Pastusiak (Polonia), Luka Kardum (Chorwacja) i Mario Majkic (Esłowenia). Grzech wyeliminowany.
Przypadki: mecz odpowiadający 9. kolejce Euroigi rozgrywany w WiZink Center na oczach 7549 widzów.