Real Madryt upadł w Mediolanie po godnym pożałowania występie, zdecydowanie najgorszym w sezonie (85-76). A miał już złe chwile. Biali powtarzali wiele problemów, które nękały ich przez cały sezon: fatalna obrona, złe procenty z rzutów za trzy punkty, absolutne rozłączenie się w ostatniej kwarcie…
Do tego dochodziło podejście pozostawiające wiele do życzenia i zbyt indywidualistyczna gra, w której kilku graczy próbowało rozwiązać problem samodzielnie. Ostatnie dziewięć punktów wady to efekt kilku warstw makijażu. Armani Milan, który przyjechał wyglądając jak lis, był znacznie lepszy. A przede wszystkim dodało mu to większej ochoty.
Madryt, który w zeszłym roku przegrał siedem meczów w całym sezonie zasadniczym Euroligi, ma teraz na swoim koncie pięć porażek. Wszystkie podróże, które odbył. Słabość w domu jest niepokojąca. Może stać się chroniczne.